cytaty z książek autora "Monika Rebizant-Siwiło"
Położyłam głowę na ramieniu Michała. Jego dłonie obejmowały mnie w tańcu i w życiu. Znalazłam swoją połówkę jabłka.
- Myślałam, że rycerze dawno już wymarli.
- Jestem ostatnim żywym egzemplarzem - spojrzał przez ramię, znikając w kuchni.
Dlaczego się dziwisz? - rozpoczęłam wewnętrzny monolog. Jesteś naiwna i łatwo ulegasz emocjom. Pamiętasz, jak zakochałaś się w Marcinie? Jak drżały ci ręce, gdy otwierałaś listy od Mirka? Jak szybciej biło ci serce, gdy Michał przez chwilę trzymał twoją dłoń w swojej? Boże! Roześmiałam się. -Marcin,Mirek,Michał...M jak miłość w naiwnym wydaniu Anki Jabłońskiej.
Kiedyś zawsze pamiętałeś. Przynosiłeś mi stokrotki i mówiłeś, że mnie kochasz! A teraz, nawet mnie przytulić nie chcesz...
Podobno w życiu spotyka nas tylko to na co się godzimy.
Plecy to ta część ciała bliźniego, którą oglądasz, gdy jesteś w nędzy - mówiła babcia. Lub nie poddałaś się intymnym badaniom w kantorku - dodałam w myślach, zgarniając na ręce stos książek.
Ochronię cię przed całym złem tego świata(...),nawet jeśli mi tego zabronisz...
Podobno w życiu spotyka nas tylko to, na co się godzimy
Nigdy nie zapomnę tego widoku. Do dzisiaj ciarki mnie przechodzą na samo wspomnienie(...) Ptaki na schronie - to był znak, żeby tam nie wracać. Może ze sto ich było. Siedziały na schronie, na drzewach wokół, krążyły w powietrzu z przeraźliwym piskiem i krzykiem. Nigdy więcej czegoś takiego nie widziałem. To były nasze ostatnie wspólne święta. Nasze drogi rozeszły się na dobre.
Masz dobre serce(...) Zawsze kieruj się jego rytmem. Nasz wewnętrzny głos wie najlepiej, jaką drogą powinniśmy zmierzać, jakie decyzje podejmować.
Stąpasz po kruchym lodzie, kochanie...rozbrzmiało w głowie. - Nie bój się - zabiło serce - wbiegnij na taflę, niezależnie od konsekwencji.
Wyglądała tak samo pięknie i młodo jak w chwili, gdy ją poznałem. Nie zmieniała się, nie poddawała upływowi czasu, zupełnie jak moje serce, które kochało ją od przeszło dwudziestu lat...
Jeśli chcę, potrafię być silna! - powiedziałam do tej z lustra. Jej zielone oczy błysnęły groźnie.
W moim kierunku wolnym krokiem zdążało trzech mężczyzn. Dwóch rozmawiało, śmiejąc się głośno i gestykulując. Trzeci, wysoki, ciemnowłosy i diabelsko przystojny, szedł nieco z boku, krawędzią ścieżki. Nie – oceniłam szybko – nie znam ich. Pewnie turyści.
Śmierć jest wpisana w nasze życie, jest jego nierozerwalną częścią. Nie pielęgnuj żałoby, tylko pamięć o mnie. W ten sposób pomożesz mi odejść. Łzy żyjących są jak kamienie dla tych, którzy umarli i chcą wzlecieć ku niebu. Dlatego, gdy zamknę oczy, nie opłakuj mnie. Myśl o tych, którzy zostają.
(...) nawet najdotkliwszy ból kiedyś znika. Jak księżyc, gdy rozpływa się w ramionach jutrzenki.
(...)żelazo hartuje się w ogniu, nawet jeśli to ogień piekielny.
...czułam w całym ciele te cholerne motyle, które nie miały prawa zagnieździć się w moim przeżartym rozczarowaniem organizmie. A jednak były tam. Buszowały wesoło, nie zważając na spaloną ziemię i morze łez zastygłych pod powiekami.
- Jak to człowiekowi czasem mało do szczęścia potrzeba - westchnęła mama - byle miał gdzie głowę przytulić.
- Takie są prawa wojny - przyznał dziadek. Nie doceniasz tego, co masz, póki na własnej skórze nie odczujesz.
Zapach lasu(...) To miejsce mnie przyciągało. Czułam się tu bezpiecznie.
Postanowiłam zamieszkać blisko niej, żeby nauczyła się mnie na nowo kochać. Nosiła mnie pod sercem, urodziła... Wierzyłam, że nadejdzie taki czas, że zapadnę w jej ramiona, a ona mnie mocno przytuli.
Nad wierzchołkami drzew pojawiła się tęcza. Stałam chwilę wpatrzona w delikatne, kolorowe pasma, zanim znikły w niebieskiej przestrzeni.
- Przepraszam - powtórzył patrząc mi prosto w oczy. Jego były piwne, orzechowe, jak kora drzew. Nigdy się nie dowie, że mnie skrzywdził. Nie chciałam nigdy więcej poczuć tego potwornego, tępego bólu, rozsadzającego duszę po rozstaniu. Moim azylem stał się dojrzały mężczyzna. Dużo starszy i jak sądziłam, stały w uczuciach. Huśtawka, którą zafundował mi Marcin, nie mogła w moim życiu powtórzyć się nigdy więcej.
Tęskniłem - szeptał, całując moje przymknięte powieki. - Tak bardzo za tobą tęskniłem - kłamał. Nikt nie potrafił kłamać tak pięknie, jak Marcin Korczyński z VIII a.
Musisz odpowiedzieć sobie na pytanie, czy pomimo tego, że oblubienica skrywała pod welonem twarz modliszki, jesteś w stanie trwać przy niej do końca i cierpliwie piłować jej ząbki w imię przysięgi, którą złożyłeś przed ołtarzem, czy wyrzucasz obrączkę i wiejesz gdzie pieprz rośnie, nie oglądając się za siebie.
Stare i oswojone nie znaczy gorsze (...) Czasem chciałabym, żeby pewne rzeczy w moim życiu w ogóle się nie wydarzyły.
Każdej nocy wstępowałam do piekieł, by o poranku usłyszeć najszczersze "przepraszam"... Podobno w życiu spotyka nas tylko to, na co się godzimy, miałam zatem to, na co zasłużyłam.
Masz nie po kolei w głowie! - stwierdziła Agata, gdy podpatrzyła pewnego razu, jak wypłakuję się mojemu szumiącemu przyjacielowi prosto w pień (...) - Anno Jabłońska, masz nie po kolei w głowie - szeptałam w las. I cóż z tego?
- Michale Rawiczu, czy ty mnie czasem zwyczajnie nie podrywasz?
- Podrywam - przyznał bez skrępowania, ale jak widzisz, nie tak całkiem zwyczajnie.
- I tu się z tobą wyjątkowo zgodzę. Tak podrywało się dziewczyny w epoce lodowcowej - stwierdziłam kąśliwie.
Pory roku jakby oszalały. Znikło przedwiośnie, lato nie pachniało już tak obłędnie zapachem skoszonej trawy, a miejsce żniwiarzy, pracowicie zgarniających przeschniętą trawę na łąkach, zajęły maszyny. (...) Przerzedzony zagajnik wyglądał jakby smutniej i ciszej. Wycinka drzew, choćby i słuszna, była dla mnie niezmiennie potwornym barbarzyństwem.