W którą stronę zmierza świat?

LubimyCzytać LubimyCzytać
07.04.2020

„W jakich wspaniałych czasach przyszło mi żyć? Właśnie na naszych oczach kończy się historia ludzkości” – tak rozpoczyna się książka „Rozmowy o przyszłości. W którą stronę zmierza świat” Katarzyny Janowskiej, Grzegorza Jankowicza i Michała Sowińskiego. Autorzy nie tylko przepytują znane autorytety o to jak będzie wyglądać przyszłość świata, ale opisali również najważniejsze idee i myśli futurologiczne. Przywołują m.in. Tokarczuk, Lema, Atwood, Harariego, Fukuyamę, Kapuścińskiego czy Houellebecqa. Warto przygotować się na nadejście przyszłości. Szczególnie teraz.

W którą stronę zmierza świat?

[opis wydawcy] Na jaką zmianę czeka świat?

Autorzy przepytują Olgę Tokarczuk, Martína Caparrósa, Bogdana de Barbaro, Jacka Dukaja i wiele innych autorytetów. Czy będziemy nieśmiertelni? Czy na naszych oczach rodzi się nowa kasta uprzywilejowanych? A może rozwój cywilizacji przerwie nieprzewidziana katastrofa?

W książce oprócz rozmów znajdują się opisy najważniejszych idei i myśli futurologicznych. Autorzy przywołują Lema, Harariego, Fukuyamę, Kapuścińskiego czy Houellebecqa by zweryfikować stare prognozy i zbadać nowe koncepcje wizjonerów. Czy rzeczywistość zmierza w tę samą stronę, w którą chciałby iść człowiek? Fascynuje nas sztuczna inteligencja. Niepokoi coraz większe rozwarstwienie ekonomiczne społeczeństw świata. Napawają nadzieją obietnice medycyny.

Warto przygotować się na nadejście przyszłości. Jutro jest dzisiaj.

Fragment

Rozmowy o przyszłości. W którą stronę zmierza świat /fragment wstępu/ Katarzyna Janowska

Pamięć o wielkich zarazach, takich jak hiszpanka, dżuma, czarna ospa, także przechodzi do historii. Współczesne epidemie wywoływane przez wirusa HIV lub ebola zgarnęły co prawda swoje żniwo, ale nijak się mają do liczby ofiar pandemii z przeszłości. Współczesna medycyna w stosunkowo krótkim czasie poradziła sobie z AIDS, chorobą, która w latach 80. dziesiątkowała środowiska artystyczne wielkich metropolii i szybko atakowała coraz szersze kręgi ludzi przerażonych mutującym się wirusem. Naukowcy ujarzmili śmiercionośny wirus i, co ważniejsze, szybko znaleźli sposób, by powstrzymać jego rozwój, także u nosicieli. Miliony zarażonych i ciągle umierających na AIDS w Afryce to teraz problem nie tyle medycyny, ile wynikający z zaniedbań człowieka. Kiedy piszę te słowa, breaking newsem na całym świecie są doniesienia o kolejnych ofi arach śmiertelnych koronawirusa, który wywędrował już daleko poza granice Chin. Ale Harari pisał swoją książkę kilka lat wcześniej. Myślenie, że to ludzie i ich zaniedbania, a nie tajemna siła, fatum, zły los odpowiadają za choroby, a w konsekwencji za śmierć, prowadzi Harariego do kolejnego wniosku. Życie i śmierć są teraz w rękach człowieka. Pytanie, co my jako ludzkość z tym zrobimy?

Popyt na futurologów /Yuval Harari/

Coś dziwnego stało się ze światem w ostatniej dekadzie, „the time is out of joint”, chciałoby się wręcz powiedzieć za Hamletem („świat wyszedł z formy” tłumaczył J. Paszkowski).

Gwałtowne przyspieszenie na wszystkich frontach – technologicznym, społecznym, politycznym – sprawiło, że liczne procesy do tej pory względnie zrozumiałe (albo przynajmniej za takie uchodzące) wyglądają na sterowane logiką chaosu, a w miejsce nadziei na lepsze jutro pojawiło się poczucie zagrożenia. Na boku zostawmy suche fakty, które mogłyby tę tezę potwierdzić lub jej zaprzeczyć – dotyczy ona bowiem nie obiektywnej prawdy, lecz subiektywnego przekonania, zbiorowego lęku, który mniej mówi o rzeczywistości samej w sobie, a więcej o punkcie, w którym się znaleźliśmy jako cywilizacja.

Futurologia XXI wieku nie tylko poważnie rozszerzyła pole swoich zainteresowań, ale przede wszystkim stała się nauką (wielu pewnie obruszyłoby się na to słowo w tym kontekście) interdyscyplinarną, obejmującą coraz więcej obszarow ludzkiej działalności. Jednym z najważniejszych praktyków tej nowej dyscypliny stał się Yuval Harari, izraelski historyk o filozoficznych ciągotach. Przez niektórych krytykowany za publicystyczne uproszczenia i intelektualne płycizny, przez innych chwalony za zdolność do syntetycznego i przystępnego sformułowania skomplikowanych wiązek myśli – bez wątpienia jednak jego przemyślenia stały się kluczowym punktem odniesienia dla wspołczesnej refl eksji nad przyszłością.

Siłą wspołczesnej futurologii nie jest już bowiem wyobraźnia ani odwaga wymyślania nowych kierunkow rozwoju (w tej kwestii wspołczesnych myślicieli cechuje raczej symptomatyczna powściągliwość), ale raczej wydajniejsze i bardziej krytyczne zrozumienie tego, co minione. Harari uczciwie przyznaje, że zajmuje się przede wszystkim „przyszłością przeszłości”, bo ta „prawdziwa przyszłość – to znaczy przyszłość zrodzona z nowych poglądow i nadziei XXI wieku – może być kompletnie inna”. Gdy wielcy myśliciele poprzednich stuleci opracowywali swoje przełomowe teorie, siłą rzeczy mieli dostęp jedynie do wycinka wiedzy, ktorą mamy dziś na wyciągnięcie laptopa podłączonego do internetu. A coraz precyzyjniejsze opisy procesow zachodzących w świecie umożliwiają projektowanie prawdopodobnych scenariuszy przyszłości.

Projekt Harariego rozpisany na kilka opasłych tomów charakteryzuje też odejście od wielkich tematów historiozofii i na rzecz codziennego doświadczenia przeciętnego obywatela świata. Podstawowa teza jego myśli brzmi: jako ludzkość doszliśmy do przełomowego momentu w rozwoju. Udało się nam bowiem zmarginalizować największe zagrożenia nękające naszą cywilizację od tysiącleci – głód, epidemie i wojny. I choć każde z tych zjawisk wciąż występuje na świecie, to jednak przestały one być zagrożeniem powszechnym i totalnym. Mówiąc inaczej – zwalczanie ich nie jest już dłużej podstawowym priorytetem naszych działań.

Jakie zatem marzenia będą napędzać człowieka w bliższej i dalszej przyszłości? Zdaniem Harariego, wnikliwie analizującego strukturę współczesnych pragnień, horyzont naszych marzeń wyznaczać będą trzy cele. Po pierwsze, wydłużanie życia. W XX wieku jego przeciętna długość uległa prawie podwojeniu – z 40 do 70 lat. Czy wiek XXI utrzyma to tempo wzrostu?

A może, jak chce Ray Kurzweil, uda się osiągnąć nieśmiertelność (choć precyzyjniejszym terminem byłaby aśmiertelność, czyli ciągłe odwlekanie naturalnego obumierania komórek w organizmie)?

Po drugie, powszechne i totalne szczęście. Jak zauważa Harari, każde nasze przykre doznanie wynika nie z obiektywnych faktów, lecz jest efektem chemicznych procesów w mozgu. Już dziś potrafi my je kontrolować za pomocą farmakologii, ale to wciąż metoda mocno niedoskonała. Nasz układ hormonalny ewolucyjnie wciąż odpowiada zapotrzebowaniu zamieszkujących dżunglę szympansów. Może wkrótce nadejdzie czas (i możliwość), aby przystosować go do realiów naszej cywilizacji?

Po trzecie wreszcie, marzenie najbardziej mgliste, czyli osiągnięcie boskości. Ateistycznie nastawiony Harari rozumie przez tę metaforę przekroczenie biologicznych ograniczeń gatunkowych. Człowiek przyszłości, którego probuje opisać – homo deus – długowieczny i szczęśliwy, mający dostęp do nowych, niewyobrażalnych z dzisiejszej perspektywy technologii, będzie zapewne patrzył na homo sapiens i jego kulturę tak, jak my dziś postrzegamy australopiteka i jego niezbyt imponujące osiągnięcia.

Książkę można już kupić online.

Artykuł sponsorowany


komentarze [2]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
czytamcałyczas 07.04.2020 14:20
Czytelnik

W przeciwieństwie ,do osób o poglądach prawicowych i konserwatywnych nie wierzę w upadek cywilizacji. Zwłaszcza Zachodniej.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
LubimyCzytać 07.04.2020 12:55
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post