cytaty z książek autora "Tim Willocks"
Tylko głupiec pozwala sobie na wrogów z którymi nie może walczyć.
- D'Anjou nie zechciałby się przenieść do Polski- zauważył Pare.- Uważa was za świniopasów.
- W Polsce katolicy i protestanci nie toczą nieustannych wojen. Nikt u nas nie głoduje. Nie płoną pola uprawne. Nie wydaliśmy tez całych zapasów złota, by zapłacić Niemcom za spustoszenie naszego kraju.
Kiedy wiesz, że można człowieka wytresować jak psa, żeby wierzył i robił, co mu się rozkaże - naprawdę wszystko - zaczynasz szanować własne przemyślenia i nie dowierzać innym.
Nie będziesz też podlegał cywilnym prawom....
Czy kiedykolwiek wymyślono bardziej pomysłowe bractwo kryminalistów ?
- Bracia zakonni nie podlegają zwykłej jurysdykcji ? - upewnił się.
- Będziesz odpowiadał tylko przed naszym prawem...
Ludzie bowiem rzadko są zadowoleni z tego, jak się mają sprawy, a próbując poprawić ich stan, zwykle nie tolerują przeciwnych - a czasem tylko odmiennych - idei.
... przekonania zbyt mocne są bronią obosieczną i bardzo ostrą.
Przybywam na Maltę nie po bogactwo i chwałę, ale po zbawienie duszy.
Choć ludzie mawiali, że Fortuna jest ślepa, Tannhäuser wcale w to nie wierzył. Gdy tylko miała ochotę, przestawiała pionki z podejrzaną kurtuazją. Szanował ją za to, ale wątpił, by ją to obchodziło.
Skoro Bóg potrzebuje agentów w ludzkiej skórze, byśmy czuli przed Nim lęk, to powiedz mi, panie, jakiz to marny Bóg ?
Czas zaciera ślady zwycięstw i to bez wyjątków. Kogo dziś obchodzi Hannibal pod Kannami ? Albo Tamerlan pod Ankarą ?Albo Aleksander pod Gaugamelą ?Wszyscy oni rozpadli się w proch, podobnie jak ich olbrzymie imperia... W moim pojęciu zwyciężyć znaczy dożyć tłustej starości, zobaczyć w życiu trochę piękna, a może nawet je stworzyć, zjeść niejeden znakomity posiłek, poczuć wiatr na twarzy oraz delikatne ciało kochanki w dłoniach.
Religia. Islam czy Rzym. Wszystkie te kulty pożądały jedynie władzy i poddaństwa ludzi.
Całe zastępy skończonych łajdaków twierdzą, że są szlachetnego rodu. Wyższość umysłu i charakteru nie płyną w naszych żyłach, ale wyrastają z tego, w jaki sposób kierujemy własnym życiem.
Ty jednak przetłumaczyłeś mi słowa Ad-Darijat jako wiejące wiatry.
-Naprawdę? - Abbas roześmiał się zaskoczony.
-Było to dla mnie pocieszeniem, choć nie wiem dlaczego. I wielką zagadką. Uparcie pytałem cię, co to znaczy "co to jest wiejący wiatr?". Byłeś cierpliwy. Długo się zastanawiałeś. "To wiatr który oddziela ziarno pszenicy od plew", odpowiedziałeś. Byłem ciekaw, czy ja jestem jednym czy drugim, bo miałem wrażenie, że wiatr mnie porwał. - Tannhäuser uśmiechnął się - zresztą wciąż mnie porywa. Spytałem cię: " A jaka jest różnica między ziarnem a plewami?" Znowu długo się zastanawiałeś, aż powiedziałeś "taka, jak między ludźmi, którzy kochają życie, a ludźmi, którzy kochają śmierć".
- [...] Tu raczej nie możemy liczyć na takiego sprzymierzeńca.
- Możemy natomiast liczyć na miłosierdzie Pana naszego, Jezusa Chrystusa.
- Wystarczy, że padnie z twoich ust, a już zbrukane jest jego imię - zauważył Mattias. - Nie zbrukałbyś go bardziej, gdybyś je wypowiedział dupą.
Carla uścisęła jej rękę i spojrzała na zimowe oczy. Miłość którą dostrzegła za ich mgłą, nie była podobna do żadnego znanego jej uczucia.Wydała się osądzona w czymś nadludzkim. LECZ NAGLE Carla pojęła, że jest wręcz odwrotnie: ta miłosc w oczach Alisce wyjaśniła jej nareszcie, CO ZNACZY BYĆ PRAWDZIWYM CZŁOWIEKIEM.Zaszlochała i z trudem powstrzymała łzy.
Usypiały ją te rozmowy, te bezsensowne wyliczania żalów, te wysuwane próby wyciągnięcia jej w normalne życie,wyczerpania jej energii i ducha. Cena za towarzystwo ludzi była więc wysoka. Amporo nie widziała sensu w płaceniu za to, czego nie potrzebowała. Ludzie wysysali ż niej życie. Stojąc poza ich królestwem czuła się szczęśliwa.
A może lepiej nic nie czuć? Z uczuć nie ma przecież żadnego pożytku. Czynią człowieka słabym.
Wiedziała, że ludzie nieustannie łamią obietnice, każdego dnia, w każdej godzinie. Obietnice, jak przypuszczała, były sposobem, który sprawiał, że ludzie wierzyli w kłamstwa.
A może po prostu kochał śmierć, a żeby ją kochać, musiał oddychać?
Była słaba. Przyznać się do słabości, zaakceptować ją, widzieć, ale nie bać się jej - to chyba dowód siły, czyż nie?
Zawsze znała go lepiej niż on ją. Niewiele miał przed nią tajemnic; ona miała ich bez liku.
Spojrzał jej w oczy. Zbyt wiele miał dla niej szacunku i zbyt wiele mądrości, by się z nią spierać.
Ważni i możni niezmiennie trwali w przekonaniu o tym, iż są niezastąpieni, koła historii zaś toczyły się siłą ich najprymitywniejszych emocji.