cytaty z książek autora "Marcin Matczak"
Jest bardzo ważne, aby to ziarno buntu w sobie ocalić i podać dalej. Dlatego w imieniu własnym, w imieniu mojego Ojca i w imieniu mojego Syna, mogę obiecać wan jedno: cokolwiek się zdarzy i bez względu na to, jak bardzo będę się bał, mam zamiar jebać zło. Kulturalnie, z poszanowaniem prawa i bez wzniecania lęku. Ale jednaj jebać.
Wszyscy bierzemy część odpowiedzialności za to, jak wygląda prawo.
Z prymusa demokracji staliśmy się czarną owcą.
[…] to, czy obecny kryzys polską praworządność zabije, czy wzmocni, zależy przede wszystkim od nas i od tego, czy naszą dalszą obronę państwa prawa poprowadzimy mądrze.
Państwo prawa to mechanizm precyzyjny jak zegarek. Nie da się go naprawić kijem bejsbolowym. Trzeba się do tego zabrać metodycznie, trybik po trybiku.
Łatwiej wzbudzić w ludziach antysystemowy gniew, gdy pokaże się punktowe zło, a ukryje systemowe dobro.
[…] w świecie popiśmiennym, w którym czucie i wiara silniej mówią do nas niż mędrca szkiełko i oko, prawo jest ostoją rozumu i racjonalności.
Za każdym razem, kiedy dziennikarz TVP powołuje się na konstytucję, gdzieś na świecie umiera mały kotek.
Symetryczne gadanie, że nienawiść i pogarda kwitły przed PiS, chciałbym skwitować tak: pogarda i nienawiść są ciemną stroną ludzkiej natury. Ona była, jest i będzie z nami. Jest jednak kluczowa różnica między nienawiścią rozproszoną a zinstytucjonalizowaną. Gdy porównać to, co Kaczyński nazywał przemysłem pogardy, z tym co robią obecnie media publiczne, to ten ówczesny "przemysł" wydaje się chałupnictwem. Pogarda i nienawiść stały się finansowanym miliardami programem politycznym.
Od wielu lat słyszymy w Polsce o istnieniu układu. Termin został spopularyzowany przez Jarosława Kaczyńskiego w latach 2005-2007 i był teorią spiskową, zgodnie z którą o losach Polski decyduje układ złożony z ludzi biznesu i służb specjalnych, a oficjalna struktura władzy jest dla niego tylko przykrywką. Teoria układu robi furorę wśród tych, których osobowościowy profil jest oparty na głębokiej nieufności do świata. Stanowi wygodny mechanizm likwidacji dysonansu poznawczego. Czyż jest bowiem bardziej przekonujące wytłumaczenie każdej porażki, osobistej czy politycznej, niż zwalenie winy na układ.
Przekonanie o istnieniu wszechmogącego, wieloosobowego i nieujawniającego się demiurga nie jest jednak dowodem przenikliwości. Jest raczej dowodem braku świadomości, jak złożona jest rzeczywistość, jak różnorodne motywacje mają ludzie, którzy musieliby w idealnej zgodzie współpracować przez lata, aby taką ukrytą strukturę stworzyć i nią zarządzać. Teza o istnieniu tajnego państwa więcej mówi zatem o osobie, która ją głosi, niż o rzeczywistości.
Przekonanie o istnieniu wszechmogącego, wieloosobowego i nieujawniającego się demiurga nie jest jednak dowodem przenikliwości. Jest raczej dowodem braku świadomości, jak złożona jest rzeczywistość, jak różnorodne motywacje mają ludzie, którzy musieliby w idealnej zgodzie współpracować przez lata, aby taką ukrytą strukturę stworzyć i nią zarządzać. Teza o istnieniu tajnego państwa więcej mówi zatem o osobie, która ją głosi, niż o rzeczywistości.
Lekceważenie oficjalnych instytucji, zarówno na poziomie politycznym, jak i na poziomie biznesowym, prowadzi do opłakanych skutków. Zamiast przejrzystych relacji instytucjonalnych buduje się nietransparentne relacje osobiste. Zamiast uniwersalnych i obiektywnych reguł promuje się partykularne interesy i subiektywnych ludzi.
Tym samym zawraca się z drogi, którą już dawno obrała cywilizacja zachodnia, która nie na ludziach, ale na instytucjach rozumianych jako zbiory przejrzystych reguł buduje państwa.
Jednak Goethe pisał, że tolerować znaczy obrażać. Tolerancja ma w sobie element odrzucenia: bez sensu jest powiedzieć, że toleruję coś, co uwielbiam. Toleruję coś, czego wcale nie uwielbiam, ale z jakichś powodów nie zwalczam tego i pozwalam temu czemuś być. Toleruje się coś, co uważa się za złe. Stąd według Goethego tolerancja powinna być tylko stanem przejściowym na drodze do akceptacji.
Powyższy przykład obrazuje dwa podejścia do tworzenia prawa. Pierwsze traktuje prawo jako rozkaz władzy, które nikomu nie trzeba tłumaczyć - ma być po prostu wykonany. Nie dyskutuje się ani potrzeby jego wydania, ani jego treści.
[...] Drugie podejście, oparte na konsultowaniu tworzonego prawa z tymi którzy mają je wykonywać (urzędnikami, sędziami) oraz tymi, którzy mają mu podlegać (obywatelami), rozwinęło się po II wojnie światowej. Jego podstawą jest przekonanie, że prawo przedyskutowane z tymi, których dotyczy, ma lepszą jakość i lepszą skuteczność.
Jarosław Kaczyński, człowiek wolności, okazuje się człowiekiem niewoli, jak wielu laureatów nagród przyznawanych przez niby-media. Jego wizja państwa, ukształtowana przez komunistyczną teorię państwa, jest do szpiku kości komunistyczna. Chce rządzić nim jak swoją partią-otoczony przez potakiwaczy. Nie wierzy w instytucje, wierzy tylko w kadry. Dlatego każda niezależna instytucja, trybunały, sądy, media, samorządy, uniwersytety są dla niego anomalią.
Logiczne jest zatem, że mimo ogromnych afer żadnych dymisji nie ma . Nie ma, bo nie ma zła, za które trzeba by dymisjonować. Wszystko bowiem co służy partii, jest dobrem, bo partia realizuje dobro. Nie ma dymisji za hejt, nie ma dymisji za siedemdziesiąt milionów zmarnowanych na wybory. Będzie za to dymisja za Polski Ład. Za to, że zaszkodził partii.
7 maja 2021 - Europejski Trybunał Praw Człowieka stwierdza, że TK z udziałem tzw. dublerów nie spełnia kryterium niezależnego sądu; w reakcji TK w listopadzie uzna jeden z artykułów Europejskiej konwencji praw człowieka za sprzeczny z polską Konstytucją; Polska dołącza do takich krajów jak Rosja, Białoruś i Turcja, kontestujących wyroki ETPC.
Czy sensem przynoszenia kwiatów ciętych, które tak szybko umierają, nie jest właśnie ich nietrwałość? Czy fakt, że przez chwilę są piękne, a następnie gniją i śmierdzą, nie sprawia, że jak nic innego nadają symbol ludzkiego życia? Mamy tu do czynienia z paradoksem - coś nietrwałego intensyfikuje doświadczenie, podczas gdy coś trwałego zmniejsza poczucie wagi chwili.
Całe nasze życie kontrolowane jest przez prawo – nie da się nawet w pełnym sensie tego słowa urodzić ani umrzeć bez odpowiedniego aktu potwierdzającego te zdarzenia.
Nie ma chyba lepszego sposobu, aby pokazać, że naszym fundamentalnym zadaniem jako rodziców, ludzi i przywódców jest to, aby nasze dzieci już zawsze mogły się po prostu bawić, a nie umierać za ojczyznę. Bo dzieci nie powinny nigdy umierać i nie ma wartości, która mogłaby ich śmierć uzasadnić.