cytaty z książek autora "Annie Ernaux"
Poszukiwanie straconego czasu odbywało się teraz w internecie. W jednej chwili docierały do nas archiwa i wszystkie przeszłe zdarzenia, choć nie wyobrażaliśmy sobie nawet, że któregoś dnia moglibyśmy je odnaleźć. Pamięć stała się niewyczerpalna, ale zniknęła głębia czasu, którą pozwalały odczuć zapach i zżółknięcie papieru, zagięte rogi, akapit podkreślony nieznaną dłonią. Trwało się w nieskończonej teraźniejszości.
Wszystko zgaśnie w jednej chwili. Słownik przyswajany od kołyski po łoże śmierci przestanie istnieć. Nastanie cisza bez żadnego słowa, aby ją opowiedzieć. Z otwartych ust nie wyjdzie już nic. Ani ja , ani mnie. Język zaś będzie w dalszym ciągu przekładał świat na słowa. W rozmowach przy świątecznym stole będzie się tylko imieniem coraz bardziej pozbawionym twarzy , aż zniknie się w anonimowej masie odległego pokolenia.
I nie starzeliśmy się. Żadna z rzeczy dookoła nas nie trwała wystarczająco długo, żeby się zestarzeć, były coraz szybciej zastępowane kolejnymi. Pamięć nie nadążyła za tym, by kojarzyć je z chwilami istnienia.
Religia katolicka niepostrzeżenie znikła z naszego życia (…) Kościół nie terroryzował już wyobraźni dojrzewających nastolatków, nie ograniczał relacji seksualnych, a kobiecy brzuch znalazł się poza jego władzą. Straciwszy swoje zasadnicze pole działania, jakim był seks, Kościół stracił wszystko.
Bojąc się, że nie będzie kochana za to, kim jest, miała nadzieję być kochaną za to, co może dać.
W procesie bezustannej segmentacji rzeczywistości i mnożenia przedmiotów wszystko, co istnieje, powietrze, ciepło i zimno, trawa i mrówki, pot i nocne chrapanie, mogło stać się inspiracją do stworzenia nieskończonej gamy towarów.
Papież też skazywał na śmierć, zabraniając używania prezerwatyw, ale to były śmierci anonimowe i odłożone w czasie.
Odwrotnie niż w młodości, gdy miała pewność, że w ciągu jednego roku czy nawet miesiąca dokonuje się w niej przemiana, a świat wokół pozostaje niezmieniony, teraz to ona czuje się nieruchoma w galopującym świecie.
Było rzeczą normalną, że produkty przybywają z całego świata i krążą swobodnie, natomiast ludzi cofa się spod granic.
A patrząc na dorosłe dzieci i słuchając ich, myślało się o tym, co nas łączy, bo przecież nie krew ani geny, ale jedynie teraźniejszość tysięcy spędzonych razem dni, słów, gestów i posiłków, podróży samochodem, nieskończoność wspólnych doświadczeń, które - zdawałoby się - nie pozostawiły w nas świadomego śladu (str. 185).
Przypominając sobie na odległość jej mimikę i postawę, zawsze widziałam ją taką, jaka była kiedyś, nigdy taką, jaka się stała.
Albo też WSPOMINAŁA: "Zrobiłam wszystko, co w mojej mocy, żeby moja córka była szczęśliwa, a ona wcale nie była przez to szczęśliwsza".
Każdy przypominał sobie, co robił w chwili, gdy pierwszy samolot wbił się w wieżę World Trade Center, (...) - w tym zadziwieniu równoczesnością uświadamiano sobie zarówno to, że każdy człowiek na ziemi jest osobnym bytem, jak i to, że istnieje między nami więź wynikająca ze wspólnej kruchości życia.
Być może pewnego dnia rzeczy i ich nazwy stracą łączność i nie będzie już mogła opisywać rzeczywistości, pozostanie tylko niedający się wyrazić słowami otaczający świat.
To były gesty, które wykonywała od zawsze, słowa, które pochodziły z całego jej życia.
Wszystko zgaśnie w jednej chwili. Słownik przyswajany od kołyski po łoże śmierci przestanie istnieć. Nastanie cisza bez żadnego słowa, by ją opowiedzieć. Z otwartych ust nie wyjdzie już nic. Ani "ja", ani "mnie". Język zaś będzie w dalszym ciągu przekładał świat na zdania. W rozmowach przy świątecznym stole będzie się tylko imieniem coraz bardziej pozbawionym twarzy, aż zniknie się w anonimowej masie odległego pokolenia.
W miarę jak wiek stawał się coraz bardziej widoczny na skórze, jak niepostrzeżenie naznaczał ciało, świat zarzucał nas nowymi rzeczami. Nasze zużywanie się i bieg spraw szły w przeciwnych kierunkach.
Politycy produkowali się w telewizji na tle uroczystych scenografii, do wtóru dramatycznej muzyki, udając że poddają się przesłuchaniom i mówią prawdę. Gdy słyszano, jak bez wahania cytują tak wiele liczb i nigdy ani niczym nie dają się zbić z tropu, domyślano się, że z góry znają zadane pytania. (…) Nie zapamiętywano niczego z wyjątkiem „myśli przewodniej” ich wywodów, na którą zresztą nikt by nie zwrócił uwagi, gdyby czujni dziennikarze nie wprowadzali jej triumfalnie do obiegu.
Chłopka, która donośnie pierdzi w przedziale w obecności Niemców i oznajmia wkoło: ”Jak nie można im powiedzieć, to da się im poczuć”.
Przyszłość jest zbyt ogromna, żeby mogła ją sobie wyobrazić, po prostu nadejdzie i tyle.
Niekiedy odczuwa przygnębienie wszystkim czego się nauczyła. Jej ciało jest młode, a myśl stara.