Przeczytaj fragment nowej powieści Adriana Bednarka „Córeczki”
Adrian Bednarek zdobył popularność m.in. dzięki książkom „Pamiętnik diabła” i „Proces diabła”, w których głównym bohaterem był Kuba Sobański, krakowski adwokat oraz... seryjny morderca. Teraz pisarz powraca z nowym thrillerem psychologicznym, w którym mistrzowsko wykorzystuje motyw zemsty i tajemnicy sprzed lat. Przeczytaj fragment powieści!
„Córeczki”, Adrian Bednarek, Wydawnictwo Novae Res 2019
Adrian Bednarek – wielki fan sportu żużlowego, nałogowy biegacz, notoryczny powieściowy zabójca i geniusz formowania złych bohaterów. W jego prozie zaskakują przede wszystkim pomysły na motywy zbrodni i postaci zabójców: słynny już Kuba Sobański, krakowski adwokat a jednocześnie seryjny morderca i osiemnastoletnia uczennica liceum, która go naśladuje. Trzydziestolatek z poukładanym i zaplanowanym na wiele lat z góry, przykładnym życiem, wstawiony niczym marionetka w zbrodniczą sytuację bez wyjścia. Wreszcie kochający rodzinę biznesman z niezaspokojoną chęcią zemsty na życiu, z wyjątkowo okrutnym sposobem zabijania. To w nich tkwią najmroczniejsze strony człowieczeństwa, najbardziej socjopatyczne zachowania i dzięki nim Adrian Bednarek urasta do rangi jednego z najlepszych kreatorów thrillera psychologicznego.
Najnowsza powieść „Córeczki”, w której chęć zemsty jest motywem wielu zachowań bohaterów, jest jedną z najlepszych powieści Bednarka. Dwie młode kobiety, których życie zostało naznaczone ciężką traumą w dzieciństwie, żyją potrzebą znalezienia mordercy swoich bliskich. Mordercy wyjątkowo okrutnego, którego pomysł na zbrodnię czyni tych, co przeżyją, tak samo ofiarami, jak i współwinnymi morderstwa.
Tak o powstaniu ostatniej powieści mówi autor:
Pomysł na napisanie „Córeczek” urodził się w nietypowych okolicznościach. Latem 2017 roku na hiszpańskiej plaży. Upalny dzień, żona, syn, szwagrowie z dzieciakami, zimne piwo, relaks totalny. Tyle że w mojej głowie pisarski relaks nie istnieje. Ciągle staram się wymyślać zbrodnie, morderstwa, psychopatów. Podczas luźnej, rodzinnej konwersacji przy złocistym napoju zaproponowałem pewną grę. Każdy z obecnych musiał powiedzieć, co by zrobił gdyby znalazł się w pokoju z zabójcą, który przystawi broń do głów najdroższych mu osób i każe wybierać życie jednej z nich. Później gra się rozwinęła i zmienialiśmy układ „ofiar” i „wybierającego”. Wyniki były różne, mój szwagier najczęściej padał trupem ;) Kiedy kończyliśmy uznałem, że to dobry pomysł na modus operandi, i że koniecznie muszę napisać o tym książkę. Niemal od razu wiedziałem, że powieść będzie miała tytuł „Córeczki”. Ewa, Pola, Strach na Wróble są efektem późniejszej pracy. Bohaterowie dostali trudne zadanie dopasowania się do zbrodni i tytułu.
Fragment książki:
Lufa pistoletu wbijała się w jej głowę z taką siłą, jakby ktoś próbował przewiercić czaszkę wiertarką. Co chwilę chłodna stal ześlizgiwała się na boki, uderzając o kość ciemieniową i czołową. Mężczyzna nie mógł utrzymać broni w jednym punkcie. Pewnie przez to, że potwornie drżała jej szczęka. Zupełnie jak po wyjściu z zimnego basenu na jeszcze zimniejsze powietrze. Resztą ciała wstrząsały dreszcze jak przy ataku padaczki. Nigdy dotąd w swoim dziesięcioletnim życiu nie była tak przerażona.
Klęczała na łóżku. Nogi niemal zdrętwiały. Wzrok miała wbity w podłogę. Bała się spojrzeć na osobę klęczącą naprzeciwko niej na podłodze. Niby była jej bliska, ale teraz wydawała się całkowicie obca. Dwa razy zdążyła zmoczyć się ze strachu. Do jej uszu dobiegały przeraźliwe piski i błagalne okrzyki. Ona sama nie odezwała się słowem. Strach skutecznie związał jej język. Mężczyzna trzymający pistolet poczekał, aż lamenty pozostałych osób znajdujących się w pokoju dobiegną końca, i ponownie wytłumaczył reguły swojej gry. Twardym, pozbawionym uczuć głosem oznajmił, że więcej nie powtórzy swojego pytania. Wcześniej przedstawił konsekwencje braku odpowiedzi. Były jeszcze gorsze, niż gdyby odpowiedź została mu udzielona. Chwycił ją mocno za kark. Momentalnie zesztywniała. Wszelkie dreszcze ustały. Lufa pistoletu zastygła na środku małej główki. Mężczyzna rozpoczął odliczanie, a ona znów popuściła.
– Sześć, pięć, cztery…
Każda sekunda zdawała się trwać w nieskończoność. Przymknęła powieki. Serce gwałtownie przyspieszyło. Pomyślała o tacie. Tak bardzo za nim tęskniła. Gdyby żył, nie znalazłaby się w takiej sytuacji. Lufa wbijała się coraz mocniej. Zacisnęła piąstki na wilgotnym prześcieradle. Poczuła piekące łzy żalu.
– Trzy, dwa…
Odliczanie dobiegło końca, czas stanął w miejscu. Lufa nagle zniknęła z jej głowy. Dziewczynka zamarła w bezruchu. Czekała, aż usłyszy odpowiedź, która zadecyduje o jej życiu.
Artykuł sponsorowany
komentarze [12]
czornyj to wypadek przy pracy ;-) aktualnie jestem daleko od takich mistrzów pióra.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postPrzestańcie promować to pseudowydawnictwo. Nawet im się nie chciało porządnie zredagować fragmentu promocyjnego. "Zamarła w bezruchu"? Aha, aha.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
No i po co w tym bezruchu zamarła, jeśli już wcześniej zesztywniała, przestała drgać, a lufa przy jej głowie zastygła?
I jeszcze zlała się trzy razy z rzędu. Czym?
Ale myślę, że oni właśnie porządnie to zredagowali. Najporządniej jak potrafili. I tak wysoki poziom jak na to, czego można by się po vanity spodziewać.
Że też nie ma na takich paragrafu...
Czytasz Czornyja,Chmielarza,Koontza czy Kinga...widzisz wielką różnicę?czytałeś coś Bednarka?.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postUżytkownik wypowiedzi usunął konto
Zgadza się
...tylko że ja o Mrozie ani słówka 🤐
Użytkownik wypowiedzi usunął konto
Moim zdanie Mróz nie dorasta do pięt Bednarkowi. :)
A Adrian jest młodym pokoleniem, musi się wiele nauczyć.
Za to trzeba przyznać, że pomysł na fabułę to on ma niezłą. :)
Użytkownik wypowiedzi usunął konto
To przeczytaj chociaż jedną. Ja Mroza książki lubię. Chociaż dla mnie to on się już wypalił, pisze aby pisać. Chyłka mogłaby się skończyć bo z każdą książką to dziwniejsze scenariusze. Niedługo w kosmos ją wyśle :) no ale cięgnie się bo fani kupią...
Listy zza grobu - taki misz poprzednich książek. Pewne rzeczy się powtarzają...
Już mnie tak nie zachwyca Mrozu jak kiedyś. :)