Najnowsze artykuły
Artykuły
26. Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie już wkrótce. Znamy program i listę gościLubimyCzytać2Artykuły
Złe wyboryWojtek0Artykuły
Uwaga konkurs! Weź udział i wygraj książki „Tożsamość“ Roberta Wysokińskiego!LubimyCzytać5Artykuły
Utrwalić to, co zapamiętane. Rozmowa ze Stanisławem BrejdygantemAdam Horowski1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Gene Kranz

1
8,0/10
Pisze książki: astronomia, astrofizyka, popularnonaukowa
Urodzony: 17.08.1933
Przez trzy dekady pełnił kluczową rolę w amerykańskim programie załogowych lotów kosmicznych. Uczestniczył w nim od programu Mercury, aż do ostatniego lotu Apollo i przez wiele następnych lat. Był kierownikiem lotu zarówno w misji Apollo 11, kiedy to Neil Armstrong stanął na powierzchni Księżyca, jak i w dramatycznej misji Apollo 13 (w filmie „Apollo 13” w postać Kranza wcielił się Ed Harris, nominowany za tę rolę do nagrody Oscara.)
8,0/10średnia ocena książek autora
77 przeczytało książki autora
123 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma

2010
Porażka nie wchodzi w grę. Kontrola misji od programu Mercury do lotu Apollo 13 i później
Gene Kranz
8,0 z 65 ocen
206 czytelników 5 opinii
2010
Najnowsze opinie o książkach autora
Porażka nie wchodzi w grę. Kontrola misji od programu Mercury do lotu Apollo 13 i później Gene Kranz 
8,0

O początkach podboju kosmosu opowiada człowiek, który był związany z tym od początku. Najpierw jako jeden z wielu, pod koniec jako kontroler misji, czyli właściwie najważniejszy człowiek.
Kosmonauci bowiem nadstawiają karku, ale nie byliby w stanie poprowadzić lotu samodzielnie. Nad wszystkim czuwa, sprawdza, oblicza i doradza/rozkazuje "Houston", czyli gromada specjalistów, jajogłowych okularników i anonimowych techników, radiowców etc (co ładnie pokazano w "Apollo 13").
W książce minimum "zadęcia", mnóstwo informacji o organizacji i technice wczesnych lotów kosmicznych.
Armstronga kojarzą prawie wszyscy, Aldrina większość, o Collinsie (trzecim z misji, który nie lądował lecz czekał na orbicie) mało kto pamięta, a o Kranzu mało kto słyszał. A jednak jego opowieść jest co najmniej tak samo pasjonująca jak pozostałe.
Porażka nie wchodzi w grę. Kontrola misji od programu Mercury do lotu Apollo 13 i później Gene Kranz 
8,0

Nie mogłem się oderwać od tej książki, a po przeczytaniu każdego fragmentu emocje tak buzowały, iż z trudem zasypiałem. Autor bardzo obrazowo opisuje odpowiedzialność i napięcie jakie miały miejsce i podczas prób i faktycznego wystrzelenia każdej rakiety. Tam nie było miejsca na „jakoś to będzie”, czy „później pomyślimy”. Każdy wariant, każda awaria musiała być przepracowana i zrozumiana. Co tym bardziej godne podziwu cały program opierał się na zupełnie muzealnej (oceniając współcześnie) technologii -- komputery, których pamięć liczona była w kilobajtach... To już 50 lat temu.
Dekada, w której ludzie potrafili być prawdziwie marzycielami, która rozbudziła nadzieję, iż idzie nowe, że tuż na wyciągnięcie ręki znajdują się odkrycia na miarę Kolumba, tyle że w skali kosmicznej. Tymczasem nagle ten sen o podboju gwiazd prysł -- i książka także dobrze oddaje smutek i rozczarowanie z tym związane.
Oczywście wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, autor nie zamiata pod dywan błędów przeróżnego kalibru, w tym -- mnie najbardziej zaskujący -- wpadki z niesprawdzonymi napojami (lepiej szykuję się na rower, niż astronauci na Księżyc).
Gorąco polecam, można potraktować tę książkę jako zapis historyczny i będzie kapitalną lekturą w tym ujęciu, ale można też podpatrzeć warsztat pracy bodaj najbardziej wymagającego przedsięwzięcia na Ziemi. Mi -- jestem programistą -- to zajrzenie za kulisy bardzo pomogło i tylko żałuję, iż nie znalazło się miejsce na bardziej szczegółowy opis procedur (choć zdaję sobie sprawę, iż zmieniłby się wtedy charakter książki).
W polskim wydaniu sporadycznie znajdowałem literówki, ale też tłumaczowi udało się urwać całe zdanie -- str. 312 “Flight, have the crew take the SCE to Aux.” (Lot, niech załoga przełączy SCE na Aux).