Czarna fala. Arabia Saudyjska, Iran i czterdziestoletnia rywalizacja, która odmieniła kultury, religię i pamięć zbiorową na Bliskim Wschodzie Kim Ghattas 7,9
ocenił(a) na 109 tyg. temu Absolutnie fantastyczna (mimo że opisująca historię i politykę) książka o rywalizacji religijno-polityczno-moralno-społecznej między Arabią Saudyjską a Iranem, a właściwie między Sunnitami (i ich odłamami) a Szyitami (i ich odłamami) na przestrzeni ostatnich 40-50 lat i jak ta rywalizacja zniszczyła świat Bliskiego Wschodu (a przy okazji miała negatywny wpływ na świat zachodni).
Autorka chronologicznie opisuje wydarzenia religijno-polityczne tak w dwóch tytułowych krajach, jak i w Libanie, Syrii, Pakistanie i Afganistanie oraz Egipcie i Tunezji, odnosząc się zarówno do rewolucji w Iranie, dyktatur w Egipcie i Pakistanie, wojny w Iraku, powstania i upadku wszelkich Hamasów, Hezbollahów, Al-Kaid, Państwa Islamskiego itd.
Zwraca uwagę na właściwie odwieczną rywalizację między dwoma głównymi odłamami Islamu, rosnącą na przestrzeni lat niechęć, która przeszła w nienawiść, co ostatecznie doprowadziło do wzajemnych zamachów, morderstw, spisków.
Po przeczytaniu tej książki czytelnik zastanawia się (autorka zresztą też),jak to się stało, że wielkie, bogate (głównie duchowo, potem i materialnie),mądre, otwarte, społeczeństwa Iraku, Iranu, Egiptu, Libanu czy Pakistanu, wreszcie Arabii Saudyjskiej, w których królowała różnorodność i tolerancja a sztuka i kultura wylewały się wprost z każdego zaułka, stały się nagle ciemnymi, niebezpiecznymi, homofobicznymi, zamkniętymi, religijnymi wspólnotami, które nie tylko nienawidzą zachodu (mimo że zachód wiele czerpał z ich kultury),ale przede wszystkim siebie nawzajem. Z książki wynika, że przyczyna leży właśnie w rywalizacji władców Iranu i Arabii Saudyjskiej, którzy po zniszczeniu społeczeństwa w swoich krajach, "krzewili" swoje wizje poza granice (na czym ucierpiały przede wszystkim Liban i Pakistan).
Książkę czyta się jednym tchem, jak najlepszy kryminał (a sporo tam kryminalnych wątków). Wprawdzie jest trochę dat i nazwisk, ale w moim przekonaniu nie ma w tym przesady i nie jest to lektura encyklopedyczna.
Polecam jedynie czytać na czytniku z możliwością zaznaczania notatek, bo praktycznie co strona, to coś wartego zapamiętania.
Rewelacja!