cytaty z książki "Schizofrenia. Moja droga przez szaleństwo"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Możesz zło pokonać i wygrać. Być słabym to ponieść porażkę; zmniejszyć czujność to ulec, a poddanie się to lekceważenie własnej siły woli. Podstawową wadą takiego założenia wydaje się jednak niedostrzeganie czegoś, co nierozerwalnie wiąże się ze skomplikowanym światem realnym i złożonością prawdziwych ludzkich istot: w rzeczywistości nie wszystko da się pokonać za pomocą silnej woli. Istnieją siły natury i okoliczności, które znajdują się poza naszą kontrolą i są dla nas niepojęte,a uparte dążenie do zwycięstwa w obliczu czegoś takiego, niezgadzanie się na nic mniejszego, to po prostu domaganie się linczu na duszy. Prawdą jest bowiem, że nie każdą walkę można wygrać.
Prawdziwi przyjaciele pomagają nam wytyczać drogę przez życie i kiedy pierwsze niejasne oznaki schizofrenii zaczynały zaburzać moją zdolność jasnego myślenia, Kenny był dla mnie niczym przewodnik po lesie. Idąc ścieżką zarośniętą jeżynami i pełną kamieni, która nagle zaczyna się wić, łatwo zabłądzić, zmęczyć się lub zniechęcić. Może nas nawet kusić, by zupełnie się poddać. Gdy jednak pojawi się jakiś dobry i cierpliwy człowiek i weźmie nas za rękę, mówiąc: "Widzę, że ci ciężko, chodź za mną, pomogę ci odnaleźć drogę", wtedy kroczenie ścieżką staje się łatwiejsze i mniej przerażające.
Czemu mam brać lekarstwa tylko dlatego, że mówię to, co inni ludzie myślą, ale z jakiegoś powodu tego nie wyrażają? Przecież wszyscy tak myślimy, nasze mózgi są takie same. Wcale nie jestem chora psychicznie. Czyżbym powiedziała to głośno? Nie byłam pewna.
I wtedy zaczęła się jedna z tych rozmów, które trwają przez całe życie i od razu znajduje się w nich pocieszenie i akceptację, jakby ktoś wyciągnął do nas silną rękę w momencie, gdy najbardziej potrzebujemy się kogoś uchwycić.
Nigdy nie zmuszano mnie do niczego i za każdym razem oczekiwano mojej zgody. Nawet kiedy byłam w najbardziej zaburzonym stanie, brałam to za przejaw szacunku. Kiedy ktoś jest naprawdę szalony, szacunek wydaje się liną ratowniczą, którą rzuca mu inny człowiek. Gdy chory jej się uchwyci, być może nie utonie.
Schizofrenik jest tylko maszyną o wnętrznościach z metalu. Lekarstwa i psychoanaliza pozwalają rozwiać to straszne przeświadczenie, lecz najbardziej pomocna bywa przyjaźń.
Była postronkiem, który łączył mnie ze światem zewnętrznym, strażniczką moich najmroczniejszych myśli, osobą, która tolerowała całe zło, jakie we mnie tkwiło, i nigdy mnie nie krytykowała. Była moją przewodniczką po świecie, w którym czułam się jak przybysz z kosmosu. Jak zdołam żyć bez niej?
Wydaje mi się, że radę w rodzaju "po prostu tego nie rób" dają przeważnie ludzie, którzy nie mają danego problemu.
Pracowałam z Sally, Marią i Wiznerem od trzech lat: ufałam im, a oni mnie (...). Tak więc, kiedy patrzę z perspektywy czasu, wydaje mi się w pewnym sensie naturalne, że poszłam do tego biura, żeby tam się rozpaść. Kiedy ktoś jest przerażony i na granicy załamania, kieruje się instynktownie do miejsca, w którym poczuje się bezpiecznie. Kiedy odsłaniasz przed innymi coś tak intymnego jak psychoza, chcesz, by świadkami byli ludzie, którym ufasz.