Najnowsze artykuły
Artykuły
Pisarki i pisarze rezygnują z nominacji w konkursie Grand Press. Dlaczego?Ewa Cieślik2Artykuły
„Dzienniki gwiazdowe” Lema w gwiazdorskiej obsadzie i kosmicznej realizacji AudiotekiEwa Cieślik2Artykuły
„Zbójeckie nasienie”, czyli jak pisać o ciężkich czasach. Wywiad z Marcinem SzczygielskimRemigiusz Koziński1Artykuły
Film o smoku, kolejny rekord „Chłopów”, ekranizacja dziecięcej klasyki i serial, o który walczą faniAnna Sierant3
Popularne wyszukiwania
Polecamy
James V. Smith, Jr.

4
4,9/10
Pisze książki: horror
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
4,9/10średnia ocena książek autora
148 przeczytało książki autora
129 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autora
Sprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Najnowsze opinie o książkach autora
Bestia apokalipsy James V. Smith, Jr. 
4,2

Istnieją książki, które - podobnie jak filmy - są tak złe, że z przyjemnością poświecić im można czas, w nadziei na niezłe odmóżdżenie i odprężenie. Mistrzami takich pisarskich kiczów są Graham Masterton i, król królów, Guy N. Smith. Och, ileż radości dają ci nieumiejętnie skonstruowani papierowi bohaterowie i ich wydumane przygody!
Ale właśnie - takie gnioty trzeba umieć napisać. I okazuje się, że to sztuka nie lada. Czego przykładem jest "Bestia Apokalipsy" Jamesa V. Smitha (powiązania rodzinne z Guyem N. nieznane)
Nie jest to książka, przy której się ubawimy z powodu koszmarności stylu, fabuły, dialogów, czy czegoś tam jeszcze. Jeśli w tramwaju będziemy poirytowani podróżą, to ta książka nie znieczuli nas, lecz zaogni nasz stan psychiczny.
Jest źle. Bardzo.
I nie ma się nawet z czego pośmiać. A dla kiczowatej literatury to niemal zabójstwo.
Bestia apokalipsy James V. Smith, Jr. 
4,2

Wyobraźcie sobie, że zapraszacie znajomych na obiad... Planujecie przygotować swoje popisowe danie, proste i pyszne... Ale, myślicie sobie, fajnie byłoby je trochę urozmaicić, poeksperymentować, dorzucić coś od siebie... Efekt jest taki, że na kwadrans przed przybyciem gości macie garnek niejadalnego paskudztwa, a całe spotkanie okaże się towarzyskim samobójem.
Mniej więcej na tej samej zasadzie do własnej bramki strzelił James V. Smith. Pomysł miał niezły, niespecjalnie oryginalny, ale do przyjęcia. Ktoś prowadzi badania nad wyhodowaniem superzwierzaka, dziwacznej hybrydy, która, w najkrótszych słowach, się przyda... Eksperyment wyrywa się spod kontroli i sieje spustoszenie. Krew się leje, kończyny fruwają. Problem w tym, że autor uparł się, by napisać powieść, podczas gdy materiału i sensownych pomysłów wystarczyłoby mu zaledwie na czterdzieści, góra sześćdziesiąt stron opowiadania. Zamiast spójnego "straszydła" mamy więc długą i nudną paplaninę, przegadaną przez pojawiające się i znikające (dosłownie) postaci, historię pełną logicznych wybojów, o które czytelnik potyka się non stop... Ani to straszne, ani nawet śmieszne (co w przypadku innego Smitha od horrorów jakoś jeszcze ratuje ogólne wrażenie)... Strata czasu!