cytaty z książek autora "Piotr Rozmus"
Jedynym sposobem na oderwanie się od ponurej rzeczywistości jest wkroczenie w świat fikcji, tej wykreowanej przez kogoś lub stworzonej przez siebie.
Nie ma chyba gorszego uczucia niz to, kiedy z czlowieka zaczyna uchodzic nadzieja, uciekajac jak powietrze z przebitego materaca. Jej brak maci zmysly, sprawia, ze czlowiek nie chce juz dluzej walczyc, poddaje sie, pragnie zamknac oczy i pozwolic, aby reszta dokonala sie sama. Obojetnie jak, byleby szybko i mozliwie bezbolesnie.
Ciężko jest mówić o naszych słabościach. Możecie ukrywać je przed innymi. Możecie nawet ukrywać je przed sobą, ale nie ukryjecie ich przed Bogiem.
I jeżeli Bóg jednak istnieje, to dziś jest najwyższy czas, aby ruszył swój leniwy tyłek i trochę na pomógł.
Samotność dusiła, była niczym niewidzialne ręce ściskające za szyję. Samotność przyprawiała o zawrót głowy, była wspomnieniem świata, który jest nieosiągalny, była świeżym powietrzem, którego nie można zaczerpnąć. Samotność była drogą, którą nie można było biec.
Gdzieś umierają ludzie, gdzieś rodzą się kolejne pokolenia.
Szybkie spojrzenie, ocena sytuacji. Dziewczyna, trup i i znowu dziewczyna. Cofała się pod ścianę, płacząc i kręcąc głową, jak gdyby próbowała zaklinać rzeczywistość. Była ładna, skąpo ubrana, zupełnie jakby właśnie wstała z łóżka. Najgorsze było to, ze nie przestawała krzyczeć.
Wstała z trudem, wciąż przylegając plecami do szotu korytarza. Już miała rzucić się biegiem, kiedy dostrzegła, ze jej rodak też trzyma w dłoni nóż myśliwski.. Szanse, przynajmniej teoretyczne, były wyrównane. Głos w jej głowie poganiał, ale ona znów nie mogła wykonać żadnego ruchu. Czekała na rozwój sytuacji.
Jego ręce przesuwały się po najważniejszych kształtach, ale nie natrafiały na ludzkie ciało. Powoli zaczynał tracić nadzieję i nagle usłyszał...jęk. Przemieścił się na czworakach w stronę, z której dobiegał.
Światem tak naprawdę żądzą dwie rzeczy: seks i pieniądze. Ty wybierz sobie w jakiej kolejności.
Były momenty, kiedy czuł, że jest w pełni sobą, ale zdarzały się one coraz rzadziej. Teraz miał wrażenie, jakby coś wypełniało mu piersi i głowę, a na płucach zebrał się osad utrudniający oddychanie.