Najnowsze artykuły
- Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik4
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać3
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński9
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać14
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Herbert A. Werner
Źródło: http://u-boot.org/oficerowie/1338/
1
8,4/10
Pisze książki: historia
Urodzony: 13.05.1920Zmarły: 06.04.2013
W latach 1941-1945 służył na U-bootach, początkowo jako oficer wachtowy, później jako pierwszy oficer i zastępca dowódcy (U-557, U-612, U-230),a następnie jako dowódca (U-415, U-953). Po wojnie w niewoli brytyjskiej, a potem francuskiej, skąd uciekł. Obecnie obywatel USA.
8,4/10średnia ocena książek autora
182 przeczytało książki autora
220 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Żelazne trumny Herbert A. Werner
8,4
Poruszająca, wzruszająca, opowieść jednego z uczestników i zarazem członka załogi niemieckich u-bootów H. Wernera. Autor z własnej perspektywy opisuje realia wojny podwodnej na Atlantyku: od narodzin systemu u-bootów, ich rozwit i nieunikniony upadek wobec przewagi wroga.W mojej opinii najlepsza pozycja w "Serii z Kotwiczką". 9/10.
Żelazne trumny Herbert A. Werner
8,4
18/2024
Herbert Werner swoją służbę na okrętach podwodnych rozpoczął w Königsbergu (Królewcu) w 1941, gdzie trafił zaraz po ukończeniu akademii. Jego pierwszym okrętem był U-557 Ottokara Paulshena, gdzie służył na trzech patrolach. Jego wojenna historia mogła się skończyć zanim się rozpoczęła, ponieważ okręt prawie zatonął na Bałtyku podczas testów. W listopadzie 1941 został wysłany na kurs oficerów okrętów podwodnych.
Po kursie został skierowany do służby pod skrzydłami Paula Siegmanna na U-612, gdzie został pierwszym oficerem. Niestety okręt został zatopiony jeszcze podczas ćwiczeń na Bałtyku i załoga, która w większości przeżyła została skierowana na U-230. Na tym okręcie odsłużył cztery patrole i w grudniu 1943 roku został skierowany na kurs dla dowódców.
Jego pierwszym okrętem na którym dowodził był U-415 na którym uczestniczył w misjach o samobójczym poziomie trudności. Z wszystkich wyszedł z sukcesem uciekając śmierci. U-415 w sierpniu 1944 roku trafił na minę w porcie, co wyłączyło okręt ze służby.
Werner otrzymał rozkaz objęcia dowództwa na U-953, gdzie doczekał końca wojny uciekając z Francji, jako ostatni ocalały U-Boot. Udał się do Niemiec przez Norwegię. W swoim ostatnim patrolu miał rozkaz nękania alianckiej żeglugi u wybrzeży Wielkiej Brytanii. Niestety z powodu awarii okrętu, którego stan techniczny urągał jakimkolwiek standardom prowadzenia wojny, wrócił do Norwegii, gdzie doczekał kapitulacji Niemiec.
Jego wojenna epopeja nie zakończyła się w tym miejscu, ponieważ Werner oprócz wyspecjalizowania się uciekaniu śmieci został także specjalistą od ucieczek z obozów internowania, co czynił trzy razy. Ostatnim razem z pełnym sukcesem. 11 lat po zakończeniu wojny Werner wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, gdzie uzyskał obywatelstwo i dożył imponujących 93 lat, umierając w 2013 roku.
Pomijam w tym krótkim opisie jego życiorysu sytuacji, gdy ocierał się o śmierć z tego powodu, że praktycznie każdy patrol opiewał w kilka takich sytuacji. Ogromna doza szczęścia i wysoki poziom umiejętności spowodował, że było nam dane zapoznać się z jego wspomnieniami i nie spotkał go los jego 782 kolegów, których okręty nigdy nie wróciły do portu.
Pierwsza faza niemieckiej wojny podwodnej była bardzo owocna i odnosiła wielkie sukcesy podczas bitwy na Atlantyku. Szczęśliwa passa skończyła się w okolicach kwietnia 1943 i od tego czasu U-Booty z łowców zamieniły się w zwierzynę. Liczba zatopień okrętów zaczęła rosnąć w stopniu lawinowym. Wszystko to śledzimy z perspektywy osoby, która była na pierwszej linii walk, praktycznie przez całą wojnę i która w każdej chwili była pogodzona, że szanse przeżycia są bardzo nikłe.
Nie da się nie stwierdzić, że Werner był raczej mocnym zwolennikiem nazistowskiego reżimu. Nawet utrata w czasie wojny ukochanej (w bombardowaniu Berlina) oraz całej najbliższej rodziny (w bombardowaniu Darmstadt) i szeregu przyjaciół nie zmusiła go do refleksji. Stanowczo obwiniał za te wydarzenia brutalnych aliantów, nie zadając sobie trudu, żeby odpowiedzieć na pytanie dlaczego te bomby spadają na Niemcy? Bez powodu?
Sympatie polityczne autora nie mogą jednak przekreślić tego, że jego wspomnienia to prawdziwe arcydzieło nie tylko literatury morskiej, ale generalnie wojennej. Werner opisuje w niezwykle piękny sposób swoją wojnę. Kwieciste opisy zatopień wrogich statków sprawiają wrażenie jakby była to najpiękniejsza rzecz na świecie. Często w trakcie lektury łapałem się na tym, że kibicowałem Wernerowi, co wydaje się być niedorzeczne z powodu tego, że jestem Polakiem i nasz kraj wycierpiał bezprecedensowe w naszej historii katusze że strony Niemców w czasie II wojny światowej.