

Burze idą w szklanych kaloszach i tiulowych spódniczkach do kolan. Tiul ma kolor granatowo-czarny, układa się na kształt rozczochranych włos...
Burze idą w szklanych kaloszach i tiulowych spódniczkach do kolan. Tiul ma kolor granatowo-czarny, układa się na kształt rozczochranych włosów i opada pióropuszem z kropli zimnej wody. Kiedy leją deszczem, w końcu uchodzi z nich siła, stają się prawie bezbronne i blade, znikają… Ale te nadchodzące głośno grzmią. Strzygi, wiedźmy, czarownice, karty tarota, czakramy, srebrne kule, czerwone szpilki, różowe szminki, emancypantki, sufrażystki, feministki. Gdyby religijna próżność znalazła sposobność, już dawno zakazałaby burzom brzmieć, uciszyłaby je i zamknęła w dzwonnicy, pokropiła wodą święconą: Idźcie stąd precz! Nadchodzące burze są bowiem jak te wściekłe panny na wydaniu, jak bezczelne dziewuchy, jak odważne słowa, jak zakazane piosenki, głośne manifestacje, odsłonięte tatuaże i koronki staników. Są elektrycznym dowodem na istnienie magicznej duszy tego świata. Trzask! Grom!
Słabość jest pułapką. Jeśli tam wpadniesz, musisz się liczyć z tym, że zostaniesz potraktowana jak marionetka. Jak obiekt zniecierpliwienia ...
Słabość jest pułapką. Jeśli tam wpadniesz, musisz się liczyć z tym, że zostaniesz potraktowana jak marionetka. Jak obiekt zniecierpliwienia i drwin.
Nadmuchana kurtuazja zawsze brzmi protekcjonalnie.