Picie. Opowieść o miłości
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- Drinking. A Love Story
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Naukowe PWN
- Data wydania:
- 2012-10-17
- Data 1. wyd. pol.:
- 2001-01-01
- Liczba stron:
- 278
- Czas czytania
- 4 godz. 38 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788301171117
- Tłumacz:
- Ewa Horodyska
- Tagi:
- powieść amerykańska alkohol alkoholizm uzależnienia wspomnienia
Autorka szczerze, nie oszczędzając siebie, rozprawia się z tabu kobiecego alkoholizmu. Sama zaczęła pić w wieku 14 lat. Piła 20 lat, by po tym czasie zacząć walczyć z nałogiem. I wygrać!
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Przegrana walka
Alkoholizm to problem poważny, który dotyka pośrednio lub bezpośrednio wielu z nas. Wciąż jednak mało kto umie o tym mówić otwarcie, to temat wstydliwy, intymny, najczęściej skrzętnie omijany. A to, co ukryte, fascynuje ludzi jeszcze bardziej. Nic więc dziwnego, że książka Caroline Knapp „Picie. Opowieść o miłości” chwyciła za serca wielkie grono odbiorców. Tym bardziej, że jest to spowiedź samej alkoholiczki, a nie postronnego obserwatora.
„Picie. Opowieść o miłości”, książka wydana w 1996 roku, a mimo to wciąż bardzo aktualna, to szczegółowa historia tego, jak alkohol może niszczyć życie człowiekowi. Autorka otwiera się przed czytelnikami, wyjawia najbardziej skrywane i wstydliwe tajemnice ze swego życia, szczegółowo opisuje poszczególne fazy uzależnienia i walki z nim. To nie jest łatwy tekst, który czyta się bezmyślnie, na odstresowanie, dla relaksu. To powieść ciężka, ale nie ze względu na zły styl autorki, lecz wyjątkowo trudnej tematyki. Jak widać, już samo czytanie o piciu, i jego niszczycielskich skutkach, naprawdę potrafi człowieka wyczerpać psychicznie.
Książka ta z pewnością odkryje przed wieloma czytelnikami kilka aspektów alkoholizmu, z których sami nie zdają, lub nie chcą zdawać sobie sprawy. Zwraca uwagę, że alkoholizm to problem, który dotyczyć może każdego - nawet jeśli z pozoru trudno sobie wyobrazić, że dana osoba może być uzależniona. Autorka jest tutaj najlepszym przykładem - była znaną i cenioną publicystką, mimo tego, że wiele lat zmagała się ze swoim uzależnieniem. Z którym nigdy nie wygrała.
„Picie. Opowieść o miłości” to specyficzna książka, co do której trudno nawet określić, kto powinien być jej odbiorcą. Jej lektura dla niektórych może okazać się zbyt męcząca, szczególnie jeśli problem nadużywania alkoholu jest im obcy. Pomimo głosów, które sugerują, że książka ta może odmienić spojrzenie ludzi na alkoholizm, trudno mi uznać to stwierdzenie za jednoznacznie prawdziwe. Teoretyczna moc terapeutyczna tej historii zostanie zapewne odepchnięta przez znakomitą zdolność zaprzeczania tych, których problem dotyczy. A ci, którzy już przez to przeszli, sami z pewnością mają masę podobnych niemiłych wspomnień. Tym niemniej, polecam zapoznanie się z tą intymną historią.
Paweł Kukliński
Oceny
Książka na półkach
- 189
- 181
- 46
- 8
- 4
- 4
- 3
- 3
- 3
- 2
OPINIE i DYSKUSJE
Nie wiem, może to i potrzebna książka, ale dla mnie to po prostu dłużąca się opowieść autobiograficzna o tyle trudna do przełknięcia, że z autorką trudno mi się było utożsamić i jej kibicować. Jest we mnie coś, no jest coś co naprawdę nie lubi alkoholików, wiem że to choroba, ale potworne żniwo jakie zbiera w swoim otoczeniu nie pozwala mi patrzeć na uzależnionych z odpowiednią empatią.
Dodać należy że autorka opisuje lata 80 i 90, a wiele się od tego czasu zmieniło.
Nie podoba mi się w ogóle "kobiecy alkoholizm" co to za określenie? Spojler alert - kobity jak pijo to rozkładajo nogi. Ciekawe czy w przypadku "męskiego alkoholizmu" też piętnowany i podnoszony jest problem przypadkowego seksu?
Nie wiem, może to i potrzebna książka, ale dla mnie to po prostu dłużąca się opowieść autobiograficzna o tyle trudna do przełknięcia, że z autorką trudno mi się było utożsamić i jej kibicować. Jest we mnie coś, no jest coś co naprawdę nie lubi alkoholików, wiem że to choroba, ale potworne żniwo jakie zbiera w swoim otoczeniu nie pozwala mi patrzeć na uzależnionych z...
więcej Pokaż mimo toKsiążka pomagająca wykrzesać nieco empatii w stosunku do cierpiących na alkoholizm, który jest chorobą niezwykle stygmatyzującą.
Książka pomagająca wykrzesać nieco empatii w stosunku do cierpiących na alkoholizm, który jest chorobą niezwykle stygmatyzującą.
Pokaż mimo toMam bardzo oportunistyczne poglądy na temat alkoholizmu postrzeganego jako chorobę. Zawsze buntowałam się przeciwko stawianiu go w jednym rzędzie z cukrzycą, epilepsją czy osobą chorą na raka. Zaliczałam go tak, jak narkomanię, lekomanię, nikotynizm i podobne im uzależnienia, do nałogów. Jednak w swoim zapieczeniu starałam się poznać i zrozumieć argumentację drugiej strony, łudząc się, że znajdzie się wreszcie ktoś, kto mnie przekona. Sięgałam więc po literaturę, zwłaszcza autobiograficzną, osób walczących lub wychodzących z nałogu. Jakiegokolwiek. Jest jej na rynku polskim bardzo dużo. Jednak żadna z nich nie zmieniła moich poglądów. Ta, o której dzisiaj napiszę, również nie, ale… lekko je podważyła. A dokładniej – poszłam na kompromis. Dopuściłam istnienie pewnego konsensusu, który złagodził mój radykalizm, ale i nałożył więcej wymagań od osoby uzależnionej, wykorzystującej pojęcie choroby do usprawiedliwienia bezkarnego trwania w nałogu, a nawet wzbudzania litości i wyrozumiałości otoczenia dla swojej bierności. Przekonał mnie jeden, jedyny argument autorki – uwarunkowania fizjologiczne, które decydują o piciu lub nie. W to jestem w stanie uwierzyć, bo mogę odnieść to do siebie, jako człowieka odpornego na nałogi. Może zawdzięczam to właśnie uwarunkowaniom fizjologicznym i dlatego potrafię mówić „nie” lub „dość”? Być może, ale podejrzewam, że byłoby to zbyt duże uproszczenie, bo sam alkoholizm to bardzo złożone zjawisko psychosomatyczne i nie ma w nim prostych, jednoznacznych obrazów, wyjaśnień i odpowiedzi.
Autorka tych wspomnień podjęła się takiej analizy poprzez analogię do miłości. Wymieniła w niej tylko obiekt uczuć – mężczyznę na alkohol. Przyznam, że ten bardzo dobrze przemyślany zabieg, oparty przede wszystkim na emocjach, tej niezawodnej płaszczyźnie porozumienia, na której język uczuć rozumie zdecydowana większość ludzi, gwarantował poprzez autopsję lub empatię, zrozumienie procesu uzależnienia i niemożności zerwania z nim. Prawie każdy kiedyś kochał lub kocha, tkwił w toksycznym związku, cierpiał z powodu odrzucenia, przeszedł od etapu zauroczenia po żałobę rozstania. Emocje towarzyszące tym etapom autorka ukazała dokładnie takie same jak w zakochaniu.
To dlatego opowieść zaczyna się zdaniem, jak z romansu – "To było tak: zakochałam się, a potem, ponieważ ta miłość niszczyła wszystko, co było dla mnie ważne, musiałam się odkochać". Od początku, tak narzucone mi porównanie, stale odwołujące się do moich przeżytych uczuć, procentowało całkowitym rozumieniem. Nie byłam uzależniona, ale wiedziałam, co autorka ma na myśli, opisując obiekt swoich tęsknot (alkohol/mężczyzna),przemożne pragnienie obecności (napić się/przytulić się),widok dobrze znajomej sylwetki (szklanej/męskiej),dźwięk (otwieranej butelki/głosu),lęk (zabraknie/porzuci),przyjemnego stanu błogości pod wpływem dotyku, smaku i spełnienia (konsumpcja/seks) czy ciągłe usprawiedliwianie (skutki uboczne/zdrada). A kiedy pojęłam, co czuła, zażądała ode mnie – a teraz go porzuć! Zerwij z nim! Natychmiast!
Ho, ho, kobieto, podeszłaś mnie, bo pierwszą myślą było – jak to tak, mam wziąć tępy nóż i tak po prostu zarżnąć tę miłość? A przecież dokładnie TO słyszą alkoholicy!
Autorce udało się uwolnić od tej toksycznej miłości, wnikliwie i analitycznie ukazując cały proces uzależnienia, tkwienia w nałogu i wychodzenia z niego, poszukując przy tym jego przyczyn. Do tego celu wykorzystała również przypadki z życia swoich uzależnionych znajomych i przyjaciół oraz konteksty medyczne, społeczne i psychologiczne odwołujące się do przerażających danych statystycznych.
Nie pomniejszając wartości poznawczych, najważniejszym przesłaniem tych bolesnych wspomnień jest jednak nie tyle obalanie mitu pijaka z patologicznego marginesu społecznego, ile ukazanie twarzy alkoholika, którym może być każdy. Autorka pochodziła z zamożnej rodziny, w której ojciec był cenionym i znanym psychoanalitykiem (sic!). Ukończyła prestiżową uczelnię i pracowała w renomowanej firmie. A przecież piła od czternastego roku życia, będąc zadbaną, atrakcyjną, inteligentną, twórczą, kompetentną (tak widzieli ją inni),później świetnie zarabiającą, zorganizowaną kobietą. Jej zmieniona chemiczna wersja twarzy i osobowości na pokaz w niczym nie przypominała alkoholika. Jak sama napisała – "Wielu z nas jest fachowcami w swojej dziedzinie – lekarzami, prawnikami, nauczycielami, politykami, artystami, terapeutami, maklerami, architektami – i funkcjonujemy, lekceważąc fakt, że upijamy się co wieczór, a każdego ranka mamy kaca. […] W rzeczywistości zapijaczone męty z rynsztoka stanowią zaledwie trzy do pięciu procent ogółu alkoholików, czyli drobny ułamek". To dlatego ta książka otwiera kampanię społeczną "AlcoSfery. Picie w biznesklasie", jak przeczytałam na banderoli opasującej książkę.
Uważam, że bardzo trafnie organizatorzy akcji wybrali właśnie tę pozycję, wznawiając ją ponownie dekadę po pierwszym wydaniu. Książka napisana jest w sposób mądry, przemyślany, jeśli nie sprytny, kompleksowy, a zarazem analityczny delikatnie odwołując się do szerszych kontekstów, a przy tym niezwykle zmysłowo, bez zbędnego użalania się nad sobą, ukazując toksyczną grozę pułapki uzależnienia.
naostrzuksiazki.pl
Mam bardzo oportunistyczne poglądy na temat alkoholizmu postrzeganego jako chorobę. Zawsze buntowałam się przeciwko stawianiu go w jednym rzędzie z cukrzycą, epilepsją czy osobą chorą na raka. Zaliczałam go tak, jak narkomanię, lekomanię, nikotynizm i podobne im uzależnienia, do nałogów. Jednak w swoim zapieczeniu starałam się poznać i zrozumieć argumentację drugiej strony,...
więcej Pokaż mimo toMoże nie jest to arcydzieło, ale to ważna historia, głos, który powinien zostać wysłuchany. Caroline Knapp prezentuje nietypowy obraz kobiety-aktywnego alkoholika, radzącej sobie z zewnętrznymi wyzwaniami, jednocześnie pozostającej w zupełnym bałaganie emocjonalnym. Historię zwykłej kobiety z wyższej klasy średniej, która po wielu latach picia z płaczem podejmuje decyzję o odwyku, czując, że traci najbliższą sobie - butelkę.
Uświadamia, ostrzega i poniekąd pociesza.
Może nie jest to arcydzieło, ale to ważna historia, głos, który powinien zostać wysłuchany. Caroline Knapp prezentuje nietypowy obraz kobiety-aktywnego alkoholika, radzącej sobie z zewnętrznymi wyzwaniami, jednocześnie pozostającej w zupełnym bałaganie emocjonalnym. Historię zwykłej kobiety z wyższej klasy średniej, która po wielu latach picia z płaczem podejmuje decyzję o...
więcej Pokaż mimo toSzczera i przejmująca opowieść. Szczera, bo pisana przez osobę, która już nie pije. Pijący alkoholik nie jest w stanie spojrzeć sobie w oczy w sposób pozbawiony racjonalizowania, czy po prostu - okłamywania się. Do tego potrzeba czasu i trzeźwości. Czytając wspomnienia Caroline Knapp niejednokrotnie miałem w oczach łzy. Bo widziałem w tej opowieści siebie - siebie sprzed kilku lat. Zaplątanego w pajęczynę, którą sam sobie utkałem. Pewnie trudno to zrozumieć osobom zdrowym, które nie borykały się z alkoholizmem. Ale opowieść o piciu jest naprawdę opowieścią o miłości. Miłości trudnej, zaborczej, wyniszczającej dzień po dniu. Miłości, która musi się pewnego dnia zmienić w nienawiść. Ale gdy tak się stanie, otwiera się szansa na nowe życie. Przed Caroline taka szansa się otworzyła i ona ją wykorzystała.
Szczera i przejmująca opowieść. Szczera, bo pisana przez osobę, która już nie pije. Pijący alkoholik nie jest w stanie spojrzeć sobie w oczy w sposób pozbawiony racjonalizowania, czy po prostu - okłamywania się. Do tego potrzeba czasu i trzeźwości. Czytając wspomnienia Caroline Knapp niejednokrotnie miałem w oczach łzy. Bo widziałem w tej opowieści siebie - siebie sprzed...
więcej Pokaż mimo to'' Trzeźwość jest oschła i sztywna , pijaństwo zaś płynne i rozluźnione ''
Caroline Knapp nieżyjąca już autorka tej książki , dokonała na swoim życiu prawdziwej analitycznej operacji . Rozebrała i zanalizowała wszystkie aspekty tegoż życia bardzo dokładnie . Opisała swoją rodzinę i dorastanie w rodzinnym domu . Swoje związki , a raczej po prostu swoje relacje z mężczyznami , których ja nie ośmieliłabym się nazwać związkami . Równie drobiazgowo , ale w moim odczuciu bardzo szczerze i wcale nie nudno , ukazała swoją szaloną miłość do alkoholu . Swoją straszną drogę na dno . W którymś miejscu swojej książki pisze że życie pijącego alkoholika jest jak podróż windą , coraz szybciej i tylko w dół . Towarzyszymy też autorce w trudnym '' rozwodzie '' ze swoim '' kochankiem '' alkoholem . To droga ciężka , trudna i pełna pułapek . Przeczytałam już sporo książek o piciu i w ogóle o nałogach . Ta jest ciut inna , bardziej reportażowa niż beletrystyczna . Bardziej ukazuje twarde i miejscami bardzo nieprzyjemne fakty , niż dialogowe relacje , przez co miejscami może wydać się rozciągnięta ponad miarę . W każdym bądź razie ja ją serdecznie polecam .
'' Trzeźwość jest oschła i sztywna , pijaństwo zaś płynne i rozluźnione ''
więcej Pokaż mimo toCaroline Knapp nieżyjąca już autorka tej książki , dokonała na swoim życiu prawdziwej analitycznej operacji . Rozebrała i zanalizowała wszystkie aspekty tegoż życia bardzo dokładnie . Opisała swoją rodzinę i dorastanie w rodzinnym domu . Swoje związki , a raczej po prostu swoje relacje z mężczyznami...
Strasznie zmęczyla mnie ta książka. Jednak dotrwalam do końca. Autorka opisuje swoje trwanie w alkoholu a potem walkę z trwaniem w trzeźwości. Jest to trudna książka , bardzo psychologiczna.
Strasznie zmęczyla mnie ta książka. Jednak dotrwalam do końca. Autorka opisuje swoje trwanie w alkoholu a potem walkę z trwaniem w trzeźwości. Jest to trudna książka , bardzo psychologiczna.
Pokaż mimo toKsiążkę Caroline Knapp "Picie. Opowieść o miłości" udało mi się przeczytać dopiero za drugim podejściem,w ramach grudniowych porządków w rozgrzebanych, niedokończonych lekturach.
Pierwotnie odłożyłam ją, bo wydawała mi się dość nudna. Nie poszukiwałam wprawdzie taniej sensacji, a jedynie solidnego studium kobiecego alkoholizmu (w końcu autorka, była alkoholiczka, doświadczyła uzależnienia na własnej skórze) ale lektura była męcząca i niewiele wnosiła do tego, czego już wcześniej dowiedziałam się z innych źródeł.
Kiedy wróciłam do niej po ponad roku, okazało się, że książkę czyta się łatwo i dość szybko. Autorka snuje swobodną opowieść o swoim uzależnieniu, jego początkach, stopniowym rozwoju, konsekwencjach przede wszystkim w życiu osobistym, próbach wyjścia z nałogu, upadkach i sukcesach. Nie pomija tematów drażliwych, intymnych, osobistych, ukazując się czytelnikowi z nie najlepszej nieraz strony (jeżdżenia samochodem w stanie nietrzeźwości nigdy nie zrozumiem i nie zaakceptuję). Jako skuteczną metodę terapii wskazuje uczestnictwo w ruchu AA, program 12 kroków i regularny udział w mitingach.
Sporo mamy w książce Caroline Knapp dywagacji na temat przyczyn jej uzależnienia. W tym zakresie przemyślenia autorki wydają mi się jednak nieco spłycone i naciągane. Nie jestem specjalistką ale uważam że obwinianie o wszystkie życiowe problemy, w tym nałogi, naszych relacji z rodzicami (i nie mam tu na myśli rodzin mocno dysfunkcjonalnych wychowawczo, z negatywnymi wzorcami) to zbytnie uproszczenie.
Mam też wrażenie, że picie autorki, tak mocno osadzone w amerykańskich realiach, znacznie jednak różni się od picia w Polsce, zarówno w sferze przyczyn, jak i w sposobie funkcjonowania większości alkoholików.
Autorka ukazuje jedną z wielu twarzy alkoholizmu - twarz osoby dobrze funkcjonującej zawodowo i społecznie, żyjącej na niezłym poziomie, otrzymującej wsparcie ze strony bliskich. Podobnie wygląda życie jej uzależnionych znajomych. Trzeba zdawać sobie jednak sprawę, że dalsze konsekwencje nieleczonego nałogu są nieuchronne i o wiele bardziej brutalne, a autorka w czasie choroby miała jednak sporo szczęścia.
Dość plastycznie jest za to przedstawiony tak obcy dla mnie sposób myślenia i funkcjonowania autorki w czasie aktywnej fazy uzależnienia. Jako osoba nie borykająca się, jak dotąd, z żadnym nałogiem nie potrafię rozumowo pojąć mechanizmów rządzących tymi procesami, motywacji, pokrętnej logiki. W tym zakresie w czasie lektury towarzyszyło mi permanentne zdziwienie.
Książka "Picie. Opowieść o miłości" nie zrobiła na mnie oszałamiającego wrażenia. To jednak wciąż nie to, czego poszukuję na temat alkoholizmu. Przeczytać można, w pamięci zostaje jednak niewiele.
Książkę Caroline Knapp "Picie. Opowieść o miłości" udało mi się przeczytać dopiero za drugim podejściem,w ramach grudniowych porządków w rozgrzebanych, niedokończonych lekturach.
więcej Pokaż mimo toPierwotnie odłożyłam ją, bo wydawała mi się dość nudna. Nie poszukiwałam wprawdzie taniej sensacji, a jedynie solidnego studium kobiecego alkoholizmu (w końcu autorka, była alkoholiczka,...
Jak zawsze w tego typy historiach, opowieść jest maksymalnie rozciągnięta i często te same rzeczy są troszkę inaczej opisywane, w następnych rozdziałach.
Czytamy/słyszymy (11 godz.7 min.) więc, jakie powody wymyśla sobie alkoholik, by usprawiedliwić swoje picie, jakie go problemy dopadają i jak tylko sobie z nimi poradzi to ...
Cóż, autorka była naprawdę wartościową osobą; skończyła studia z wyróżnieniem, pracowała jako dziennikarka, pisarka, ale nałóg potrafi dopaść wszystkich ! W końcu dzięki swojej woli i grupie A.A. zwyciężyła, ale czy do końca ? Zmarła bowiem w wieku 43 lat na raka płuc i choć paliła jak smok, to ani słowem się nie zająknęła, że to też zgubny nałóg ...
Jak zawsze w tego typy historiach, opowieść jest maksymalnie rozciągnięta i często te same rzeczy są troszkę inaczej opisywane, w następnych rozdziałach.
więcej Pokaż mimo toCzytamy/słyszymy (11 godz.7 min.) więc, jakie powody wymyśla sobie alkoholik, by usprawiedliwić swoje picie, jakie go problemy dopadają i jak tylko sobie z nimi poradzi to ...
Cóż, autorka była naprawdę wartościową osobą;...
Obraz kobiecego alkoholizmu w wydaniu amerykańskim. Nie jest to lektura relaksacyjna. Autorka szuka przyczyn swojego alkoholizmu tam, gdzie ich właściwie nie ma, w rodzinie. Czasem wyraźnie bije pianę.
Obraz kobiecego alkoholizmu w wydaniu amerykańskim. Nie jest to lektura relaksacyjna. Autorka szuka przyczyn swojego alkoholizmu tam, gdzie ich właściwie nie ma, w rodzinie. Czasem wyraźnie bije pianę.
Pokaż mimo to