Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 19 kwietnia 2024LubimyCzytać60
- ArtykułyPrzeczytaj fragment książki „Będzie dobrze” Aleksandry KernLubimyCzytać1
- Artykuły100 najbardziej wpływowych osób świata. Wśród nich pisarka i pisarz, a także jeden PolakKonrad Wrzesiński1
- ArtykułyPięknej miłości drugiego człowieka ma zaszczyt dostąpić niewielu – wywiad z autorką „Króla Pik”BarbaraDorosz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Raymond Federman
Źródło: http://news.washcoll.edu
11
7,6/10
Urodzony: 15.05.1928Zmarły: 06.09.2009
Pisarz amerykańsko-francuski żydowskiego pochodzenia, jeden z ostatnich Wielkich Awangardzistów, symbol postmodernistycznego pisarstwa oraz jeden z pionierów liberatury.
Pisarz i nauczyciel akademicki, był znany również jako poeta, eseista, tłumacz i krytyk. Wykładał na Uniwersytecie w Buffalo od 1973r. do 1999r. Federman był pisarzem eksperymentalnym, jednym z eksperymentatorów dekonstrukcji prozy tradycyjnej. Styl ten jest dominujący w jego powieści "Double or Nothing", w której narracja linearna opowieści została zburzona i zrekonstruowana tak, iż jest niemal chaotyczna. Słowa są często tak rozmieszczone na stronie, że es to przypominają obrazy lub sugerują powtarzalnością temat. Urodził się we Francji. W 1947r. wyemigrował do USA. Studiował na Columbia University i na UCLA, gdzie obronił doktorat z literatury porównawczej u Samuela Becketta. Był współzałożycielem Fiction Collective, wydawnictwa poświęconego powieściom eksperymentalnym i jej autorom. Umarł na nowotwór w wieku 81 lat w San Diego, w California. W maju 2010r., ukazała się w wydawnictwie Starcherone Press jego ostatnia nowa angielska powieść: "SHHH: The Story of a Childhood", zredagowana i z wprowadzeniem pisarza Davisa Schneidermana, który zrealizował w 2007r. film YouTube z Federmanem i pisarką Lidią Yuknavtich, w którym we troje gotują ksiązki w makaronie. Jest to nawiązanie do pierwszej powieści Federmana "Double or Nothing".http://www.federman.com/
Pisarz i nauczyciel akademicki, był znany również jako poeta, eseista, tłumacz i krytyk. Wykładał na Uniwersytecie w Buffalo od 1973r. do 1999r. Federman był pisarzem eksperymentalnym, jednym z eksperymentatorów dekonstrukcji prozy tradycyjnej. Styl ten jest dominujący w jego powieści "Double or Nothing", w której narracja linearna opowieści została zburzona i zrekonstruowana tak, iż jest niemal chaotyczna. Słowa są często tak rozmieszczone na stronie, że es to przypominają obrazy lub sugerują powtarzalnością temat. Urodził się we Francji. W 1947r. wyemigrował do USA. Studiował na Columbia University i na UCLA, gdzie obronił doktorat z literatury porównawczej u Samuela Becketta. Był współzałożycielem Fiction Collective, wydawnictwa poświęconego powieściom eksperymentalnym i jej autorom. Umarł na nowotwór w wieku 81 lat w San Diego, w California. W maju 2010r., ukazała się w wydawnictwie Starcherone Press jego ostatnia nowa angielska powieść: "SHHH: The Story of a Childhood", zredagowana i z wprowadzeniem pisarza Davisa Schneidermana, który zrealizował w 2007r. film YouTube z Federmanem i pisarką Lidią Yuknavtich, w którym we troje gotują ksiązki w makaronie. Jest to nawiązanie do pierwszej powieści Federmana "Double or Nothing".http://www.federman.com/
7,6/10średnia ocena książek autora
27 przeczytało książki autora
92 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Double or Nothing. A Real Fictitious Discourse
Raymond Federman
8,0 z 1 ocen
6 czytelników 0 opinii
2008
The Voice in the Closet. La voix dans le cabinet de débarras
Raymond Federman
0,0 z ocen
6 czytelników 0 opinii
2001
Najnowsze opinie o książkach autora
Podwójna wygrana jak nic Raymond Federman
7,9
„Jak do diabła napisać książkę o własnym życiu, kiedy to życie jest pełne dziur, kłamstw, oszustw, zmyśleń i zafałszowań, jak do diabła nadać temu sens?”*
„Podwójna wygrana jak nic” Raymonda Federmana to pod wieloma względami książka nieszablonowa. Daleka od wszystkiego co tradycyjne, stereotypowe i w zasadzie odmienne od wszystkiego, czego czytelnik może się spodziewać… Czego więc należy oczekiwać? Podtytuł książki: „Prawdziwy fikcyjny dyskurs”- w pełni oddaje charakter książki, od razu kieruje na właściwy trop. DYSKURS to termin oznaczający rozmowę, dyskusję, przemówienie. To coś więcej niż zwykły TEKST. Tekst jest jedynie wytworem procesu językowego, czymś dokonanym i statycznym, dyskurs w stosunku do tekstu jest procesem dynamicznym. Książka posiada fabułę, ale nie tradycyjną, raczej szczątkową, a także zawiera sporo elementów, które do niej nie należą. Autor zamieszcza powieść w powieści, a raczej przystępuje dopiero do jej pisania, odsłaniając przy okazji mechanizmy tworzenia utworu literackiego…Patrząc od strony technicznej – książka także jest niezwykła. Na pierwszy rzut oka przypomina raczej zaawansowany podręcznik do pisania na maszynie. Przykuwa uwagę niezwykłą typografią druku. Poszczególne strony różnią się znacznie zarówno od siebie, jak i od tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni, powstały bowiem bez użycia „edytora tekstu”. Miejscami uważne przeczytanie kolejnych fragmentów stanowi prawdziwe wyzwanie. Tekst przypomina labirynt, który czasem czytamy tradycyjnie, a czasem wspak, na ukos, wzdłuż marginesów i…na wiele jeszcze innych sposobów. Autor w tym zakresie wykazał się niezwykłą pomysłowością.
Czy „Podwójna wygrana jak nic” - to przykład współczesnej awangardy? Książka jest nowatorska i awangardowa, ale powstała … 39 lat temu. Stanowi dla tłumaczy tak wielkie wyzwanie, że przełożona została dopiero na trzy języki (w tym polski znakomity przekład Jerzego Kutnika). Wydana została w 2010 roku przez Korporację Ha!art, jako 16 tom Serii Liberatura. Warto zwrócić uwagę na tę serię, bo Liberatura wydaje książki niezwyczajne, których tekst i strona wizualna (słowo i przestrzeń dla tego słowa, wygląd, układ stron) są jednakowo ważne i ściśle z sobą powiązane. Wszystkie elementy są jednakowo istotne dla ostatecznego wrażenia i odbioru dzieła.
Przyzwyczajeni jesteśmy, do tego, że w powieściach występuje tradycyjny narrator. Raymond Federman już we wstępie zaznacza, że tym razem jest inaczej, gdyż dyskurs toczy się właściwie między czterema postaciami. Narrator pierwszy to obiektywny protokolant (uparty i zdeterminowany mężczyzna w średnim wieku),narrator drugi – (nieodpowiedzialny paranoik),postać trzecia (tu jest ciekawie, bo jest to główny bohater powstającej na naszych oczach powieści, który przycupnął obok narratora i czeka cierpliwie, co ten dla niego wymyśli). Wreszcie ktoś, kto jest odpowiedzialny za cały ten bałagan: autor powieści.
Jak najprościej określić, jaka jest fabuła książki?
Oto mężczyzna w średnim wieku, który zdobywa dosyć sporą sumę pieniędzy, postanawia wynająć pokój w hotelu, zamknąć się w nim na rok, aby napisać powieść. Ten pomysł wydaje się czytelnikowi w pierwszej chwili dosyć dziwaczny. Zamknąć się na 365 dni, odgrodzić się od świata, żeby napisać książkę?! DZIW-NE.
Ponieważ przedsięwzięcie jest nietypowe i niecodzienne, wymaga niezbędnych przygotowań. W tym celu narrator zaczyna planować, rozmyślać i organizować całe zamierzenie w najdrobniejszych szczegółach. Zastanawia się, jakie standardy musi spełnić lokal, sporządza listę niezbędnych do przeżycia produktów (kluski, papierosy, kawa, cukier, papier toaletowy) oraz próbuje stworzyć plan powstawania właściwej powieści. W efekcie, ponieważ autor wypowiada się czasem jako narrator, a czasem jako główny bohater, powstaje dosyć niezwykłe wrażenie piętrowej narracji.
Czytelnik podczas lektury staje się świadkiem powstania powieści-w-powieści, bo utwór ma budowę szkatułkową Ważna jest też fabuła powieści właściwej. Jej bohaterem jest 19 letni, cudem ocalały z wojny chłopak, który stracił całą rodzinę w obozie koncentracyjnym. Młodzieniec udaje się w podróż do Ameryki, na zaproszenie wuja, aby zapomnieć o tragedii i zacząć życie od nowa.
Wnikliwy czytelnik, który poznaje życiorys Raymonda Federmana (matka uratowała go przed wywiezieniem do obozu, ona i dwie siostry zginęły) łatwo dostrzeże, że autor „wyposażył” swojego bohatera całkowicie we własne doświadczenia, podarował mu swoją datę urodzenia, wygląd, problemy i rozterki, fantazje i marzenia, każe mu powtórzyć dokładnie tę samą drogę. Federman prawie całkowicie się odsłania, ale jednocześnie zaczyna grac z czytelnikiem w osobliwą grę, w której za wszelką cenę zastrzega, że użyte przez niego fakty nie mają nic wspólnego z autobiografią. Im bardziej czytelnik staje się pewny, że opisywany chłopak to alter-ego pisarza, tym bardziej Federman się od tego odżegnuje, podkreślając, że każda powieść, już z samej definicji - może być jedynie fikcją.
Zupełnie niezależnie od tego, ile własnej historii autor zawarł w swojej powieści, nie można nie docenić nowatorstwa, w jaki sposób potraktował temat związany z Holocaustem. Federman nie wyraża swojej tragedii wprost, śmierć bliskich określa symbolem (X*X*X*X*) i pozostawia prawie bez komentarza. Skąpe aluzje, rzucane od czasu do czasu, kwestie delikatnie poruszone, jakby zaledwie muśnięte i natychmiast zarzucone, niosą taki ładunek emocjonalny, że momentalnie wnikają czytelnikowi w podświadomość, a w zestawieniu z obsesyjnie poruszanymi, zupełnie trywialnymi, czasem wręcz infantylnymi sprawami dnia powszechnego – wywołują wstrząsające wrażenie…
Narrator kluczy, zmienia fakty, jakby chciał by czytelnik we wszystko zwątpił, albo we wszystko uwierzył. Nie potrafi zdecydować się ostatecznie na wybór imienia głównego bohatera, specjalnie podkreślając jego fikcyjność. Jesteśmy więc świadkami jak Robert, Boris, Samuel, Dominique (…ale nie Raymond!) przypływa do Ameryki, aby zapomnieć o utracie matki i sióstr, ale ukojenie nie będzie mu dane. Znajduje pustkę i samotność Otaczający go ludzie, nawet życzliwi, chcąc okazać mu swoje współczucie wywołują wprost przeciwny efekt. Chłopak ma poczucie, że balansuje nieustannie nad krawędzią przepaści, a odwieczne pytania o pochodzenie, o losy rodziny, powodują, że rana nie może się zabliźnić. JAK MA WYRAZIĆ SWÓJ BÓL I STRATĘ? CZY SĄ SŁOWA, KTÓRE POTRAFIĄ OPISAĆ JEGO PRZEŻYCIA? W jaki sposób ma uciec od traumatycznych wspomnień wciąż od nowa odpowiadając na te same pytania. I jeszcze te współczujące spojrzenia ludzi, którzy nic nie rozumieją, którzy potakują głowami, …rozmawiają o doświadczaniu Zagłady, o tej wielkiej tragedii tysięcy istnień…przy kawie i ciasteczkach...
Pisarz nie ułatwia zadania i nie podaje faktów, jak to zwykle bywa - na złotej tacy. Raczej uczyni wszystko, co tylko możliwe, wszystko skomplikować, a raczej wytrącić nas z powieściowej rutyny. Zamiast faktów mamy aluzje, pokonujemy prawdziwy labirynt odczytując tekst, przepychamy się wraz z narratorem przez stosy pudeł z kluskami, kartony papierosów, przeliczamy jego powieść na litry kawy i na ilość „ sztachnięć” papierosem, (czy ktoś zastanawiał się kiedyś nad „żujnością” gumy?),jesteśmy świadkami chłopięcych fantazji i spraw, które zwykle poruszane są przez mężczyzn, gdy zostają we własnym gronie…
Jednak z czasem coraz lepiej zaczynamy rozumieć dziwaczny zamysł narratora, który chce zamknąć się, odgrodzić od świata, by napisać swą powieść. Narrator (nie autor!) chce uciec od traumatycznych wspomnień, a jednocześnie wie, że uciec się nie da. Można jednak zakląć swoje doświadczenia w książkę, jako rodzaj tereapii. W tym celu narrator musi odseparować się od świata w pokoju hotelowym i będzie to dla niego symboliczne zamknięcie w obozie. Nawet fakt, że nie jest to pokój we własnym mieszkaniu – ma znaczenie. Narrator nie posiada niczego na własność, on nie ma nigdzie domu. To tylko lokal tymczasowy.
Styl autora jest cały czas zmienny, niewygodny i irytujący. Bawi tylko do czasu, potem potrzeba sporo samozaparcia, by brnąć dalej…Po co więc autorowi te wszystkie labirynty, wzorki, szlaczki i rebusy czytelnicze? Dla zabawy, nowatorstwa i eksperymentu? Wydaje mi się raczej, że że autor chce czytelnika wytrącić z równowagi… postawić na baczność… uwierać jak kamyk w bucie… nie pozwolić mu wygodnie umościć się przy lekturze w ulubionym fotelu…
…byśmy w momencie, gdy poznajemy historię Roberta, Borisa, Salomona, Dominiqua (bo przecież nie Raymonda!),ale też tysięcy innych ludzi dotkniętych doświadczeniem Zagłady nie pozostali OBOJĘTNI…
Zmierzenie się z utworem Raymonda Federmana to nie lada wyzwanie, bo autor zaprezentował woltyżerkę narracyjną, a czytelnik zmuszony jest do prawdziwej ekwilibrystyki umysłowej. Jest to jednak utwór absolutnie niezwykły i nie żałuję ani jednej minuty jej poświęconej.
Podwójna wygrana jak nic Raymond Federman
7,9
Nie potrafię w należyty sposób oddać czci tej książce, więc nawet nie będę próbowała ale jedno jest pewne - jest to coś, co nie pozostawia człowieka obojętnym.
Choć z początku lekko zniechęca - mnie osobiście okładka skojarzyła się z podręcznikiem do elementów prawa... ale nie jest źle - obracam książkę i co widzę - fajnie uśmiechniętego gościa... Jest COŚ w tej twarzy i już wiem, że nie ma mocnych - muszę przeczytać!
Co mi się wysuwa na pierwszy plan to pojęcie samotności...
"(...) każdy jest samotny, nieważne gdzie, wszędzie jest tak samo, nikt się do tego otwarcie nie przyzna, ale w skrytości każdy się tego panicznie boi, więc co ludzie robią, na przykład zamykają się w obskurnych pokojach na 365 dni, i nawet nie zastanawiają się nad konsekwencjami, w samotności chcą wypluć, na papier, własne życie, albo własne wyobrażenie o nim, traktując to jako rodzaj autoegzorcyzmu, czy coś w tym stylu (...)".
I najważniejsze - nie bagatelizujmy roli papieru toaletowego - "cholera, tyle od niego zależy!"