"Slow Starter" wydaje się być typową mangą z gatunku "szkolne życie". I zgodnie z tytułem, przedstawia bardzo wolno rozwijającą się znajomość między dwoma licealistami, Kiyo i Ino. Chłopcy poznają się w pociągu, którym obaj codziennie dojeżdżają do swoich szkół. Nie nawiązują kontaktu do momentu, kiedy jeden z nich przesypia swój przystanek...
Manga jest dość lekka, miejscami zabawna i bez nagłych zwrotów akcji, choć rozmyślania bohaterów są miejscami dość dramatyczne. Historia mi jednak nie zapadła na tyle w sercu, abym chciała kontynuować cykl. Mankamentem, który najbardziej mnie zniechęcił, to kreska - charakterystyczne kartonowe przerysowania występują tam za często, ja jednak wolę wystylizowane rysunki.
Ogólnie, manga do przeczytania na jeden raz.
Jeszcze nigdy tak nie zawiodłam się na mandze. Nie podobała mi się kreska, nie porwała mnie fabuła, dialogi były koszmarne (połowa na zasadzie "Yyy... Eee...", reszta od czapy),w tłumaczeniu też coś mi zgrzytało, a do tego bardzo nieintuicyjny układ dymków (bez ogonków),przez co miałam trudności z przyporządkowaniem wypowiedzi do bohatera. Po mangi sięgam dla rozrywki, a skończyłam zmęczona. Właściwie podobał mi się tylko wątek słonia i scena z "...herbatę? Herbatę!", ale bardziej jako elementy absurdu. Największe rozczarowanie tego roku.