rozwiń zwiń

Na kłopoty… Reacher – wywiad z Andrew Childem

Bartek Czartoryski Bartek Czartoryski
29.03.2022

Choć Jack Reacher zbliża się do wieku emerytalnego, nie zamierza zwolnić tempa. Nadal niczym samotny kowboj przemierza Amerykę, a jego remedium na kłopoty trapiące napotkanych na drodze nieznajomych to niezmiennie twarda pięść i miękkie serce. „Lepiej już późno”, dwudziesta szósta powieść z cyklu, to kolejna książka napisana wspólnie przez Lee Childa i jego młodszego brata Andrew, który niebawem przejmie ster. Z pisarzem rozmawiamy o tym, kim jest Reacher.

Na kłopoty… Reacher – wywiad z Andrew Childem

[Opis wydawcy] Ci, którzy wejdą mu w drogę, wcześniej czy później będą musieli się przekonać, że… lepiej już umrzeć. Bo Reacher jest genetycznie zaprogramowany do tego, by zwyciężać. I jeśli nie da się inaczej, sięga po środki ostateczne. Kiedy obudził się tego dnia, nie planował troszczyć się o to, by grabarzom nie zabrakło pracy. Nie miał też w planach spędzenia nocy w kostnicy… jako trup. Nie zamierzał również zatrzymywać się w miasteczku w Arizonie, które czasy świetności już dawno ma za sobą. Zresztą w ogóle się tam nie wybierał. Cały Reacher – zmierza tam, dokąd prowadzi go wzrok albo dokąd go podwiozą. Na drodze pod Los Gemelos na granicy z Meksykiem spotyka Michaelę Fenton, która urządza zasadzkę na ludzi tajemniczego Dendonckera – miejscowego wcielenia zła. Michaela, była agentka FBI, musi do niego dotrzeć, by dowiedzieć się, co się stało z jej bratem. I prosi Reachera o pomoc. Ten nie ma ochoty odgrywać roli rycerza na białym koniu – woli chodzić pieszo albo jeździć autostopem – i pakować się w kłopoty. Ale po pierwsze, zaczyna lubić tę dzielną kobietę. A po drugie, zdaje sobie sprawę, że nie chodzi tylko o uratowanie jej brata, lecz być może także setek, a nawet tysięcy istnień ludzkich.

Bartek Czartoryski: Podobał Ci się serial z Alanem Ritchsonem?

Andrew ChildA Tobie?

Bardzo.

Mnie również, ale, zaznaczmy, nie pracowałem przy nim i oglądałem go jak każdy, tyle że odrobinkę wcześniej, bo pomagaliśmy z Lee przy promocji. Cieszę się z tego, co zrobiono ze scenariuszem, bo książka, „Poziom śmierci”, jak by nie było, została napisana dwadzieścia pięć lat temu i pod pewnymi względami trochę się zestarzała. Weźmy na przykład jedną z pierwszych scen, kiedy Reacher zostaje zabrany na komendę i Roscoe sprawdza, czy ten zostawił po sobie jakiś ślad w mediach społecznościowych. Wtedy sam koncept social mediów nawet jeszcze nie istniał. To tylko jedna z całego mnóstwa rzeczy, nad którymi scenarzyści musieli się głęboko zastanowić, próbując znaleźć odpowiedź na pytanie, jak Reacher zareagowałby na coś, czego w momencie pisania książki jeszcze nie wymyślono. Sama forma serialowa pozwoliła też pokazać jego proces myślowy, na co zabrakło czasu w adaptacjach filmowych. Bo nie przeszkadzało mi absolutnie, że Tom Cruise jest na Reachera za niski, ale to, że do wszystkiego dochodził w mgnieniu oka. Wyszło trochę kreskówkowo. Serial udanie oddaje też tempo książki. Lee zawsze wychodził z założenia, że jeśli wszystko dzieje się szybko, to nic nie dzieje się szybko, nie masz bowiem skali porównawczej. Dlatego rozdziały, w których buzuje adrenalina, muszą być skontrastowane ze spokojniejszymi fragmentami. Tutaj wykorzystano to w ten sposób, że koniec każdego odcinka zachęcał od razu do odpalenia kolejnego. Czułem się absolutnie wciągnięty.

Reacher towarzyszy Ci od ćwierćwiecza. Długo byłeś czytelnikiem serii wymyślonej przez Twojego brata, a teraz sam ją współtworzysz. Kim w ogóle jest dla Ciebie ten facet?

Może zabrzmi to cokolwiek dziwnie, ale Reacher zawsze był naszym trzecim, niewidzialnym bratem. Często o nim rozmawialiśmy, na przykład oglądając serwisy informacyjne, i kiedy natrafialiśmy na jakiś ciekawy materiał, zastanawialiśmy się, co w tej sytuacji zrobiłby Jack Reacher. Zderzeni z jakąś niecodzienną sytuacją na ulicy niejako automatycznie umieszczaliśmy w niej Reachera, tworząc nowe scenariusze i dumając, jak rozwiązałby on dany problem. Wynika to również z tego, że i ja, i Lee podzielamy niechęć Reachera do ludzi zachowujących się jak łobuzy, zrodził się on z czystej chęci postawienia się silniejszemu i obrony słabszego. Jack nie godzi się na żadną niesprawiedliwość, niezależnie od tego, czy chodzi o grubszą sprawę, czy o zwyczajny brak dobrych manier. Nie zawsze ja czy Lee możemy w jakikolwiek sposób zareagować, dlatego ta chęć manifestuje się w postaci Reachera, który reaguje zawsze.

Niczym samotny mściciel podróżuje incognito z miasta do miasta, a czytelnik marzy, żeby wreszcie przyjechał do niego. Polecam Reachera każdemu, kto szuka lektury na chwilę lenistwa!

Wojciech Orliński, „Gazeta Wyborcza”

Trudno wyobrazić sobie kogoś silniejszego od Reachera.

Jest to nie lada wyzwanie, ale przeciwnik, z którym zmaga się w danej książce Reacher, musi być co najmniej równie groźny, bo inaczej byłoby zbyt łatwo. Ale stosujemy z Lee taktykę, którą nazywamy „inflacją złoczyńcy”. Polega ona na tym, że jeśli w jednej powieści mamy do czynienia z, załóżmy, terrorystą chcącym wysadzić Nowy Jork, to nie można w kolejnej umieścić faceta planującego wysadzić i Nowy Jork, i Waszyngton. Byłoby to karykaturalne. Dlatego skupiamy się niekoniecznie na tym, co zbiry planują i co zamierzają zrobić, ale na ich osobowości, aby byli takimi niegodziwcami, żeby mogli mocno zaleźć za skórę i Reacherowi, i czytelnikowi.

Zastanawiam się, czy intryga w „Lepiej już umrzeć”, która jest zdecydowanie bardziej kameralna niż ta ze „Strażnika”, jest wynikiem owej „inflacji”?

Poniekąd. Bo Lee, do czego sam próbuję się dostosować, nigdy nie wymyśla całej fabuły z góry i podejmuje pewne kluczowe decyzje już podczas pisania. Może nie tyle wymyśla zdanie po zdaniu, co scena po scenie. „Strażnik” poruszał kwestie cyberprzestępczości, bo nie dość, że chcieliśmy zderzyć Reachera z czymś, z czym zupełnie nie miał do czynienia, to jeszcze Lee zainteresował się tematem oprogramowania ransomware, który był wtedy na czasie. Chcieliśmy zademonstrować, że Reacher potrafi poruszać się i w tym środowisku. Do pisania „Lepiej już umrzeć” usiedliśmy bez żadnego z góry ustalonego planu, nie myśląc o celu, jaki chcemy osiągnąć. Mieliśmy w głowach jedynie pierwszą scenę z książki. To wszystko. I dopiero mając już pewien wyobrażony obraz, zaczęliśmy zadawać sobie pytanie: kim są znajdujące się na nim osoby? Jak się tu znalazły, łącznie z Reacherem? Co zrobią za moment? I fakt, że wyszła nam z tego bardziej kameralna, mniejsza intryga, jest pokłosiem odpowiedzi na potrzeby danej sceny i chwili. Cieszę się z tego, co nam wyszło, jak wyewoluowała ta historia od pojedynczego obrazka.

A dlaczego zdecydowaliście się powrócić po paru latach do narracji pierwszoosobowej?

Również nie było to coś, co sobie założyliśmy już na samym początku. Po prostu pewnego dnia pomyślałem, że fajnie byłoby, z pobudek dramaturgicznych, przedstawić pewne wydarzenia z perspektywy Reachera. A kiedy zaczęliśmy przy tym dłubać, doszliśmy do tego, że będzie to najodpowiedniejszy sposób narracji, pasujący do tej konkretnej opowieści. Tego wymagała od nas sama historia, sama fabuła, nie przyjęliśmy podobnego założenia, zasiadając do pisania.

Podczas lektury tej powieści dotarło do mnie coś, o czym wcześniej tak naprawdę nie myślałem: Reacher nie robi się młodszy, przeciwnie. Jak by nie było, ma już sześćdziesiątkę na karku. Czy to czyni go bardziej podatnym na ciosy od życia?

Chyba nie mam na to pytanie naprawdę dobrej odpowiedzi. Bo faktycznie Reacher nieodwołalnie się starzeje i pytanie brzmi, jak podejdziemy do tej kwestii. Lee w życiu nie spodziewał się, że jego książki odniosą taki sukces, że będzie je pisał przez ponad dwadzieścia lat i że będzie musiał się z tym zmierzyć. Można, oczywiście, podejść do problemu starzenia się bohatera całkiem dosłownie. Ale chyba nie w tym przypadku. Czytelnicy nie chcieliby chyba czytać powieści o facecie, który z tomu na tom jest coraz słabszy i starszy. Reacher to archetyp ponadczasowej figury swoistego błędnego rycerza, samotnego jeźdźca, tułacza. Nikogo nie zainteresowałby stareńki Reacher poruszający się o lasce z sypialni do salonu. Dlatego zdecydowaliśmy się tę kwestię świadomie zignorować, uczynić z niego niezniszczalną i niemalże mityczną postać.

Reacher zajmuje czołowe miejsce w panteonie amerykańskich bohaterów powieści sensacyjnych. Potrafi nie tylko działać, ale też myśleć. I nawet się wysłowić!

„New York Times”

Napisaliście z Lee już dwie powieści, kolejną kończycie, i jestem ciekawy, jak wyglądają Twoje osobiste zmagania z niejako narzuconym Ci stylem opowiadania.

Fakt, było to dla mnie największe wyzwanie. O ile dobrze rozumiem Reachera jako postać i potrafię bezbłędnie powiedzieć, co zrobiłby w danej sytuacji i co by pomyślał o tym czy owym, to musiałem bardzo, ale to bardzo starać się o to, żeby nie można było poznać, które fragmenty napisałem ja, a które Lee. Zdecydowanie pomaga mi to, że jesteśmy z bratem bardzo do siebie podobni i identycznie patrzymy na rzeczy. Dlatego kiedy zacząłem pisać, robiłem wszystko, aby mój styl pisarski był możliwie jak najbardziej odmienny od Lee, ale teraz, po tylu latach, nagle muszę pisać tak jak on. Nie było mi łatwo ponownie się przestawić. Było to większe wyzwanie, niż się spodziewałem. Mój brat, choć nigdy nie doczekał się należytego docenienia z prostego powodu, że pisze prozę sensacyjną, potrafi wyrzeźbić bardzo mocne, silne zdania, które chwytają czytelnika za kołnierz i przeciągają po kolejnych linijkach. A to umiejętność nie do przecenienia.

Musiałeś też dostosować się do słynnej rutyny Lee?

Lee, co jest po części rutyną, a po części niemalże przesądem, zawsze siada do pisania pierwszego września, bo wtedy zaczął „Poziom śmierci”. Przez kolejne lata, czy miał ochotę pisać, czy nie, z nadejściem tego dnia brał się do nowej książki. I tę tradycję kultywujemy. Obaj potrzebujemy morza kawy, żeby zacząć myśleć, poza tym mieszkamy blisko siebie, a mój gabinet mieści się w suterenie i ma osobne wejście, więc Lee przychodzi do mnie, kiedy chce, nawet nie zamykam drzwi, co ułatwia nam pracę. Zwykle przesiaduję do późna, nawet i przez noc, za dnia wszystko mnie rozprasza, a po zmroku mogę się poświęcić pracy. I Lee ma podobnie. Gdyby zrywał się z łóżka zaraz po nastaniu świtu, chyba nie dalibyśmy rady razem pracować.

Jack Reacher to fantastyczna postać literacka. Twardy, milczący, a jednocześnie wrażliwy…  

„People”

Przeczytaj fragment książki:

Lepiej już umrzeć

Issuu is a digital publishing platform that makes it simple to publish magazines, catalogs, newspapers, books, and more online. Easily share your publications and get them in front of Issuu's millions of monthly readers.

Książka „Lepiej już umrzeć” jest już dostępna w sprzedaży.

Artykuł sponsorowany.


komentarze [7]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Mac 31.03.2022 02:14
Czytelnik

Na sensacyjne powieści szkoda mi czasu, ale serial Reacher był kozacki. Czekam na kolejne sezony. Postanowienie na ten rok (i przyszły) - zrobić bica jak Rreacher.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Anna 31.03.2022 08:27
Bibliotekarka

Serial zamierzam obejrzeć. Natomiast te ekranizacje, z małym Tomkiem Cruise'em były dla mnie nieporozumieniem ...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Mac 31.03.2022 12:36
Czytelnik

Rechera kiedyś przeczytałem zaledwie kilka pierwszych stron pierwszego tomu, ale już tam był dokładny opis postaci. Później obejrzałem te dwie ekranizacje. Z cały szacunkiem dla Toma Cruise'a, który jest świetnym aktorem, ale jego angaż do tej roli był niewypałem. Alan Ritchson świetnie pasuje do tej roli, choć znaleźli się i jego krytycy. Trzeba pamiętać, że postać...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Anna 30.03.2022 07:21
Bibliotekarka

Przeczytałam wszystkie tomy przygód Jacka Reachera, teraz wpadł mi w ręce "Lepiej już umrzeć". Jestem wielką fanką Lee Childa i jedynie czego się obawiam to tego, że Andrew sam w pojedynkę nie stworzy Reachera takiego, jakiego pokochałam. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
czytamcałyczas 29.03.2022 19:08
Czytelnik

Znam prawie wszystkie 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Tobiasz97r 29.03.2022 17:06
Czytelnik

Liczę na to, że jeszcze sporo książek przed nami. Pomysłów chyba braciom Child nie braknie, a zawsze można wrócić do przeszłości wojskowej Reachera. :) 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Bartek Czartoryski 29.03.2022 15:31
Tłumacz/Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post