cytaty z książek autora "Marta Obuch"
I nie łudźmy się: włażenie ukochanemu do czterech liter kończy się jedynie tym,że oblubieniec zaczyna puszczać bąki!
-Do czego to doszło. Kiedyś umawiałam się z ogierem, teraz mam spotkanie z ogrem… I jeszcze powinnam się dla niego stroić?!
Jeśli człowiek sam siebie nie uszanuje, nikt nie uszanuje jego.
Kląć nie wypada, iść w tango z przystojnym blondynem tylko dla przyjemności nie wypada, bo zaraz się z takiej dziewczyny zrobi latawicę, upomnieć się głośno o swoje nie wypada, to co, do ciężkiej cholery wypada? Żyć pod dyktando innych?
Łańcuchów i okowów wcale nie musi być widać.
I będąc ciałem choćby na Sri Lance, można tkwić umęczonym duchem w przedpokoju w Katowicach i nadal być posłusznym mamusi.
Pokłóciła się śmiertelnie z mężem. Śmiertelnie należało odczytać jak najbardziej poważnie- Henryk wyszedł wczoraj wieczorem z domu, a tynk z rozłupanej futryny zawirował za nim wymownie i ułożył się w napis: DUMNY I BLADY ODCHODZĘ A TY SIĘ ZOŁZO W SAMOTNOŚCI WIJ!
Znalazł się w podziemiach z czterema babami, z których każda potrafiłaby pertraktować z diabłem, i to tak, że wysłannik piekieł prędzej zjadłby własny ogon, niż ugrał coś dla siebie.
(...)na widok włosów pani Ryszardy aż cofnął się o pół kroku, co pozwalało wnioskować, że sekretarka musiała być u fryzjera raptem wczoraj - A tobie co? Łepetyną bigos mieszałaś?
Te małopolskie dziolchy stoja jak maznice. Na na na nana na... czerwone spodnice!''
-Gutek, recytuj moze czlowieku jak masz parcie na sztuke. Ale nie drzyj geby''
-Ooo to my juz przeszlismy na ty? Jestem na ty z taka fajna babeczka? na na na!
-Do jasnej pieprzonej Anielki... cisza ma byc!
-Anielki? A przez kogo ona pieprzona ta Anielka?
-Józefie święty..
Czasem człowiek tak bardzo chce być z kimś, że zapomina, że przede wszystkim powinien być ze sobą.
Uczucia, zwłaszcza wezbrane, wyolbrzymione i ckliwe to grząski teren.
Coś jak łąka pełna krowich kup.
Nie dość, że śmierdzi, to i tak wiadomo, że w coś się wdepnie.
Od natłoku myśli można było zwariować, tym bardziej że myśli biegały po głowie Miśka jak myszy po dziurawej stodole.
-Stawiam na krolika- wyszeptala i poprowadziła Igłę za ladę, gdzie w swietle padajacym z ulicznych latarni drewniany stwor wygladal jeszcze bardziej dziwacznie.
- W morde, do Baksa to mu daleko- stwierdził Igła nie kryjąc obrzydzenia, wydzielił królikowi pstryczka w nos i ostentacyjnie wytarł rękę.- Jakiś taki... skrzywdzony przez los , czy coś.
Pytanko mam do gospodyni- Gutek podniosl sie z podlogi i uroczyscie uklonil, Zdaje sie ze mial juz nieco w czubie, bo nienaturalnie swiecily mu sie oczy- ta fasolka.. niebo w gebie, bardzo smaczna i w ogole. Ale niebo w gebie, a wiatr w... Co chcesz, Igła, przeciez sie wyrazam. Tak, fasolka... Czy ja bym mogl w takim razie dostac zgode na jednego malenkiego pruczka? Misia pochopnie przytaknela, bo do konca nie wiedziala czego ta niesmiala prosba mogla dotyczyc. Uzyskawszy przychylnosc pani domu, rozochoceni wodka panowie postanowili sie nie krepowac. Bo fasolka ogorki i sledziki wywolaly w ich zoladkach mala rewolucje. Gdyby chcieli ja przeczekac w samotnosci, ubikacja by sie nie zamykala. Zbiorowa wymiana gazow stala sie wiec faktem.
Matkę ma się tylko jedną.
Tak, ale na świecie są matki, mamusie, mamy, mamcie i...
MAMOLE.
Zakochanie uważał za awarię w systemach bezpieczeństwa. Mechanizmy obronne funkcjonują wadliwie pod wpływem nadmiernych emocji.
-Do siebie i o sobie zawsze należy mówić z szacunkiem, żeby inni brali przykład. Obowiązkowo!
Czy dorosła kobieta może czuć się komfortowo, uwieczniając w księdze buchalterskiej doniosły fakt,że w środę kupiła srajtaśmę i proszek do prania?
Rura z rurą się nie zejdzie, a człowiek z człowiekiem zawsze.
... bo jedno jest pewne - jesteśmy jedynymi osobami, z którymi zostaniemy na całe życie. I najlepiej mieć w sobie sprzymierzeńca.
- Może wody?
- Wody to się leje do ziemniaków, a nie zrozpaczonej kobiety.
Wina. Whisky!
-No, niech pan opowiada!
-Ale o czym?
-O tej zonie. Żoną mafijnego bossa to bym mogła być - powiedziała z rozmarzeniem. - Strzelanina we wtorek, buty z cementu w piatek...
-Jasne, nie wiem, jaki to musiałby byc finezyjny przestępca, żeby pisać po rzymsku sto, zamiast nabazgrać po prostu: "Kopsnij złoto, fiucie!".
-Ja pierdykam - Zuza zagwizdała. - Wybacz, ale Rembrandtowi to byś dzisiaj nie mogła pozować. Chyba że malowałby nałożnicę. Po libacji w alkowie, dodajmy.
- Ależ oczywiście, mój drogi – zapewni ochoczo profesor. – Będziemy twoimi oczami, uszami, wszystkimi… członkami, jakimi tylko sobie życzysz.
-Normalnie. Przecież ona pracuje i przez pół dnia jej chata stoi otworem. Tudzież świeci pustkami. To my w tę pustkę... Jak w masło. Łomik, czy coś... I heja!