Zmierzchanie świata Werner Herzog 7,1
![Zmierzchanie świata](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/5077000/5077103/1084130-352x500.jpg)
ocenił(a) na 826 tyg. temu Smakowita a nieoczywista opowieść o słynnym ostatnim japońskim „żołnierzu wyklętym”, który swą wojnę zakończył dopiero w 1974 r., na filipińskiej wyspie.
Zarazem to minitraktat filozoficzny o niewolniczym (?),wzniosłym (?) rozumieniu wierności żołnierskiej, która może być (?),jest (?) pułapką, wartością ważniejszą od samego życia.
Por. Hiroo Onoda może, ale też i nie musi, przypominać oszalałego konkwistadora Lope de Aguirre ze wspaniałego filmu wybitnego niemieckiego reżysera – czyli Autora (niezapomniane arcydzieło „Nosferatu wampir” – nie mające nic wspólnego ze współczesnymi „dziełami” gatunku).
Takich wątpliwości jest tu więcej. Werner Herzog (który zresztą rozmawiał z Onodą u schyłku jego życia – zmarł w 2014 ) niczego nie przesądza, to sam czytelnik ma wyciągnąć wnioski.
Abstrahując od japońskiego rozumienia honoru – czego symbolem jest tu rodowy miecz samuraja, to także opowieść o tym, co robi z człowiekiem wojna. Niby zatem wszystko bardzo tu japońskie, ale - o dziwo!- jest to bardzo uniwersalny tekst. Przydatny także dla naszych polskich dyskusji nad najnowszą historią, mocno zmitologizowaną przez pewien potężny Instytut…
Ponadto to kapitalna rzecz o fenomenie upływu czasu, dostrzegalnego dopiero po wyjściu z więzienia jego kapsuły - niczym w literaturze s-f. Jak zwykle, najlepiej, gdy przemówią cytaty:
”Wszyscy tutaj tkwią poza historią, która uporczywie przemilcza teraźniejszość”.
„Dzień zbliża się do końca, ale poza tym czas się nie ujawnia, jakby był czymś zakazanym – wydaje się, że naprawdę nie istnieje nawet chwila obecna, skoro każdy wykonany ruch jest już przeszłością, a każdy kolejny bezpośrednio następującą przyszłością”.
„Odezwie się nocny ptak, i oto cały rok upłynął. Kropla rosy na woskowym liściu bananowca na moment łamie promień słońca, i upłynął kolejny rok. Którejś nocy milionowa kolumna mrówek wynurza się z nicości, sunie między drzewami, bez początku i końca; maszerują tak uparcie przez wiele dni, równie nagle i zagadkowo znikają, i znowu upłynął rok”.
„- Jeśli dziś jest dziewiąty marca – mówi osłupiały Onoda - to znaczy, że zgubiło mi się w kalendarzu pięć dni.
- Zgubiło się wam dwadzieścia dziewięć lat – odpowiada Taniguchi”.
Niestety, mniej wiarygodnie brzmią przemyślenia Onody, gdy nad sobą widzi odrzutowce, a potem sputnik. W obu przypadkach wyjaśnia oba fenomeny swemu towarzyszowi tak, jak gdyby był ekspertem od napędu odrzutowego czy satelit na orbicie; bombę atomowa też jakby przewidział.
Dodatkowo, trochę jakby za łatwa tu krytyka współczesnego konsumpcyjnego świata, gdy bohater czyta podrzucane mu przez władze gazety, mające mu uświadomić, że wojna dawno juz zakończona. Traktuje je jak „fałszywki”.
„- Oprócz strony tytułowej – rachuje Onoda – prawie połowę ogółu dostępnej powierzchni zajmują ogłoszenia. A przecież gazety nigdy nie poświęcały na ogłoszenia więcej niż dwa-trzy procent miejsca. Nikt nie będzie kupował tego całego mnóstwa towarów, to zupełny absurd. Wszystkie prawdziwe wiadomości ocenzurowano i zastąpiono ogłoszeniami”.
Wartością dodatkową jest wyrafinowany styl.
Inne cytaty:
„Dla armii filipińskiej, która nie może go schwytać, jest trwałym dowodem jej własnej nieudolności, ale zarazem żołnierze mówią o nim z sympatią, jaką otacza się maskotkę”.
„Wszystko wskazuje na ząb mądrości, ale czy Amerykanie mają zęby mądrości? Czy w ogóle są tacy jak inni ludzie ? (…) Co czują Amerykanie, jeśli w ogóle zdolni są do uczuć?”
„Cykady, niebaczne na to, czym jest wojna, a czym pokój, jakie i kto nadaje wojnom nazwy, ponownie wzmagają monotonny zaśpiew, teraz to ich wojna, może też ich pertraktacje pokojowe, dla nas podobnie niezrozumiałe”.