cytaty z książki "Ile wart jest człowiek"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Nie to ważne, jaki jest twój los, ale to, jak go przyjmiesz!
... kogo strach raz zwyciężył, ten zostanie jego niewolnikiem na całe życie.
Nie ten jest odważny kto się nie boi, lecz ten kto mimo strachu się nie ugnie!
przecież tylko złodziej nie mówi "ukradłem", ale "pożyczyłem
- Kto nie cierpiał, ten nic nie rozumie. A ten, kto cierpiał, potrafi przebaczać. Tylko zdrady nie wolno wybaczyć. Zdrajca nie zasługuje na szczęśliwy los, nie jest go godzien.
Jak przyjemnie, kiedy jest lekko na duszy! Kidy człowiek wie, że dobrze zrobił swoją robotę!
Walka wyostrza spojrzenie ... ale czasem ukazuje wydarzenia w niewłaściwej perspektywie.
Pole widzenia zająca to 280 stopni, prawie cały okrąg. Widzieć tak szeroko nauczyła go matka natura, a najprawdopodobniej - strach. Człowiek zaś widzi zawsze jakąś jedną stronę i najczęściej tę, którą chce widzieć. Poza tym człowiek sam sobie nakłada końskie okulary. Zresztą również to, co się znajduje w jego i tak wąskim polu widzenia, nie zawsze widzi właściwie. A raczej postrzega tylko to, co odpowiada jego charakterowi, światopoglądowi albo nawet po prostu nastrojowi.
To tak wiele znaczy - nie żałować przeszłości: "Ach, dlaczego postąpiłam tak, a nie inaczej?". I nie bać się przyszłości: "Co mam zrobić, żeby ustrzec się cierpień, żeby złagodzić swój los?". To jest rękojmia zdrowia moralnego i to pomagało mi przeżyć w najcięższych warunkach.
Gdyby zebrać wszystkie łzy wylane na Syberii, stanie się jasne, czemu jest tam tyle bagien i mokradeł - bezdennych, jak cierpienia niewinnych ludzi.
Jakie to szczęście, kiedy nie dręczą cię wątpliwości, kiedy słuchasz tylko głosu swego sumienia i jesteś mu posłuszna!
Jeśli człowiek walczy o życie, jest to instynkt samozachowawczy; jeśli trzeba spojrzeć w twarz śmierci - duma.
Nie o to chodzi, że przemianowuje się miasta, ulice, burzy pomniki, zdejmuje portrety, hasła, poprawia się niegdyś wydane książki, usuwa i podmienia stronice encyklopedii, zaczernia i skleja arkusze. Każdy z tych faktów oddzielnie jest po prostu śmieszny. Ale gdy wszystko to razem wzięte ma na celu odebranie człowiekowi pamięci, zamianę logicznego rozumowania w bezmyślną uległość, ukrycie lub zafałszowanie historii, staje się po prostu straszliwym przestępstwem.
Gdy się modlisz do Boga, modlitwa nie przepadnie.
Przyjemnie jest wiosną w stepie. Wiatr, który zimą był bezlitosnym wrogiem, teraz ciepłą dłonią burzy mi włosy. Niebo jest jasnobłękitne ze złocistymi chmurkami. Wszędzie skowronki! I wydaje się, że ten złocisty odcień to właśnie pieśń skowronka i że to jego melodyjny trel tak przyjemnie pachnie: trochę zeszłorocznym ścierniskiem, trochę młodą trawką, już przebijającą się gdzieniegdzie w dolinach, trochę pączkami wierzby, a najbardziej - wonią nagrzanej, wilgotnej ziemi. I wszystko to - to aromat wiosny.
Wtedy stało się dla mnie jasne, że jakichkolwiek pięknych słów używałby dyktator, jego orężem jest strach! I strach jest jego panem!
Fałsz to straszna broń. Przekonałam się o tym na własnej skórze. Ale potrzebowałam do tego długich lat. Kto wie, czy i dziś pojęłabym całą głębię bezdennej przepaści, z której fałsz wyciąga swoje chwytne macki i wciąga wszystkich, których zdoła pochwycić, w duszną cuchnącą atmosferę, w której dusi się wszystko, co żywe?
Poszłam do Wasilija i ten dał mi swego najstarszego syna Waniuszkę, szesnastolatka, niewysokiego, krzepkiego chłopca, bardzo bystrego i gadatliwego. Dobrze się z nim pracowało: nigdy się nie spóźniał, pracował bez pośpiechu, rozsądnie, jak to się mówi, ze smakiem.
Autobiografia, autoportret... Myślałam, że te pojęcia nie mają nic wspólnego ze zwykłymi zjadaczami chleba. Autoportret - to kiedy artysta maluje sam siebie, autobiografię pisze pisarz, poeta... Ale żeby wszyscy, dosłownie wszyscy pisali swoje życiorysy? Co za nonsens! Może malują też autoportrety? Ale nie, to nie nonsens. I nawet nie ciekawość. To sposób przymuszania człowieka, by wyrzekł się swojego "ja" i przywdział standardową powłokę, najbardziej prawomyślną i wiernopoddańczą jak tylko się da, i nosił tę powłokę do końca życia, całkowicie wyrzuciwszy z pamięci to, kim jest naprawdę. U nas także wszyscy urzędnicy musieli napisać życiorysy. Czegóż to nie wymyślali, żeby nagle przeobrazić się w plebejuszy! Co robi z człowiekiem strach, jeśli ów człowiek ma nędzną duszyczkę na cienkich, komarzych nóżkach!