-
ArtykułyZbliżają się Międzynarodowe Targi Książki w Warszawie! Oto najważniejsze informacjeLubimyCzytać2
-
ArtykułyUrban fantasy „Antykwariat pod Salamandrą”, czyli nowy cykl Adama PrzechrztyMarcin Waincetel1
-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński7
Cytaty z tagiem "postmodernizm" [15]
[ + Dodaj cytat]
- Mówiąc dosyć szczerze, bardzo bym sobie marzył, żeby bohater jednak ostatecznie popełnił samobójstwo, otruł się, na przykład o świcie albo jakoś bardziej wymyślnie... Wiem, że to nie jest hot dla narracji, ale to może niech go odratują albo niech zostanie duchem czy jakoś... W każdym razie, musi podnieść na siebie rękę... Ponieważ nie widzę, jak ta historia mogłaby się inaczej zakończyć.
- Mało ci było alkoholu na tym plenerze?! Każde naduzycie alkoholu to nieudana próba samobójcza. Zresztą, ta historia nie ma przecież końca, a jedynie początek, który jest na końcu. To, co cię czeka na końcu, wydarzyło się już w przeszłości, na pierwszych stu trzydziestu stronach.
- To po co ja tu jeszcze jestem potrzebny? I która strona jest dla mnie najwłaściwsza? Normalnie powiedziałbym, że ostatnia.
- Jak nie chcesz tu z nami siedzieć, to możesz iść gdzie chcesz, kury usypiać.
- I po co jest ta książka - zapytał trzeźwo Werpechowski.
- Po co? żebym miał gdzie pójść źle się poczuć! - Oskar wybuchnął gromkim śmiechem. - Ona jest w połowie wymyślona, w połowie prawdziwa i w połowie pusta.
W moim przekonaniu nie ma sensownej alternatywy - musimy dbać o różnice, o odmienność samych różnic. Musimy także szanować aporie i sprzeczności, pielęgnować paradoksy, tudzież cenić zagadkową ironię i dystansujący dowcip. I jeśli trzeba, musimy umieć wytrwać wobec wieloznaczności czy niewyobrażalności. I nie zagłuszać pustki, gdy się na nią natkniemy. A to wszystko choćby dla jednego jedynego powodu: taki świat jest po prostu ciekawszy, a ponadto niesie nadzieję, że jest być może sensowny.
Główni myśliciele "postmodernistyczni", oczywiście Nietzsche, ale w pewnej mierze również Marks i Freud, będą nazywani "filozofami podejrzeń": od tej pory celem filozofii staje się dekonstrukcja iluzji, którymi wykarmił się klasyczny humanizm. Filozofowie podejrzeń to myśliciele, którzy przyjmują jako zasadę analizę przeczucia, że pod tradycyjnymi wierzeniami, pod "dobrymi, starymi wartościami", które uważa się za szlachetne, czyste i transcendentne, zawsze "kryją się interesy, nieświadome wybory, głębsze... a nierzadko haniebne prawdy". Jak psychoanalityk, który stara się osaczyć i zrozumieć nieświadomość poprzez objawy obserwowane u pacjenta, filozof postmodernistyczny uczy się przede wszystkim nieufności wobec pierwszych oczywistości, powszechnie uznanych poglądów, i przyglądania się, co mają z tyłu, powyżej, jeśli trzeba, to i w poprzek, po to, by wykryć ukryte uprzedzenia, z których ostatecznie są zbudowane.
Tytuł w sztuce jest zazwyczaj kompromisem na rzecz tak zwanego "społeczeństwa", dla którego sztuka nabiera znaczenia, gdy jest o czymś, gdy coś przedstawia. Nawet już fachowcy od sztuki częściej dziś mówią o owym "czymś", co sztuka przedstawia, niż o samej sztuce. W geście tytułowania przejawia się również powszechna obsesja skończonej chwili, owej "brzemiennej chwili" Gottholda Lessinga, czyli naszej niezdolności przekroczenia fragmentaryczności inaczej niż tylko poprzez jej... absolutyzację. Według Hanny Arendt to swoisty "głód języka" prowadzi do przymusu metaforyzacji, która przekształca to, co obecne, w to, co tylko myślane. Metaforyzacja jej zdaniem nieuchronnie prowadzi w świat zjawiskowej komplikacji i ostatecznie do pytania bez odpowiedzi: co właściwie jest obrazem czego?
Obraz staje się czujnym przemieszczaniem wątpliwości, uodparnianiem na głupie lub banalne spełnienia. Uczy raczej wytrwania wobec sprzeczności czy nierozstrzygalników niż metod ich zagłuszania. Otwiera różne wymiary i formy relacji, także negacji czy ironii, konfrontując tym samym każdą konkretność z jej potencjalnością. Utożsamia, że nie możemy w pełni określić czegokolwiek, nie odnosząc tego do wszystkiego, gdyż każde istnienie jest (także) siecią współzależności. Właściwie więc tematem sztuki powinno być... WSZYSTKO.
Promień kultury załamuje się we wszystkich cząsteczkach ciała społecznego. Całkowite rozcieńczenie kulturalnego bulionu. Jest faktem, że sztuki nie da się już dzisiaj oddzielić od dyskursu i komentarza. Artyści tego potrzebują. Jeżeli nie klecą tego sami, to szukają tego u innych. Sztuka, raz oderwana od żywej zasady iluzji (Duchamp), w sposób całkowicie niezauważalny stała się ideą. I to wokół tej idei sztuki, ideologii sztuki, sztuki poświęconej dla idei lub skazanej na skończone formy, które jednak niezauważalnie zamieniają się w idee, to wokół tej niesmiertelnej referencyjności sztuki jako idei zawiązuje się ogromny, zbiorowy spisek, masowa, estetyczna symulacja, którą dla ułatwienia nazwałem sprzysiężeniem sztuki. Ale naprawdę tak myślę. W sztuce współczesnej (nie mówię jedynie o rynku sztuki, lecz także o jego wartościach estetycznych) istnieje moim zdaniem haniebne wspólnictwo, wspólnictwo przybierające postać "zbrodni inicjacynej". (...) To jest tak, jak z tajnymi służbami, których skuteczność jest żadna, ale za to ich mitologia ma się świetnie. W ten sposób fantazmat sztuki nadal żyje dzięki zbiorowej konspiracji.
Wielki marsz umysłowej destrukcji pójdzie dalej. Wszystko zostanie zanegowane. [...] Zapłoną stosy, by można było dać świadectwo, że dwa razy dwa to cztery. Rozbłysną miecze, by dowieść, że latem liście są zielone.
Adornowskie totalne odrzucenie muzyki popularnej stało się tym samym pośrednio odpowiedzialne za równie agresywny zwyczaj uznawania muzyki pop za dziedzinę sztuki, z krytycznego punktu widzenia stojącą na równi z twórczością Bacha, Brahmsa czy Strawińskiego. Ten krok z modernistycznej dyskredytacji do postmodernistycznej afirmacji okazał się tak nieduży, że przyszedł akademickiej muzykologii bez najmniejszego wysiłku.
Ostateczny rezultat wojen kulturowych to poprawność polityczna, która stała się narzędziem do nadzorowania zdewastowanego krajobrazu sztuki, historii i literatury pod kątem pozostałości po rasizmie, seksizmie oraz imperialistycznym czy kolonistycznym sposobie myślenia.