cytaty z książek autora "Vigdis Hjorth"
... byłam całkowicie wplątana w rodzinną narrację. Dopiero po zerwaniu, kiedy zyskałam dystans, zaczęłam widzieć to inaczej, ale nawet wtedy powoli i w ślimaczym tempie; tak ogromny wpływ ma narracja rodziców na postrzeganie rzeczywistości przez dzieci, że niemal niemożliwe jest uwolnienie się od niej.
Bycie na zewnątrz daje kompetencje. Strata daje kompetencje. Kłopoty finansowe dają kompetencje. Bycie w sporze z urzędem skarbowym daje kompetencje, bycie pod presją daje kompetencje. Nie wolno zapominać jeśli ma się to szczęście i mimo wszystko jest dobrze, jakie kompetencje zdobyło się, będąc nieszczęśliwym.
(...) bo gdyby wszystko było bez przerwy oświetlone, trzeba by wtedy ciemność nosić w sobie, a to byłoby nie do wytrzymania.
Czy jesteśmy uwięzieni w sieciach, kóre uprzędliśmy na samaym początku, w najmłodszych latach?
Nic by się nie stało, gdyby nie. Ale się stało, wszystko.
Dużo czasu spędzała sama. Lubiła być sama, zapewniało jej to poczucie kontroli. Oddawała się lekturze. Była na bieżąco z życiem kulturalnym.
Rozwijanie autorefleksji jest dobre. Właśnie brak tej zdolności sprawił, że świat schodzi na psy.
Przecież ludzie sięgający po władzę lub ją sprawujący nie badali siebie ani motywów swojego działania; nie wydaje się, by mieli jakiekolwiek pojęcie o tym, co ich naprawdę napędza.
Mawiała zwykle, że przebywanie z młodymi ludźmi jest tak owocne i odświeżające, bo oni znajdują się w fazie wzrostu i ruchu i przyczyniają się do tego, że ona sama rośnie i się porusza, że owi młodzi ludzie nie pozwalają jej na zastój.
w sklepie odmawia ciągnięcia za sobą kosza na zakupy niczym cholernego psa.
Chodzi o to, powiedział, żeby spaść z owocem i być zaniesionym dokądś przez mrówki.
Bo która kobieta nie uważa dostatecznie na własną córkę, dlaczego matce przyśniła się taka matka, która nie uważa na swoją córkę? Nie umiała albo nie miała odwagi skierować tego pytania do siebie, bo wtedy, dopiero wtedy otworzyłaby się otchłań.
Tale miała potrzebę zaznaczenia swojego stanowiska, chciała wyrazić swoje zdanie, ponieważ jeśli ludzie nie wyrażają swojego zdania, jeśli nie stawiają na swoim, jeśli nie są wierni swoim przekonaniom, tylko po prostu dają sobą manipulować, nie protestując przed całym światem, świat zejdzie na psy, bo ludzie będą połykać żaby, aby przypodobać się innym, aby uniknąć nieprzyjemności będących następstwem powiedzenia nie, i dlatego świat schodzi na psy, a ona nie chciała dłużej przykładać do tego ręki.
Oni otaczają Palestyńczyków murem, to znaczy odgradzają ich, powiedział, nie tylko ze względów bezpieczeństwa, ale żeby nie musieć ich widzieć i rozpoznawać w nich samych siebie, aby nie przypominać sobie własnej upokarzającej historii ofiary, a także dlatego, że they cannot stand them because of what they have done and still do to them.
Każdy chciałby być dobry dla każdego, ale jak to osiągnąć?
Trzeba chodzić po ziemi, nawet jeśli ona parzy i trzeba to robić w butach.
Napisałam, że trudno jest tańczyć jednocześnie na kilku weselach, że nie da się zjeść ciastka i mieć ciastka, napisałam, że kiedy ona mówi, że nie chce mnie stracić, wtedy daje wyraz swoim potrzebom, a co z moimi? Ja potrzebuję, żeby cała rodzina dała mi spokój, napisałam.
Psycholog napisał w gazecie, że uczestniczył w tego rodzaju scenach, że kiedy osoba, która zawiodła, uznawała swoją winę i pojawiały się łzy, ta druga, zawiedziona, odwracała się z nieporuszoną twarzą i odtrącała prośbę o wybaczenie.
Kiedy miał jeszcze mało doświadczenia, było mu przykro na to patrzeć, i zachęcał zawiedzioną osobę, by ustąpiła i przyjęła skruchę.
[...] Ten, kto zawiódł, nie może być chwalony za przyznanie się do winy, dopóki cierpienie, smutek i wściekłość osoby zawiedzionej nie zostaną zaakceptowane.
Anton Vindskev nie żył i wiele rzeczy Antona zostało osieroconych. Fioletowe buty z cholewami tęskniły za Antonem i wszystkie jego dziwne kapelusze tęskniły za nim, i nie mogły być noszone przez nikogo innego. Klara pocieszała fioletowe buty Antona i wędkarski kapelusik Antona, i wszystkie ubrania Antona, i inne przedmioty w mieszkaniu, ale one były niepocieszone.
...they cannot stand them because of what they have done and still do to them...
Ona [matka] zawsze musiała wbić jakąś szpilę. Pamiętam z dawnych lat, że zwykle, kiedy z nią rozmawiałam, było mi przykro. Dzwonił telefon, odbierałam, to była ona, rozmawiałyśmy o tym czy owym, a kiedy skończyłyśmy, stałam ze słuchawką w dłoni i było mi przykro.
Zerwanie jest jak śmierć, pomyślałam, na początku bardzo boli, a potem przyzwyczajasz się do nieobecności i stopniowo ten drugi, zmarły, nieistniejący rozpływa się w tobie.
No cóż, takie jest życie, mówiąc precyzyjnie: śmierć. Ćwiczę się w sztuce tracenia, powiedziała, skoro jednak nie da się inaczej, trzeba tracić z klasą i z humorem.
Astrid wściekła się na Bårda, który w wieku prawie sześćdziesięciu lat ciągle jeszcze nie umiał się pogodzić z tym, co ojciec wyrządził mu w dzieciństwie, ciągle tkwił w dzieciństwie, ale nie rozumiała, że Åsa i ona sama nieświadomie także tkwią w dzieciństwie, wzgardzone młodsze siostry, które wreszcie zdobyły całkowitą uwagę matki i ojca.
Nawet jeśli matka była dziecinna, ubezwłasnowolniona przez ojca, była matką, a my dziećmi. Miałam nadzieję, że pojmą w końcu, że to nie ja zadałam im ten do głębi realny ból, tylko matka, która była bezmyślna i zależna od swoich lęków.
Obie strasznie wkurzały się na to, że osoby w rodzinie, które swego czasu mianowały się samozwańczo szefami i trendsetterami, które mogły mianować się samozwańczo szefami i trendsetterami, ponieważ były dorosłe i miały władzę, teraz nie chciały oddać swojej władzy, uwolnić własnych dzieci, kurczowo trzymały się władzy, nie zważając na to, ile bólu sprawia to innym. Obie zgodnie postanowiły się temu przeciwstawić, przestać milczeć, przestać przytakiwać...
Musisz tylko zrozumieć, że to nie jest tea party, tylko wojna. Tu chodzi o śmierć lub o życie. To nie są negocjacje pokojowe, tylko walka na śmierć i życie o honor i reputację, powiedziała. I że muszę przestać wierzyć, że matka mnie kiedykolwiek zrozumie. I że muszę przestać wierzyć, że matka mnie kiedykolwiek przyjmie. I że nie dostanę od matki i ojca niczego, dopóki nie zrezygnuję ze swojej prawdy. I że matka i ojciec prędzej pogodzą się z moją śmiercią, niż wyjdą mi naprzeciw, poświęcili mnie w imię swojego honoru.
[...] wtedy ogarnął mnie spokój, podobny do wdzięczności. [...]
Na tym chyba polega sens, aby przeżyć jak najwięcej tego rodzaju chwil, tak aby zrównoważyły te bolesne, aby zbudować z takich chwil dom, w który, w trudnych czasach znajdę schronienie.
Musisz tylko zrozumieć, że to nie jest tea party, tylko wojna. Tu chodzi o śmierć lub o życie. To nie są negocjacje pokojowe, tylko walka na śmierć i życie o honor i reputację, powiedziała. I że muszę przestać wierzyć, że matka mnie kiedykolwiek zrozumie.
Cierpienie nie czyni życzliwym. Kłótnia o to, kto cierpiał bardziej, to dziecinada. Najczęściej dzieje się tak, że uciskani zostają okaleczeni i degenerują się emocjonalnie, najczęściej dzieje się tak, że przejmują sposób myślenia i metody uciskającego, i to jest najbardziej haniebna konsekwencja przemocy: że niszczy uciskanych i czyni ich bardziej niezdolnymi do wyzwolenia się.