Najnowsze artykuły
- ArtykułyAlfabet pisarza: Maciej SiembiedaLubimyCzytać3
- Artykuły„Brama Zdrajców”, czyli przewodnik po świecie Williama Warwicka! Poznajcie cykl Jeffreya ArcheraMarcin Waincetel1
- ArtykułyTokarczuk dla „Guardiana”: Mizoginia tkwi w nas jak jakaś chorobaKonrad Wrzesiński13
- ArtykułyNa Cmentarz zagubionych dusz… Poznaj nową książkę Pauliny Hendel!LubimyCzytać1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Olivier Rolin
2
6,3/10
Pisze książki: literatura piękna, reportaż
Urodzony: 1947 (data przybliżona)
jest pisarzem szeroko tłumaczonym. Napisał dwadzieścia powieści, wśród których na szczególną uwagę zasługują L'Invention du monde (1993),Port-Soudan (1994, nagroda Femina) i Tigre en papier (2002, nagroda France Culture). Jest również autorem opowieści z podróży i wielu reportaży, głównie z Ameryki Południowej.
6,3/10średnia ocena książek autora
18 przeczytało książki autora
38 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Meteorolog Olivier Rolin
6,3
Aleksiej Vangenheim to typowy przypadek "ślepej sowieckiej sprawiedliwości". Rozstrzelany w latach stalinowskiego terroru (grudzień 1937) a wcześniej zesłany na Sołowki. Jego przypadek wydaje się tym dziwniejszy, gdyż był osobą państwu potrzebną. Był twórcą radzieckiej meteorologii, pierwszym dyrektorem służb meteorologicznych porewolucyjnego państwa. Ba, był osobą wierzącą w komunizm i w Stalina osobiście! Nas już to nie dziwi - terror Jagody (później Jeżowa i Berii) najczęściej działał na ślepo, jakby chodziło o wykonanie planu zsyłek i straceń... Obywatele mieli się bać, a przede wszystkim miał się bać aparat partyjny.
Vangenheim słał z zesłania rozpaczliwe listy do ludzi z otoczenia Stalina z żarliwymi zapewnieniami o swojej niewinności. Nie wiedział, biedny, że każdy, który próbowałby interweniować w jego sprawie, byłby następną ofiarą. Przecież organa bezpieczeństwa są nieomylne...
Długą drogę do otworzenia umysłu przeżył też autor książki, lewicowy aktywista z 1968 r., który jednak nie dał się zaślepić "konieczności dziejowej" wynikającej z "naukowego marksizmu". Badając sprawę Vangenheima zapewne nie raz pomyślał sobie, że w tamtym miejscu i czasach mógłby bohatera swej książki spotkać jako towarzysza niedoli.
Na swoje szczęście, żyjąc nie tam i nie wtedy, włożył dużo pracy by przypomnieć postać nieszczęsnej ofiary. Przekopał się przez sterty dokumentów, dotarł również do cennych pamiątek po zamordowanym meteorologu, czyli do listów, które pisywał on do żony i córeczki. Listy te miały wręcz charakter zielnika, bowiem więzień rysował florą i faunę z miejsca zesłania. Jednocześnie zapewniał o swojej wielkiej miłości do Słońca Ludzkości. Ech, to nieprawdopodobne naiwniactwo "jajogłowych"...
Lapidarna relacja Rolina sprawia, że ta jednostkowa historia przemawia mocniej niż najdokładniejsze statystyki.
Meteorolog Olivier Rolin
6,3
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
Gdy kilka lat temu odkryto rysunki, jakie w listach do żony i córki wysyłał z łagru radziecki meteorolog, Aleksiej Wangenheim, wokół jego postaci zrobiło się głośno. Wiadomo było tylko tyle, że padł ofiarą stalinowskich czystek – został aresztowany pod absurdalnym zarzutem fałszowania prognoz pogody, co miało doprowadzić do załamania się gospodarki rolniczej. Reszty można się domyślić, gdyż Wangenheim podzielił losy milionów ofiar tzw. Wielkiego Terroru, trafiając do więzienia, a potem na Wyspy Sołowieckie - do najstarszego łagru w Archangielsku, który w dokumentach nazywano „reedukacyjnym obozem pracy”. W rzeczywistości było to jedno z najstraszniejszych, okrytych najczarniejszą sławą miejsc kaźni w sowieckiej Rosji.
Postać tytułowego meteorologa zaintrygowała autora książki, który wiele razy bywał w Rosji, zaczynając swe podróże jeszcze za czasów Związku Radzieckiego. Olivier Rolin postanowił unieśmiertelnić Aleksieja Wangenheima na kartach literatury i przede wszystkim odkryć tajemnicę jego śmierci, gdyż długo nie wiedziano, co się z nim stało, zaś później pojawiały się różne, sprzeczne wersje.
Autor przekopał się przez sterty dokumentów, związanych nie tylko z opisywaną postacią. Dotarł również do cennych pamiątek po zamordowanym meteorologu, czyli do listów, które pisywał on do żony i małej córeczki.
Z listów tych wyłania się obraz kochającego, troskliwego męża i ojca, który chcąc nawiązać jak najbliższy kontakt z dzieckiem, wkładał do kopert swoje rysunki fauny i flory, z którą zetknął się na Sołowkach. Ubarwiał je opisami, zagadkami, matematycznymi pytaniami. Gdy ogląda się zamieszczone w książce precyzyjnie wykonane ilustracje, aż trudno uwierzyć, że wykonane zostały w skrajnych warunkach.
Z drugiej strony jednak listy są świadectwem bezwarunkowego oddania Stalinowi i partii. Jak wielu innych partyjnych więźniów, tak i Wangenheim był przekonany, że padł ofiarą jakiejś koszmarnej pomyłki, o której Wielki Wódz nic nie wie. Dlatego słał do jego zauszników listy z wyjaśnieniami, wierząc w wyjaśnienie sprawy.
Fragmenty opisujące tę naiwność i bezkrytyczną wierność systemowi, są dramatyczne. Nigdy chyba nie pojmę tego społecznego i psychologicznego fenomenu, który kazał ludziom skazanym na śmierć wciąż wierzyć w partyjne ideały i ojca narodu, wielkiego Stalina.
Autor, opisując życie i okoliczności śmierci tytułowego bohatera, odsłania równocześnie mechanizmy terroru, który pod koniec lat 30. minionego wieku osiągnął apogeum.
Przywołuje też wielkie dzieła literatury pięknej i literatury faktu o tematyce łagrowej, wspominając o takich autorach jak: Dostojewski, Sołżenicyn, Szałamow, Grossman, Margolin.
Mimo iż książka Rolina ma zaledwie 150 stron, zawiera wiele treści i refleksji. Nie ma tu niepotrzebnych słów, jest oszczędna reporterska relacja połączona z historiozoficznymi rozważaniami. Niemal ascetyczne opisy kaźni robią ogromne wrażenie właśnie dzięki lapidarności i dystansowi.
„Meteorolog” to książka, obok której nie można przejść obojętnie. Pamięta się ją nawet po odłożeniu na półkę, wciąż nosząc w sobie jej przerażającą treść.