cytaty z książek autora "Dorota Szelągowska"
Bo skąd mam wiedzieć, czy kolejny niespodziewany dzwonek domofonu zapowiada kogoś, kto chce mi sprzedać szczęście, czy kogoś, kto mi je po prostu da.Bez zapowiedzi.
Wracam do kolejności, bo poradziłam sobie tylko z pierwszym tekstem, ale nadal nie wiem, co dalej. Za to już wiem, że umieszczenie ich w porządku, w jakim je pisałam, będzie zupełnie bez sensu. Można by oczywiście podzielić teksty tematycznie, tyle że nie do końca wiadomo, o czym one są. To znaczy na pewno są o miłości. Moja Mama tak twierdzi. Ona w ogóle uważa, że wszystko jest o miłości. Ale ma swoją książkę, więc niech ją sobie dzieli, jak chce. (...)
Zacznę więc od tych czułych, bo tam jest czasami jakiś żart, a Wy przymkniecie oko na to, że w tej książce czas i kolejność zdarzeń są względne. Okej?
Amerykańscy naukowcy na przykład )zauważcie, że są oni następnikiem "znajomej mojej znajomej", można im wepchnąć w usta absolutnie każdą bzdurę i już wszyscy wierzą) pracują nad prądem bezprzewodowym, ale takim wysyłanym na odległość. W bezpieczny sposób. Taaa, na pewno.
Z głosowaniem w sejmie za to jest tak jak w dziecięcej wyliczance. Jeśli coś nie pójdzie po myśli rządu, to zaczynają od nowa i już wychodzi. Na moim podwórku też tak robili i w końcu - i-mo-re-le-baks - wypadało na tego, co się chciało.
Mądrzę się, a sama muszę sobie o tym wszystkim przypominać. Przyjaciółka zmusiła mnie ostatnio, żebym za każdym razem, kiedy narzekam mówiła też coś pozytywnego. Weszło mi to już w nawyk, możecie więc sobie wyobrazić, jak jednym tchem mówię: "O Boże, ale przytyłam jak się skończy kwarantanna, będę ważyć sto kilogramów, pięknie dziś świeci słońce." Pomaga.
Głęboko wierzę, że każdy otrzymuje od losu to, co mu jest najbardziej potrzebne.
Wiem, że największe zgliszcza ( w rozwodzie ) po których wtedy stąpamy, to te z naszych przekonań na temat drugiej osoby.
Niszczymy dobre wspomnienia, bo nie chcemy tęsknic.
Nie, nie zmieniłabym swojej przeszłości. Wiem co mnie doprowadziło do miejsca, w którym jestem.
Dewaluując nasze związki, dewaluujemy siebie. Co z tego, że nie wyszły - są częścią naszej przeszłości, tej, która zbudowała nas takimi, jacy jesteśmy.
Każda doskonale wie, jaki jest najbliższy człowiek, bycie uważną na jego potrzeby nie mieści się w żadnym poradniku, a na brak miłości żaden poradnik nie pomoże.
Po prostu bądźcie szczęśliwe i uszczęśliwiajcie tak, jak czujecie.
Żebyśmy byli prawdziwie szczęśliwi, musimy karmić siebie, stworzyć siebie, ale jeśli chcemy być w związku, najważniejsze jest to, by umieć się dzielić. Tylko kiedy znamy i określimy własne potrzeby, możemy to robić naprawdę.
Czułość to empatia i dotyk. To niebranie z półmiska najgorszego i najbrzydszego kawałka mięska, bo partner i dzieci.
Siebie nie oszukasz. W środku zawsze wiesz, że coś jest nie tak.
Życie jest kwestią wyborów, ważne tylko, żeby być w nich uczciwym w stosunku do samego siebie. Wtedy mamy szansę coś zmienić albo pozostać z tym, co mamy.
Dokonałam jakiegoś wyboru i to jest ekstra, ale przecież nie znaczy, że nie można wybrać jeszcze raz. Nie spośród tego, co było, rzecz jasna, ale z tego, co przed nami.
Za każdym razem, gdy czytam pośmiertnie wydaną korespondencję czy inne rzeczy z szuflady Wielkich, poza ciekawością czuję wstyd. I zżera mnie ambiwalencja i własna słabość. Bo jakże to tak ? To nie twoje, to intymne, tego już nie ma i nie masz prawa.
Oswajam śmierć, choć kocham życie - to po prostu jego nieodłączna część. I nie, nie widzę w tym nic niestosownego. Szczególnie póki to, czego chcemy, ma jeszcze znaczenie.
Na terapii uczymy się siebie i o sobie, ale co z tego wprowadzimy w życie, to już zupełnie inna sprawa.
Katolicyzm jest nam tak wpojony, ze na samą myśl o tym, że można z niego zrezygnować, czujemy, jak piekielne języki pieszczą nasze pięty. Poczucie winy to broń dużego kalibru.
Przestałam się dziwić, że w wojnach na tle religijnym w imię Boga zginęło kilkanaście milionów ludzi.
Jeżeli jak najszybciej nie nauczymy się słyszeć siebie nawzajem, to nie ma dla nas ratunku. Słyszec, nie słuchać. Słyszec i akceptować, nie wykluczać.
Jeśli marzycie o tym, żeby poczuć jakąkolwiek sprawozdawczość, to zacznijcie od siebie, bo tylko na to naprawdę macie wpływ. A to więcej niż Wam się wydaje.
Nie mamy wpływu na większość rzeczy, jakie nas otaczają - to frustrujące, ale możemy albo spędzić życie, ubolewając nad tym, albo to zaakceptować i skupić się na tym, na co mamy wpływ. Na sobie, na tym, co czujemy, czego chcemy, co robimy.
Nie musi być fantastycznie, cudownie i genialnie. Wystarczy, że jest okej i że z tego powodu umiemy w sobie wskrzesić wdzięczność. We wdzięczności jest pogoda ducha, pogodzenie ze światem i zależnością.
To strasznie smutne, że nie można się niczym nacieszyć na zaś....
Nie ma miłości bez czułości, a jak umiesz pokochać siebie, to znaczy, że znasz swoją wartość i wiesz, że zasługujesz na najlepsze. I tak można iść przez świat !