rozwiń zwiń
Tomasz

Profil użytkownika: Tomasz

Nie podano miasta Mężczyzna
Status Autor
Aktywność 9 lata temu
10
Przeczytanych
książek
11
Książek
w biblioteczce
10
Opinii
12
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Mężczyzna
Dodane| 2 książki
Strony www:
Urodził się w 1978 roku w śląskim miasteczku słynącym z pięknego parku, zamku i stada żubrów ukrywających się w okolicznych lasach. Studiował socjologię, obronił pracę dyplomową dotyczącą satanizmu, grał na perkusji. Szuka kamienia filozoficznego, ale znajduje tylko odłamki, którymi wybija szyby gmachów nielubianych ideologii. Kiedy nie medytuje uprawia wspinaczkę sportową i pracuje w korporacji. Publikował w Nowej Fantastyce, Magazynie Fantastycznym, Dozie, Esencji i Qfancie.

Opinie


Na półkach:

Na biurku przede mną leży debiutancka powieść Marcina Pietraszka – Brak złudzeń. Z kolorowej okładki spogląda na mnie jakby nieco przerażone oko. Czyżbym czytając tę niezbyt grubą książkę miał spojrzeć w siebie? Powinienem się bać?

W minirecencjach możemy przeczytać, że „Brak złudzeń jest odtrutką na lukrowane różową polewą, hurraoptymistyczne książki…” i sam nie wiem, czy mnie to zachęca, czy zniechęca do debiutu Pana Marcina, a to dlatego, że rzadko trafiam na tego typu „przesłodzone kremówki”.
Autor opowiada historie dwóch mężczyzn – psychoterapeuty Zygmunta oraz jego byłego klienta Walentego. Spotykają się po latach w kawiarni i obaj mają nadzieję na zmianę swojego życia. Jednak w pewnym momencie dzieje się coś nie po ich myśli, co rozpoczyna drogę do... Nie będę zdradzał zakończenia, dodam jedynie, że punktem zwrotnym w obu historiach jest seks.

W książkę musiałem się wczytać, ponieważ na początku nie mogłem przyzwyczaić się do przeskoków z narracji trzeci osobowej na pierwszoosobową, która dodatkowo została rozbita na dwóch bohaterów. Również dialogi pozbawione didaskaliów wprowadzają pewne zamieszanie. Jednak gdy już wczułem się w rytm, to zrozumiałem, że zabiegi ten w istocie nie mają większego wpływu na odbiór, bo tak naprawdę nie zanurzyłem się w historię dwóch mężczyzn, co raczej w indywidualny i zbiorowy Cień, który wyprodukowała nasza kultura. W pewnych momentach było mi wszystko jedno kto wypowiadał daną kwestię, bardziej interesowały mnie spostrzeżenia autora, a te były coraz ciekawsze z każdą przeczytaną stroną. Marcin, ustami bohaterów raczy nas przemyśleniami na temat kondycji człowieka, głównie mężczyzny w XXI wieku, czytamy o samotności, nadziei, smutku, potrzebie miłości, a więc tematach uniwersalnych i eksploatowanych, a mimo to ciągle znajdujemy coś nowego. Myślę, że te problemy, chociaż wspólne wszystkim ludziom, to jednak przyjmują różną postać u każdego z nas, ale również zależą od czasów, w których się manifestują - a przykład pięćdziesiąt lat temu nikt nie wpadłby na to, że bliskości z innym człowiekiem możemy szukać przy pomocy Internetu. Autor w trafny sposób opisuje paradoks brzydoty oraz takie hipermarkety próżności, jak na przykład portale towarzyskie. Jednak czasami niepotrzebnie „rozwadnia” swoje spostrzeżenia statystykami i suchymi, naukowymi „faktami”, jakby chciał się uwiarygodnić.

Opowiedziane historie, choć skrajne, to jednak pokazane w sposób prawdziwy, a wszystko za sprawą realistycznego przedstawienia psychologicznej rzeczywistości bohaterów. Zostajemy wciągnięci przez ich światy i choć domyślamy się, że wszystko zmierza w tragicznym kierunku, to mimo wszystko czytamy dalej, gdzieś wewnątrz tli się nadzieja, że może jednak będzie dobrze… W pewnym momencie zaskoczony zauważyłem, że książka wywołuje we mnie podobne uczucia do tych, jakie miałem podczas oglądania „Domu złego” w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego – choć ukazane są sytuacje skrajne, to jednak w taki sposób, że nie możemy przejść obok nich obojętnie.

Czy jest to debiut udany? Jak najbardziej, choć zachęcam autora do większej odwagi - ma dużo do powiedzenia i robi to w zręczny sposób. Na tyle zręczny, że nie poleciłbym tej książki każdemu. Osobom z zaawansowaną depresją odradzam sięganie po Brak złudzeń, ponieważ dla nich książka wcale nie będzie odtrutką, podsuwa na myśl nielubiane w naszej kulturze pytanie: czy aby życie na pewno jest dla wszystkich?

Na biurku przede mną leży debiutancka powieść Marcina Pietraszka – Brak złudzeń. Z kolorowej okładki spogląda na mnie jakby nieco przerażone oko. Czyżbym czytając tę niezbyt grubą książkę miał spojrzeć w siebie? Powinienem się bać?

W minirecencjach możemy przeczytać, że „Brak złudzeń jest odtrutką na lukrowane różową polewą, hurraoptymistyczne książki…” i sam nie wiem,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pamiętacie genialną grę Sida Meiera – Cywilizacja? Mogliśmy się w niej wcielić w największych przywódców świata. Ja najczęściej wybierałem cesarstwo Rzymskie. Zmieniałem bieg historii – rzymskie legiony korzystały z broni palnej i nowoczesnych technologii, a w cesarskich aglomeracjach powstawała kanalizacja a nawet metro. Odkrywałem nowe lądy, budowałem miasta, tworzyłem jednostki wojskowe, rozpętywałem wojny, rozwijałem naukę, ekonomię i religię, a nawet kilka razy zatknąłem flagę imperium rzymskiego na Alpha Centauri. Zawierałem pakty z sąsiadami, odbierałem wioski barbarzyńskim plemionom, niszczyłem cywilizacje, które stanęły na drodze niezwyciężonego Cezara… Tomasza. Gra wciągała na długie godziny, w czasie których całkowicie pochłaniała mnie alternatywna wizja rozwoju ludzkości. To były świetnie spędzone chwile.


Dlaczego o tym piszę? Ponieważ wspomnienia tamtego okresu powróciły podczas czytania „Wergeldu królów”, autorstwa Jarosława Błotnego. Tutaj także stykamy się z alternatywną wersją Imperium, tym razem za czasów cesarza Kommodusa. Według historyków ten okrutny i szalony tyran zginął w wieku 31 lat. Według autora tworzącego swoją historię Rzymu, szaleństwo Kommodusa skończyło się, gdy został ranny w czasie walki gladiatorów, jednak rana nie była śmiertelna. Od tego momentu Kommodusa nękają nawroty dziwnej choroby, w czasie których ma wizjonerskie oraz innowatorskie przebłyski. Realizując je doprowadza Imperium do rozkwitu.

Bohaterem książki jest Marek Lentiwiusz Katella rzymski namiestnik Sarmacji, który z rozkazu Cezara prowadzi kolejną wyprawę wojenną na teren dawnej, nieistniejącej jeszcze Polski, od źródeł rzeki Vistuli aż po Ocean Sarmacji, czyli nasze Morze Bałtyckie. Tak jak we wspomnianej na wstępie grze, oddziały wyposażone są w broń palną, armaty, lunety, kompasy, balony… i wiele innych wynalazków Cezara lub jego genialnych pomocników.

Momentami miałem skojarzenie z Silmarilionem, ale w wersji ulepszonej - z dialogami i dramatyczną fabułą. Opisy ziem i zamieszkujących je ludów, choć przecież historycznych, przypominają nieco dzieło Tolkiena, ale oczywiście w o wiele strawniejszej wersji, choć przyznam, że w „Wergeldzie królów” przydałaby się mapa - ilość plemion zamieszkujących dawną Polskę może przyprawić o zawroty głowy, a lekcji historii nie pamiętam już zbyt dobrze.

Książka trzyma w napięciu, a alternatywna wizja jest spójna i ciekawa. Autor imponuje wiedzą historyczną, ale podaje ją we wciągający sposób, unikając suchego wykładania faktów, wszystko okraszone ciekawą fabułą. „Oium ludu rzymskiego” zapowiada się na bardzo dobry cykl i z dużą przyjemnością sięgnę po kolejną część, a Wam sugeruję przeczytać tom 1 – „Wergeld królów”.

Pamiętacie genialną grę Sida Meiera – Cywilizacja? Mogliśmy się w niej wcielić w największych przywódców świata. Ja najczęściej wybierałem cesarstwo Rzymskie. Zmieniałem bieg historii – rzymskie legiony korzystały z broni palnej i nowoczesnych technologii, a w cesarskich aglomeracjach powstawała kanalizacja a nawet metro. Odkrywałem nowe lądy, budowałem miasta, tworzyłem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Evelio Rosero w książce Między frontami poruszył temat wojny w Kolumbii, jednak w sposób jakże inny, w porównaniu z powieściami stworzonymi przez Polaków, doświadczonych wojną w inny sposób. U Rosero wojna wydaje się mieć swój rytm, jakby była podporządkowana prawu południowej sjesty, przychodzi falami, niczym przypływ zalewa San Jose, niewielką mieścinę, zagarniając za każdym razem jakiegoś nieszczęśnika. Po cofnięciu się, rodziny czekają na wiadomość w sprawie okupu. Tak samo znika żona Ismaela, głównego bohatera, emerytowanego nauczyciela rozmiłowanego w podglądaniu młodych kobiet. W czasie powodzi mieszkańcy nigdy do końca nie są pewni, kto strzela: oddziały lewicowe, prawicowe bojówki, a może żołnierze karteli narkotykowych, wyczuwają jednak, że śmierć od kuli zawsze będzie taka sama, niezależnie od tego, kto ją wystrzeli. Nikt nie ma pewności, czy zaginieni krewni zginęli, zastrzeleni za rzekomą kolaborację z wrogiem, czy może zostali porwani dla okupu. Żołnierze przychodzą i odchodzą pozostawiając w miasteczku coraz mniej mieszkańców, a ci, którzy zostali, są przerażeni, cierpiący i pełni niezrozumienia.
Choć autor jest Kolumbijczykiem, nie znajdziemy tutaj magicznego realizmu rodem z Marqueza, jest tylko, i aż, realizm, bez dodatków, zmiękczeń i udziwnień, mamy senną atmosferę małego miasteczka połączoną z horrorem wojny. Ten kontrast robi piorunujące wrażenie, więc nic dziwnego, że w 2007 roku powieść została nagrodzona prestiżową Premio Tusquets Editores de Novela oraz Independent Foreign Fiction Prize przyznawaną przez brytyjski dziennik „The Independent”. Poza tragedią mieszkańców San Jose, dowiadujemy się o osobistej tragedii Ismaela – starości, z którą mężczyzna wydaje się nie móc pogodzić. Na widok kobiet z miasteczka przypomina sobie dawne czasy, a większość ze wspomnień jest związana z relacjami damsko męskimi, jakby rozmyślanie o nich było jedynym sensem życia mężczyzny. Podgląda również nagą sąsiadkę, o czym wie jej mąż a nawet żona Ismaela. Zdaje się również w specyficzny sposób fantazjować na temat dorastających dziewczyn, ocierając się może nie o pedofilię, ale na pewno niebezpiecznie zerkając poprzez granicę, za którą leży już teren zakazany. Zniknięcie żony uzmysławia mu, jak bardzo jest ona dla niego ważna. Nie poddaje się, szuka, ryzykując życiem.
Między frontami to nie tylko książka odnosząca się do tragicznej wojny w Kolumbii, to także powieść traktująca o wojnie pomiędzy historią i fantazjami z nią związanymi, a brutalną teraźniejszością, która spoziera na nas w każdej sekundzie, a której staramy się za wszelką cenę nie zauważać. To rzecz o przemijaniu i stracie, o wojnie, którą ciągle toczymy w naszych głowach. Czasami przegrywamy ją i stajemy się zakładnikami wspomnień, rozpamiętując to, co utraciliśmy. Czy prawdziwa strata czegoś, wcześniej ledwo zauważalnego, pozwoli nam to docenić i zdoła przywołać do teraźniejszości? Czy raczej dostaniemy kolejny obiekt do fantazjowania, wciągający nas skutecznie do świata wspomnień rozgrywanego w umyśle? Damy się zamknąć między frontami nieistniejącej już przeszłości, a teraźniejszości, której się boimy?

Evelio Rosero w książce Między frontami poruszył temat wojny w Kolumbii, jednak w sposób jakże inny, w porównaniu z powieściami stworzonymi przez Polaków, doświadczonych wojną w inny sposób. U Rosero wojna wydaje się mieć swój rytm, jakby była podporządkowana prawu południowej sjesty, przychodzi falami, niczym przypływ zalewa San Jose, niewielką mieścinę, zagarniając za...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Tomasz Przewoźnik

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [3]

Jacek Dukaj
Ocena książek:
6,9 / 10
67 książek
4 cykle
Pisze książki z:
1298 fanów
Philip K. Dick
Ocena książek:
7,0 / 10
99 książek
10 cykli
Pisze książki z:
1818 fanów
Aleister Crowley
Ocena książek:
7,6 / 10
75 książek
2 cykle
100 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
10
książek
Średnio w roku
przeczytane
1
książka
Opinie były
pomocne
12
razy
W sumie
wystawione
11
ocen ze średnią 7,2

Spędzone
na czytaniu
39
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
0
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
2
książek [+ Dodaj]