cytaty z książek autora "Aleksy Tołstoj"
Żmija": Czyż nie można przejść przez życie z sercem lodowatym jak źródlana woda, bez ulegania miłosnej gorączce?
Gwiazdy wyssały krew z jej ciała wypełniając ją w zamian wiecznym smutkiem. Smutek ten już nie był życiem, ani śmiercią, była to nicość, niebyt
Człowiek nie może żyć bez trwałego zaufania do czegoś, co jest w nim niezniszczalne.
Ot, spotyka się człowieka i mija się go obojętnie, a człowiek ten stoi przed tobą jak jakiś mały świat w dymiących gruzach.
Patos trudnych lat, śmiertelne przeczucie zagłady. Nie sposób uciec przed tym natrętnym dźwiękiem. Nie uratuje człowieka ani słodka drzemka, ani obłęd: umrzesz, zginiesz...
Nocni konsumenci kawy, palacze tytoniu, posiadacze osobliwie wysublimowanego słuchu, usiłują doszukać się logiki w tej tragicznej sprzeczności: dlaczego człowiek rodzi się, aby umrzeć? Mamroczą zsiniałymi wargami o nieśmiertelności, czyli o usprawiedliwianiu życia, próbując odpędzić natrętną jak osa myśl, że jedynie przerażający strach przed bezsensownością śmierci pcha ich głową naprzód do wyprowadzania karkołomnych wzorów arcyświadomości. Lodowatymi palcami przewracają kartki książek w poszukiwaniu cytatów potwierdzających ich myśli i jak we śnie wydaje im się, że dym ich paleniska sięga do niebios i że śmierć jest już zwyciężona. Ale wszystkie ich rękopisy, zakurzone księgi, almanachy i czasopisma - to tylko przeciągły, zwierzęcy krzyk zgrozy.
Małżeństwo? Cóż, nie jestem przeciwniczką małżeństwa, pod warunkiem, że mąż jest głupi, bogaty i łatwowierny.
Niepotrzebne piękno zorzy wieczornej słało się na brzegi, na rzekę, wlewało się w oczy, w duszę.
Cała Rosja podąża teraz w kierunku tej pustki, niewiary, na ciemne dno. I tam, na dnie, w pustce i mroku powinna się odrodzić.
Trudniej jest przezwyciężyć nieśmiałość niż strach przed śmiercią; ale nie na próżno Olga przeszła zaprawę bojową; jak mus, to mus.
...myślała, że założy starczy sarafan i powędruje po drogach prosząc o jałmużnę. Czuła, że nie będzie to życie pełne namiętności, ale ciągłe zachwycenie niebem, ziemią i ludźmi.
Wszyscy osiągniemy kiedyś spokój, ale są tacy, którzy docierają do tego spokoju poprzez cierpienie, inni zaś poprzez miłość. Cierpienie przytłacza człowieka, napawa go obawą, a miłość...dodaje nam niebywałej odwagi, czyni z nas olbrzymów.
Po godzinie patriarcha wyszedł na Czerwony Ganek i błogosławiąc wielotysięczny tłum - strzelców, synów bojarskich, urzędników, kupców, mieszczan - zapytał, który z carewiczów ma objąć carstwo. Płonęły ogniska, księżyc zapadał za rzeką Moskwą, na kopułach migotał jego lodowaty blask. Z tłumu krzyczano:
- Chcemy Piotra Aleksiejewicza!...
A potem ochrypły głos:
- Chcemy za cara Iwana!...
W stronę głosu rzucili się ludzie, ucichł wkrótce, tym głośniej zawołano w tłumie: - Piotra! Piotra!
Nazwisko miał francuskie - Girard, nazywano go Piotrem Pietrowiczem, po rosyjsku mówił biegle, południowym akcentem; paszport -urugwajski, chociaż ta okoliczność wskazywała nie tyle na jego narodowość, ile raczej na cwaniactwo.
Z obrzydzeniem traktował "znawców", którzy zadowoleni z minimum, znajdują w kobiecie zawsze tylko jedno - wyłącznie to, co jest im potrzebne i wygodne.
- Powiedzcie, panie, jego cesarskiej mości taką rzecz: my, Anglicy, sądzimy, że szczęście naszego kraju leży w powodzeniu handlu morskiego. Wojna - to kosztowna i smutna konieczność, ale handel - to błogosławieństwo Boże.
A co najdziwniejsze - głęboko przejmowała się tymi wszystkimi bzdurami. Ale czyż można było krzyknąć im wszystkim: "Ja wcale nie jestem taka!...".
Jeśli przewiduję określony skutek i pragnę go, to postąpię odwrotnie, ponieważ i ja sam i cała Rosja są irracjonalne.
Obok drogi dziura w śniegu, a z tej dziury uchodzi dym; patrzymy - dalej jeszcze jedna dziura i też dym; cały rządek takich dziur. Rzecz w tym, że poprzedniego dnia cała wioskę zasypała śnieżyca.
Obozow wolał nie przyglądać się im: brzydkim - bo nie ma powodu, ładnym - ponieważ odczuwał przed nimi lęk.
Rozkopane i zamarznięte pole, po którym hulał lodowaty wiatr; koślawe plecy żołnierzy za pagórkiem; piasek i śnieżny pył piekący oczy; pojedyncze strzały, bezczynność, nudę i niekończące się czeredy ciężkich jak góry chmur. Była to straszliwa śpiączka przed śmiercią. Człowiek czuł się przytłoczony, upokorzony, ubogi i przemarznięty jak ta ziemia.