Najnowsze artykuły
Artykuły
Nietypowe książki o Świętym MikołajuMarcin Waincetel12Artykuły
„Wiedźmin 4” przekroczy granice gatunku? Nad grą pracuje już większość studiaKonrad Wrzesiński8Artykuły
Czytamy w weekendLubimyCzytać410Artykuły
Książki adwentowe dla dzieci i dorosłych – te tytuły zapewnią ci 24 dni przedświątecznego czytaniaAnna Sierant5
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Carl Grunert

Znany jako: Karl Grunert, Carl FriedlandZnany jako: Karl Grunert, Carl Friedland
2
4,0/10
Pisze książki: fantasy, science fiction
Urodzony: 02.11.1865Zmarły: 22.04.1918
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
4,0/10średnia ocena książek autora
1 przeczytało książki autora
3 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraNajnowsze opinie o książkach autora
Das Zeitfahrrad Arthur C. Clarke 
3,0

„Rower czasu” (tak polski przekład tytułu) to coś na kształt polskich antologii fantastyki w stylu „Rakietowych szlaków”. Jednak rok wydania tej niemieckiej antologii już wskazuje na zasadniczą różnicę między obydwoma tytułami: O ile ta polska powstała już w roku 1958, mając tym samym ogromne znaczenie dla rozwoju polskiej fantastyki, o tyle jej enerdowska, 16 lat młodsza kuzynka to w pewnym sensie pogrobowiec.
Mimo że Edwin Orthmann, redaktor „Roweru czasu”, przedstawia kilku bardzo znaczących autorów, to zabrakło mu jasnego celu przy doborze tekstów. Zebrał on opowiadania z całego dotychczasowego dorobku science fiction. Możemy więc przeczytać klasyczne opowiadania H. G. Wellsa i Petera Grunerta z przełomu wieków XIX-go i XX-go, aby zaraz potem skoczyć w czasy złotego wieku SF (lata 50-te),gdzie obok takich perełek jak „The Songs of Distant Earth” Arthura C. Clarke'a musimy jakoś strawić dosyć słabe wytwory socjalistycznej SF (Walentyna Żurawljowa, Aleksander Szalimow). Pierwsze wprawki braci Strugackich oraz Siergieja Sniegowa to w dużym kontraście teksty o wiele ciekawsze, choć z pewnością nie należące do najlepszych z dorobku tych autorów. Obok takich klasyków jak Clifford Simak, Herbert W. Franke czy Isaac Asimov zmuszeni jesteśmy do lektury tekstów początkujących w latach 70-tych autorów wschodnioniemieckich (Branstner, Krupkat, Leman i Taubert). A to oczywiście powoduje, że poziom antologii jest bardzo nierówny.
Facyt: „Rower czasu” rozczarowywuje doborem tekstów, zarówno pod względem jakościowym jak i brakiem konkretnej myśli przewodniej.
Die Geschichten aus der Zukunft Carl Grunert 
5,0

Nieznana mi dotychczas twórczość Carla Grunerta to przede wszystkim opowiadania fantastyczno-naukowe. Utwory zawarte w tym zbiorze pochodzą z lat 1908-1910 i są dobrym przykładem na rozwój wczesnej niemieckiej literatury SF. Po pionierskich pracach Kurda Laßwitza, które możnaby porównać do powieści Jerzego Żuławskiego, przyszedł czas na utwory o wiele mniejszego kalibru. Do takich zaliczyłbym właśnie opowiadania Grunerta, którego postrzegam jako niemieckiego odpowiednika Władysława Umińskiego – autora płodnego i z łatwością docierającego do mniej wymagającego czytelnika. Podobnie jak u „polskiego Verne'a” w utworach Grunerta pełno cudownych wynalazków („magiczne okulary”, „reaktory atomowe”, maszyny czasu, automaty podtrzymujące życie... głów) oraz katastroficznych wydarzeń (kolizja Ziemi z ciałem niebieskim). Dzisiaj nie wyróżniają się one zbytnio wśród całej masy podobnych opowiadań, ale na początku XX-go wieku miały z pewnością bardziej znaczący wpływ i korzystały z faktu, że SF było wtedy jeszcze gatunkiem, w którym tworzyło raczej niewielu pasjonatów.
Co mnie najbardziej w tym zbiorze opowiadań zadziwiło to fakt, że Grunert często korzystał z dobrze znanych już od czasów Wellsa i Verne'a tematów, nie uciekając czasami nawet od umieszczania tychże ojców literatury SF na łamach swoich utworów. Gdyby dzisiaj ktoś w taki sposób pisał, określonoby jego twórczość jako lepsze fanfiki! Stylistycznie również nie jest najlepiej: Grunert często nachalnie korzysta z dorobku poprzedników, słabo lub wcale nie rozwija wykorzystanych tematów a jego narracja obfituje w ckliwe elementy romantyczne oraz przejawia tendencje do mocarstwowego nacjonalizmu. Ale być może trochę się czepiam, bo wtedy Niemcy stały u szczytu swojej potęgi a najwyższą górą cesarstwa naprawdę była... Kilimandżaro.