Najnowsze artykuły
- ArtykułyUwaga, akcja recenzencka. Weź udział i wygraj powieść „Fabryka szpiegów“!LubimyCzytać1
- ArtykułyLubimy czytać – ale gdzie najbardziej? Jakie są wasze ulubione miejsca na lekturę?Anna Sierant18
- Artykuły„Rękopis Hopkinsa”: taka piękna katastrofaSonia Miniewicz2
- ArtykułyTrzeci sezon „Bridgertonów” tuż-tuż, a w Świątyni Opatrzności Bożej niecodzienni gościeAnna Sierant4
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Tadeusz AA [pseud.]
2
6,5/10
Pisze książki: powieść historyczna, historia
Tadeusz AA to pseudonim autora książki „Historia AA w Polsce” (t. I). Autor należy do grupy Anonimowych Alkoholików „Ster”.
6,5/10średnia ocena książek autora
3 przeczytało książki autora
8 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Historia AA w Polsce Tom II Tadeusz AA [pseud.]
6,0
Drugi tom „Historii AA w Polsce”, spisany przez Tadeusza z grupy AA „Ster” z Poznania, to historia samowoli, sobiepaństwa, kompletnej niezdolności do respektowania przepisów, zasad i norm, obłudy, wybujałych ambicji… ale też historia fantastycznej idei, jej polskiej realizacji, historia poświęcenia i dobrej woli wielu prawie anonimowych osób. Czemu „prawie”? Mnie może nic nie mówić informacja o Ryszardzie S. z Lęborka albo Krystynie T. z Warszawy, ale może ich rodziny, przyjaciele, znajomi z grupy AA, są w stanie jakoś ich rozpoznać. Historia ewolucji Wspólnoty AA, jej przekształceń formalno-prawnych, zmian mniejszych i większych w strukturach, historia którą momentami czyta się jak kryminał, a czasem nużąca. Książka zawiera tabele, wykresy, schematy organizacyjne i tysiące danych.
Pierwszych kilkadziesiąt stron autor poświęcił – moim zdaniem – nie tyle na prezentację historii, bo ta pojawia się jakby jedynie w tle, co na wyjaśnienie czytelnikowi, czym/kim jest mandatariusz, intergrupa, region, konferencja, powiernik, delegat, fundacja. Bez tego elementu reszta lektury mogła by być mało zrozumiała albo i wcale. W każdym razie tych kilkadziesiąt stron pełni raczej rolę przewodnikową niż historyczną.
Postawa typu nikt nam nie będzie mówił, co i jak mamy robić, powtarza się w opowieści o AA w Polsce wiele razy. Choćby w opisywanej na stronie 87 relacji z pojawienia się, nie wiadomo jakim cudem i skąd, Komisji ds. Zakładów Karnych. Tylko Konferencja Służby Krajowej mogła powoływać nowe komisje, a ta nie przewidywała w ogóle istnienia tej Komisji. Z czasem oczywiście jakoś zostało to „wyprostowane”, podobnie jak poważne wątpliwości księgowo-finansowe i wiele innych problemów wynikających z samowoli i braku poszanowania dla norm prawnych i zasad.
Rada Powierników wyraziła zgodę na druk reprintu amerykańskiego oryginału Wielkiej Księgi w nakładzie 1000 egzemplarzy.
[…]
…okazało się, że przy wydawaniu reprintu – z niewiedzy popełniono gafę, nie uzyskując wcześniejszej zgody „AAWS, Inc.”*.
Ciekawe nazewnictwo, swoją drogą, bo coś mi się wydaje, że zlekceważenie czyichś autorskich praw majątkowych i osobistych, chyba jednak nie nazywa się gafą i jest karalne. Wygląda jednak na to, że alkoholicy z Polski jakoś się w tej kwestii dogadali z amerykańskimi.
Tutaj widoczna jest też pewna tendencja albo skłonność alkoholików – ludzie trzeźwo myślący, jeśli czegoś nie wiedzą, to dopytują, doczytują, konsultują, radzą się, natomiast nietrzeźwi po prostu wymyślają, tworzą w swoich chorych umysłach jakąś alternatywną rzeczywistość i sami w nią wierzą. Pewna Amerykanka dała Polakom na pamiątkę starą Wielką Księgę swojego zmarłego męża, więc alkoholicy w Polsce natychmiast uznali, że mogą ją sobie powielać, drukować, sprzedawać i zarabiać. Ups! I to kilka albo kilkanaście osób! I to po zastanowieniu się i rozważeniu. Niesamowite!
Druga strona medalu, to działania i starania wielu anonimowych alkoholików, choćby na przykład niejakiego Marka „Walizeczki” (zabawna ksywa),który przez rok, miesiąc w miesiąc, pisał opracowania kolejnych Dwunastu Koncepcji AA, i jestem pewien, że za darmo, dla wspólnego dobra członków AA, by ta Wspólnota była, stawała się, działała coraz lepiej, coraz bardziej zgodnie z zasadami.
Mniej więcej od rozdziału poświęconego sesji głównej 44. KSK, czyli od strony 311, zaczyna się część polemiczna książki. W niewielkim już powiązaniu z historią, autor prezentuje, w formie esejów, swoje oraz innych osób przekonania na różne AA-owskie tematy. To takie teksty jak na przykład: „Działanie a moje wyzdrowienie”, „Moje działanie a jedność”, „Tradycja Druga a jedność AA”, „Co ma zrobić agnostyk lub ateista?”, „Pewien problem jednak jest”, „Spory o sponsorowanie”, „Wiktor O. o programie AA i terapii” i wiele innych, dość… gorących.
„Dla mnie terapia i AA idą w parze jak dobre małżeństwo” – mówił Tadeusz T. i przyznawał…**.
Czy naprawdę dobre małżeństwo opiera się na regule przyciągania się przeciwieństw? Jedna strona mówi wprost o wyleczeniu z alkoholizmu, druga twierdzi, że alkoholicy nie wyzdrowieją nigdy, że mogą sobie trzeźwieć do końca życia, ale nigdy trzeźwi nie będą. Jedna strona twierdzi, że egoizm może zabić alkoholika, a druga, że zdrowy egoizm (sic!),to świetny pomysł na życie. Według jednych alkoholika uzdrawia Bóg, a według drugich psychoterapia. Jedni uważają, że prawdziwy alkoholik jest bezsilny wobec alkoholu, a drudzy próbują uczyć alkoholików kontrolowanego picia. Itd. Itd. Itd.
Dlatego te fragmenty książki „Historia AA w Polsce”, wyjątkowo ciekawe swoją drogą, proponuję traktować dość… ostrożnie. Esej to forma literacka ujmująca temat w sposób subiektywny.
Kapitalne są wspomnienia z czasów otwierania pierwszych grup polskojęzycznych poza granicami Polski. Historia kilku z nich (np. w USA) sięga do czasów, gdy w Polsce Wspólnota AA jeszcze nie istniała. Zawiera książka historię powstawania (czasem też zamykania) AA-owskich biuletynów. Ciekawa jest relacja na temat ewolucji spotkań w Carlsbergu i wielu innych jeszcze wydarzeń, zwłaszcza tych bardziej kontrowersyjnych. Dzięki „Historii AA w Polsce” i z perspektywy czasu, można sobie wyrobić – na spokojnie – własne zdanie na ich temat.
Tadeusz z grupy AA „Ster” wykonał niesamowitą pracę. Zebrał relacje ze wszystkich Konferencji, zebrał w jedną całość historię wszystkich regionów i wszystkich intergrup, uporządkował chronologię (gdzie to było możliwe) – zrobił to w ramach służby, czyli po prostu za darmo, i zapewne zdając sobie sprawę, że wszystkie te sprawozdania i dane, w pełni zainteresują stosunkowo niewielką liczbą osób. To rzetelna praca, która powinna zostać wykonana choćby po to, żeby Wspólnota AA w Polsce nie popełniała stale tych samych błędów, żeby nie zapomniała o swoich korzeniach, jednak porywające samo w sobie, coś takiego często nie jest. Kto będzie się ekscytował, rozciągającą się na sześć stron tabelą, zawierającą listę przewodniczących, zastępców i sekretarzy komisji KSK w latach 1995-2017?
Lektura stosunkowo trudna, adresowana chyba tylko do pasjonatów gatunku, hobbystów, historyków.
---
* Tadeusz, „Historia AA w Polsce” tom II, Fundacja BSK AA w Polsce, 2019, s. 232, 248.
** Tamże, s. 342.
Historia AA w Polsce. Tom I Tadeusz AA [pseud.]
7,0
Naród, który nie pamięta swojej historii, nie ma także swojej przyszłości – powiedzenie to, w takiej bądź podobnej formie, a wersji jest mnóstwo, na przykład: Naród, który nie zna swej przeszłości nie ma szans na napisanie nowej historii – przypisywane jest Janowi Pawłowi II albo Józefowi Piłsudskiemu. Z moich dotychczasowych poszukiwań wynika, że autor w rzeczywistości jest nieznany, ale… w niczym nie umniejsza to mądrości tych słów i zawartej w nich głębokiej prawdy.
Czekałem na tę książkę, czekałem i wreszcie się doczekałem, i radość moja jest wielka, bo od lat Wspólnota AA i jej historia są moim hobby, może pasją życiową; jeśli nawet wcześniej wiedziałem na te tematy sporo, to były to informacje nieuporządkowane, często wyrwane z kontekstu, fragmentaryczne, nie zweryfikowane itp. I oto dostałem „gotowca” – nic tylko czytać, uczyć się, dowiadywać, korzystać.
Czy tom 1 „Historii AA w Polsce” w pełni mnie satysfakcjonuje? Ależ oczywiście, że nie! Ja jestem zachłanny i pazerny, i chciałbym dowiedzieć się dużo więcej (na przykład kto, kiedy, ale przede wszystkim, po co wprowadził na mityngi AA w Polsce świeczki?),ale kiedy wyłączę pazerność i perfekcjonizm, kiedy przypomnę sobie, że ma być jeszcze ciąg dalszy, to wychodzi mi satysfakcja na poziomie jakichś 96%. Przy moim krytycznym podejściu do literatury jest to wynik bardzo wysoki. Ot, skrzywienie zawodowe (jestem księgarzem).
Oczywiście nie ma sensu, ani możliwości, cytowania akapitu po akapicie i opatrywania ich własnymi komentarzami typu: to jest znakomite, a to fantastyczne, tamto świetne, skupię się więc na tych paru elementach, które skłaniają mnie do zastanowienia, rodzą pewne wątpliwości, pytania, przemyślenia. Najlepiej w punktach.
1. Wspólnota AA w Polsce rozwijała się inaczej niż w USA – to nie ulega wątpliwości – według dr Danuty Dudrak działo się tak dlatego, „ponieważ nigdy nie mieliśmy Billa i Boba” (str. 49). Wspólnota działa w co najmniej 150 krajach świata. Tylko jeden z nich, Stany Zjednoczone, „miał” Billa i Boba. W takim razie chyba nie o ich obecność tu chodzi. Wydaje mi się, że odmienność Wspólnoty AA w Polsce nie wynika z niedoboru Billa i Boba, lecz z faktu, że u nas Wspólnotę AA zakładali profesjonaliści, a nie anonimowi alkoholicy, czy choćby alkoholicy.
Kwestia „kto zakładał AA?” wydaje mi się szczególnie ważna. Duchowy Program AA zaczyna się w chwili, gdy jeden alkoholik mówi do drugiego – mówi o tym, co sam zrobił, żeby przestać pić, o tym, że jest sposób, jest rozwiązanie. U nas tego elementu nie było. O sposobach mówił alkoholikom nie drugi alkoholik, ale terapeuta; mówił nie o tym, co sam zrobił, ale co oni mają zrobić, żeby nie pić. Czy przekazywał duchowy Program AA? Czy może procedury i narzędzia psychologiczne i psychoterapeutyczne? I tak niedobory duchowości AA-owskiej zaczęły na spotkaniach AA wypełniać obrzędy i ceremonie.
Oczywiście – jak chyba wyraźnie widać – nie jest to żaden zarzut przeciw książce, jej autorowi, czy wymienionym w „Historii AA w Polsce” profesjonalistom, dzięki którym w tym kraju Wspólnota AA zaistniała w czasach, kiedy mało realne było, by założył ją jakiś pijak. Dzięki ich działaniom część alkoholików po prostu przeżyła i o tym nie wolno nam zapominać. To tylko moje przemyślenia dotyczące stanu obecnego i jego genezy.
2. Zaskoczył mnie trochę sposób datowania narodzin grup AA. Fakty pozostają faktami bez względu na to, czy je pamiętamy, czy nie. Jeśli nie pamiętamy, to nie wydaje mi się, by można je sobie ustalać mocą decyzji jakiegoś gremium. Sumienie grupy AA (cokolwiek to znaczy) ma spore kompetencje, to prawda, ale czy może swoimi decyzjami kreować rzeczywistość?
Oczywiście rozumiem, że jakąś metodologię trzeba było przyjąć i faktycznie problem ten właściwie nie wydaje mi się specjalnie ważny, jednak pod warunkiem, że we wszystkich przypadkach konsekwentnie informować będziemy, że podawana data jest przybliżona i umowna.
3. Tadeusz wspomina też (str. 171) „starych” AA i ich porównanie mówiące o kiszonym ogórku, który nigdy nie stanie się ogórkiem świeżym. Jestem absolutnie przekonany, że zanim pojawi się drugi tom „Historii AA w Polsce”, będą działały w naszym kraju ośrodki uczące na powrót niektórych uzależnionych picia towarzyskiego, bezproblemowego. Dokładnie tak, jak ma to miejsce w wielu krajach, na przykład w Niemczech. To jednak w tej chwili wydaje mi się w mniej ważne, bo nie dotyczy Wspólnoty AA. Chodzi mi po głowie coś innego… Czy wszyscy uczestnicy mityngów AA, nawet tych zamkniętych, są alkoholikami? Uważam, że mnóstwo ludzi cierpi z powodu nadużywania alkoholu. Piją oni, albo pili, w sposób szkodliwy, ryzykowny, destrukcyjny, ale… to jeszcze nie oznacza automatycznie, że są alkoholikami. Przy mityngowym stole jest miejsce dla każdego, kto chce przestać pić, ale nie wszyscy w AA potrzebują duchowego programu Wspólnoty AA.
4. Choć miałem tego nie robić, nie potrafię powstrzymać się od przytoczenia fragmentu, który uważam za niesamowicie wręcz ważny:
Tymczasem najczęściej okazuje się, że samo niepicie – jakkolwiek w całym procesie zdrowienia najważniejsze – nie wystarcza. W wielu przypadkach, już nie pijąc, w wyniku egocentryzmu, egoizmu, niedojrzałości emocjonalnej alkoholika i wielu innych jego wad, nie tylko nie naprawia on relacji z innymi ludźmi, a często – wbrew sobie – nadal je niszczy. Przejawia się to w tym, że mimo zaprzestania picia alkoholik nadal rani innych ludzi, także najbliższych, często wbrew swojej woli. Alkoholik, mimo iż nie pije, często swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem nadal pozostawia wokół siebie zgliszcza i popiół. Okazało się jak mawiał jeden z rozmówców – że, jak pił, był pijanym draniem, jak przestał pić, stał się trzeźwym draniem. A przy tym wszystkim opanowana do perfekcji umiejętność zakłamywania rzeczywistości pozwala alkoholikowi odsuwać problem od siebie, przerzucając, jeżeli nie całość, to przynajmniej dużą część odpowiedzialności za zaistniały stan rzeczy na innych. I przede wszystkim o tego typu „niekierowaniu własnym życiem” mówi druga część Kroku Pierwszego (str. 165).
Po raz pierwszy chyba tak wyraźnie, jednoznacznie i niejako oficjalnie zwraca się uwagę, że uznanie przez alkoholika jego bezsilności wobec alkoholu oraz utrzymywana całymi latami abstynencja, mogą nie wystarczyć do zbudowania trzeźwego, satysfakcjonującego, pogodnego życia. Siłą Wspólnoty i nadzieją dla alkoholików jest Program AA…
Czym była poszerzona wersja 12 Kroków (str. 158, ale nie tylko)? Na czym konkretnie miałaby polegać rzekoma – a może i faktyczna – klerykalizacja Wspólnoty AA w Polsce? Jak długą abstynencję miała najmłodsza stażem alkoholiczka w pierwszej Siódemce? Czy nadmiar demokracji może zaszkodzić Wspólnocie? Jak powstawała Fundacja? Pasjonujących tematów i zagadnień zawarto w książce mnóstwo, ale ja nie podejmuję się pisać jej streszczenia, lecz jedynie zasygnalizować chcę, że jest to pozycja wyjątkowo ważna, momentami ciekawa – choć raczej tylko dla pasjonatów gatunku i tematyki.