Cała seria "Nie dla mamy..." jest typową listą książek dla nastolatek, które ciągle szukają szczęśliwych zakończeń. Zawsze miłosny wątek w tle. Dobrze się z nią wzrasta w latach nastoletnich. Choć z perspektywy czasu wydaje się dość banalna.
Jak pamiętam to mój rekord z tej serii: 4 książki w jeden dzień. Miłe dla oczu.
Kolejna książka z serii "Nie dla mamy, nie dla taty, lecz dla każdej małolaty" i moim zdaniem jedna z lepszych. Jeden minus tego, że tu ewidentnie chłopak jest pokazany jako ideał. Nie ma żadnych wad i w ogóle, ale to chyba we wszystkich książkach z tej serii. No nic... Książka i tak mi się podobała. Polecam jeśli ktoś chce przeczytać jakąś pozycję z tej serii.