Najnowsze artykuły
- ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant12
- Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant2
- ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
- ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński9
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Anna Strzelec
8
6,5/10
Pisze książki: literatura obyczajowa, romans, literatura piękna
Zadebiutowała w 2008 roku tomikiem wierszy „Miłość niejedno ma imię”. Z wykształcenia plastyczka, zamieszkała na Pomorzu, czerpiąca inspirację i radość z posiadania dzieci, grona przyjaciół, ogrodu i psa. Z głową pełną pomysłów na życie, które czasem udaje jej się zrealizować. Książka jest debiutem literackim autorki i otrzymała bardzo pozytywne recenzje zamieszczone w miesięczniku EUNOMIA, raciborskiej Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej oraz w Lubuskim Piśmie Literacko-Kulturalnym PROLIBRIS w Zielonej Górze.http://www.annastrzelec.blog.onet.pl
6,5/10średnia ocena książek autora
51 przeczytało książki autora
221 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
"Życie to nie karnawał"
Anna Strzelec, Tomasz Ryczaj- Głogowski
8,3 z 3 ocen
8 czytelników 2 opinie
2013
Druga pora życia, czyli jak zabija się miłość
Anna Strzelec
5,3 z 7 ocen
20 czytelników 3 opinie
2010
Najnowsze opinie o książkach autora
Akwarele i lawendy Anna Strzelec
6,6
Wiele razy obiecywałam sobie, że nie będę sięgać po książki, które są kontynuacją serii, a ja nie znam pierwszych tytułów. Nie powiem dość długo się wzbraniałam i udawało mi się trzymać w swoim postanowieniu. Gdy tylko przeczytałam zarys fabuły książki Anny Strzelec Akwarele i lawendy, spodobała mi się, ale na szczęście powstrzymałam się przed sięgnięciem po nią, gdyż to trzecia część serii. Niestety po jakimś czasie chyba o tym zapomniałam i książka do mnie trafiła. Cóż pozostało robić? Wzięłam się za lekturę.
Lenia postanawia nie wracać do Polski, a zaprasza do siebie córkę z wnuczkami. Jacques to syn jej ukochanego, którego pasją jest gra na skrzypcach. Iwona z Jacquesem zakochują się w sobie, jednak nie do końca między nimi iskrzy. Kobieta postanawia wyjechać na jakiś czas do Polski. W tym czasie Jacques wyrusza w tournée a za nim jego cicha wielbicielka. Jak potoczą się ich losy? Czy Leni uda się utrzymać rodzinę w całości, jakiemu wypadkowi ulegnie Jeremi, jej ukochany?
Anna Strzelec zaczarowała mnie swoją powieścią. W trakcie lektury tej książki, była tylko ona i ja. Historia Leni i jej rodziny ukazana w tak plastyczny, magiczny i poetycki sposób, że sama się zdziwiłam, że taki przekaz mi odpowiada, że ten typ narracji mi się podoba. Leni to osoba „do rany przyłóż”. Na wszystkie problemy znajdzie sposób, jeśli trzeba doradzi, jednak, gdy ktoś sobie tego nie życzy to się nie wtrąca, nie sugeruje jak trzeba zrobić. Po prostu jest.
Akwarele i lawendy to trzecia część historii, po Wizie do Nowego Jorku i Oknie z widokiem na Prowansję przedstawiającej życie Leni i jej rodziny. Jak wspomniałam we wcześniejszym akapicie, nieznajomość wcześniejszych części serii może stwarzać kłopot przy lekturze kolejnego tomu. Tak też było u mnie. Trochę trwało zanim wczytałam się w lekturę, zapoznałam z bohaterami i ich losami. Poznawanie życia bohaterów tylko skrawkami nie zawsze jest przyjemne, dlatego też czułam lekką irytację przy lekturze. Jednak to na siebie przecież byłam najbardziej zła. Na szczęście sposób narracji spowodował, że machnęłam na to ręką i stwierdziłam, co będzie to będzie.
Z wielką przyjemnością sięgnę po wcześniejsze części serii, gdyż bardzo jestem ciekawa jak rozpoczęła się cała ta historia. Ciekawa jestem samej Prowansji, przecież to ukochane miejsce Jeremiego. Lektura Akwarel i lawend przyniosła pomimo nieznajomości wcześniejszych losów bohaterów wiele przyjemności.
Akcja jest dość dynamiczna jednak nie pędzi nie potrzebnie. Bohaterzy to osoby z krwi i kości, którzy posiadają zwyczajne ludzkie problemy. Dzięki czemu lektura staje się bardziej przystępna i przyjemna w odbiorze.
Anna Strzelec zadebiutowała w 2008 roku tomikiem wierszy „Miłość niejedno ma imię”. Z wykształcenia plastyczka, zamieszkała na Pomorzu, czerpiąca inspirację i radość z posiadania dzieci, grona przyjaciół, ogrodu i psa. Z głową pełną pomysłów na życie, które czasem udaje jej się zrealizować. Książka jest debiutem literackim autorki i otrzymała bardzo pozytywne recenzje zamieszczone w miesięczniku EUNOMIA, raciborskiej Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej oraz w Lubuskim Piśmie Literacko-Kulturalnym PROLIBRIS w Zielonej Górze. Wieloletni pobyt w Niemczech dostarczył autorce wielu inspiracji to napisania pierwszej książki Tylko nie życz mi spełnienia marzeń, przyjętej z dużym zainteresowaniem zarówno przez recenzentów jak i czytelników. W krótkim czasie, w ślad za nią ukazał się dalszy ciąg opisanej historii z życia polskich emigrantów Druga pora życia, czyli jak zabija się miłość. Pobyt w NY stał się inspiracją do napisania kolejnych książek Wiza do Nowego Jorku oraz Okno z widokiem na Prowansję. To opowieści o uczuciach, podróżach i rozstaniach, namiętności zdradzie i wybaczeniu.
Akwarele i lawendy Anna Strzelec
6,6
„Życie jest wielką podróżą, a podczas niej czekają nas niespodzianki, przygody i nowi ludzie. Niektórzy są tylko przechodniami, zjawiają się i idą dalej zostawiając ślady i rany w naszych sercach... Inni zostając na dłużej, wygładzają blizny i pomagają nieść plecaki wypełnione życiem.”
Po raz trzeci towarzyszyłam Leni w jej podróży w ostatniej części nieformalnej trylogii, bo nigdzie nie jest ona tak nazwana wprost. Kobiecie dojrzałej, matce, babci i może nareszcie żony, która wraz z rodziną napotyka właśnie na takich ludzi z przytoczonego cytatu – zadających rany i je leczących. Jednak Leni, nigdy niepoddająca się przykrym niespodziankom, po dramatycznym rozstaniu z mężem Wiktorem w „Wizie do Nowego Jorku” i odbudowywaniu zaufania do mężczyzny w nowym związku z Jeremym w „Oknie z widokiem na Prowansję” tym razem skupia się na ochronie rodzinnego szczęścia.
W tym celu zakłada Klub Absolutnie Szczęśliwych Ludzi.
W ten sposób próbuje zatrzymać czas szczęśliwości w gronie najbliższych i najdroższych jej osób. Zaczarować na stałe moment w domu pełnym kochających się ludzi. Stworzyć bezpieczne miejsce pełne ciepła i serdeczności, gdzie „ogarnięci taką świąteczną radością, chcielibyśmy zatrzymać w domu jak najdłużej, razem z zapachem róż dla Iwony od Jacquesa i aromatem kawy, którą popijaliśmy”. Do zaklinania tego szczęścia wykorzystuje nawet duchy z zaświatów. Na przekór i na złość chwilom złym, niepożądanym wypadkom, niechcianym zdarzeniom i tragicznym zrządzeniom losu. Jest w tym tak dobra, że nawet, jeśli coś przykrego zaistnieje, to jego skutki wydają się nie być tragiczne, a konsekwencje mniej bolesne. Dla niej zawsze na niebie jaśnieje tęcza.
To opowieść przepełniona nadzieją na równie dobre, a może nawet lepsze jutro.
Nadzieją tak ogromną, słodką i optymistyczną, że aż przecukrzoną. Tę słodkość opowieści podkreślałam również w poprzednich częściach, ale w trzeciej autorka trochę przedobrzyła. Nagromadziła w niej wszystkie możliwe środki i elementy, które skutecznie lukrowały losy bohaterów niczym twardy pancerz przez urokiem. Począwszy od poetyckiego spojrzenia na rzeczywistość i życie gęste od mądrych myśli narratora, poprzez „złote” cytaty umieszczane na początku każdego rozdziału, wprowadzanie ciepłego nastroju bazującego na atmosferze świąt grudniowych,a zaraz potem wielkanocnych, szczebiot zawsze rezolutnych wnuczek, zapachy pieczonych ciast z podaniem dokładnych przepisów, wiersze wplatane w tekst, dbałość o drobiazgi otoczenia i rytuałów rozmów kojarzonych z luksusem i przyjemnością, aż po nagminne zdrobnienia tępiące ostrza niebezpiecznego świata do tego znanego, przyjaznego i mniej groźnego. Wszystkie te z grubsza wymienione elementy (jest ich dużo więcej!) utworzyły tak grubą warstwę lukru, że nie pozwoliły na wyraźne ukazanie w pełni tej drugiej, bolesnej strony życia, mimo że takie sceny w niej są. Ostateczny cios ich ostrości zadało szczęśliwe zakończenie.
Skrajny lęk i paniczny strach Leni przed utratą na nowo odbudowanej rodziny widać w każdym rozdziale tej powieści obyczajowej.
Miałam wrażenie, że ta trzecia część właśnie w takiej postaci została napisana, świadomie lub nieświadomie, trochę na życzenie czytelniczek, domagających się dalszych losów Leni i Jeremy’ego. Jeśli moje domysły są słuszne, to ja się nawet z tego cieszę. To co dla mnie może być za słodkie, dla innych będzie w sam raz. Bo tak naprawdę ta saga rodzinna napisana jest przede wszystkim dla czytelniczek podobnych do Leni, mogących się z nią utożsamić. Kobiet doświadczonych przez życie, które mając dorosłe dzieci i wnuki, straciły nadzieję na nowe, szczęśliwe życie u boku mężczyzny. Kobietom, którym gorycz przeszłości odebrała marzenia, że w wieku menopauzalnym i po nim można jeszcze przeżyć miłość, odbudować rodzinę, rozkoszując się byciem razem, celebrując codzienność i zaklinając permanentność szczęścia na zawsze.
A Leni mówi wprost – kobiety, dopóki podróż życia trwa, dopóty „czekają nas niespodzianki, przygody i nowi ludzie”! I nie pozwólcie sobie wmówić, że jest inaczej!
http://naostrzuksiazki.pl/