Najnowsze artykuły
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński6
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać7
- Artykuły„Horror ma budzić koszmary, wciskać kolanem w błoto i pożerać światło dnia” – premiera „Grzechòta”LubimyCzytać1
- Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Bohdan Hud
4
6,8/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,8/10średnia ocena książek autora
8 przeczytało książki autora
30 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Eastern Policy of the European Union: Role of Poland, Case of Ukraine
0,0 z ocen
0 czytelników 0 opinii
2008
Ukraińcy i Polacy na Nadnieprzu, Wołyniu i w Galicji Wschodniej w XIX i w pierwszej połowie XX wieku
Bohdan Hud
7,5 z 4 ocen
33 czytelników 3 opinie
2013
Najnowsze opinie o książkach autora
Ukraińcy i Polacy na Nadnieprzu, Wołyniu i w Galicji Wschodniej w XIX i w pierwszej połowie XX wieku Bohdan Hud
7,5
Ksiazka dla Polakow bardzo trudna emocjonalnie, ale mozna z niej sie duzo nauczyc. Przypomina o mocnej polskiej obecnosci na dalekich kresach (Kijowszczyzna),o czym sie juz dzis czesto nie pamieta. Przede wszystkim jednak ksiazka pokazuje "druga strone medalu" zycia na Ukrainie, od strony ukrainskiej. Jest to pozycja, moim zdaniem, bardzo wartosciowa, choc mam z ta ksiazka kilka powaznych problemow. Przede wszystkim tytul "Ukraincy i Polacy" ma mniej widoczny podtytul ktory kieruje nasza uwage na tereny zaboru rosyjskiego. Tam skoncentrowala sie uwaga autora, Galicja (Malopolska) Wschodnia jest potraktowana bardzo ogolnikowo, a tam jednak sytuacja byla juz inna. Nastepny problem to to ze ksiazka jest na temat stosunkow na ukrainskiej wsi, miasto jest zupelnie w niej pominiete. Nastepnym znow problemem jest, choc co prawda mozna troche to probowac zrozumiec, zrownanie Radziwillow i Potockich z przecietnie zamoznymi lub nawet zubozalymi szlachcicami. Szlachta ta nasza drobna zostala potraktowana przez zaborcow bardzo okrutnie, a zrownywanie ich z arystokracja jest niepowazne. Nastepnym problemem jest zupelne zignorowanie istnienia innego kosciola niz prawoslawny, kosciola greko-katolickiego, tak jakby wogole nie istnial! Co prawda istnial tylko w zaborze austriackim, ale odegral wazna role w kreacji narodu ukrainskiego jako odrebnego od narodu rosyjskiego. Pominieto tez kompletnie istnienia spolecznosci zydowskiej i innych nacji. Ksiazka jest w pewnym sensie pelna ogolnikow, nie wyjasnia nam na przyklad dlaczego nie doszlo do czystki etnicznej Polakow na Bialorusi i na Litwie, gdzie stosunki na wsi byly przeciez bardzo podobne do tych na rosyjskim Podolu czy Wolyniu. Z ksiazki mozna jednak sie duzo nauczyc, przede wszystkim ze my przywyklismy traktowac Ukraincow jako kolorowa grupe bezimiennych osob w tle historycznego obrazu na ktorym my jestemy wielkimi bohaterami, pogromcami Kozakow i Turkow. Autor mowi nam ze mamy sentymentalny, nierealistyczny i wlasciwie smiesznie dziecinny stosunek do Kresow. I to jest prawda. Powinnismy sie zainteresowac co tam wlasciwie sie stalo. Wbrew ogolnikowym twierdzeniom autora, nie wszyscy jednak bylismy "osadnikami", wielu Polakow ma korzenie ukrainskie. Autor pisze o likwidacji instytucji ukrainskich w czasie Sanacji, ale nie pisze wogole ile ich bylo i jak powstaly. W ksiazce potrzebne statystyki, tak by sytuacje moznaby zobaczyc wlasnymi oczami. Gdy cytuje sie indywidualne wspomnienia, ich wartosc jest dosc marna, wspomnienia (tak konkluduja dzis historycy) to naprawde bardzo slaby dowod tego co sie naprawde stalo. I przykladow na przeciwstane sobie swiadectwa w samej ksiazce jest bardzo duzo. Autor wspomina ukrainskich zolnierzy w polskiej armii na zachodzie, a wiec jednak byli, a wiec moze chyba stosunki przed wojna nie byly tak fatalne. Autor prowokuje nas piszac o nas ze bylismy "obszarnikami, policjantami, straznikami wieziennymi, kolonistami, zandarmami, pracownikami wywiadu, urzednikami aparatu panstwowego" Czy slyszymy w tym jezyku ton oskarzycielski? Ale bylo przeciez wsrod nas wielu ktorzy uprawiali role i tak samo ja kochali jak ukrainscy sasiedzi. Byli lekarze, nauczyciele, bibiotekarze, adwokaci, fryzjerzy, pocztowcy, kolejarze, kominiarze. Nie sa wogole wymienieni. Jak to wszystko pogodzic z opowiadaniami ze gdy rodzil sie syn to szedl to kosciola a jak corka to wysylano ja do cerkwi greko-katolickiej? Jak to pogodzic z tym ze praktycznie kazdy dzis Ukrainiec powie jego ze dziadek lub babcia byli Polakami? Ksiazka daje do myslenia, wniosek jest jednak taki ze pod wzgledem systemowym bylismy grupa bardzo uprzywilejowana i bardzo samolubna. Wszystko bylo o nas, o niesprawiedliwosciach jakie nas spotkaly, a obok zyli ludzie ktorych wogole nie zauwazylismy.
Przepraszam za brak czcionki polskiej.