cytaty z książek autora "Krzysztof A. Zajas"
Sam nie da rady. Odpuścić nie może. Jego przyjaciel, przewidziany jako najsilniejsze i w zasadzie jedyne wsparcie, właśnie się zmienił w kulę u nogi.
Kolacja u Bałysiów okazała się fetą na cześć Wielkiej Orkiestry Świątecznego Powrotu, która dopięła swego i przywróciła inspektora Krzyckiego małopolskiej policji.
Jeśli Polska wyleci z Unii Europejskiej, o co niektórzy dzisiaj zabiegają, to będzie początek końca tej Europy. Czy Polacy również ochoczo przyznają, że sami sobie zwalili tę traumę na głowę? I wszystkim naokoło?
Nikt nie chciał zostać we wsi po tym, jak dotarli do niej uciekinierzy z Prus Wschodnich i opowiadali, co na zdobytych niemieckich terenach wyprawia Armia Czerwona.
Zbrodnia czai się wszędzie. Patrz w kibli za siebie, żeby ci gówno na plecy nie spadło.
Po cichu liczyła, że zaproponuje jej jakąś pomoc, może zaprowadzi do nowej kryjówki albo poda jakiś bezpieczny adres. Ale nie. Po prostu uśmiechnął się i uścisnął jej rękę.
- Cześć, Gerda. Ładne imię - powiedział. - Sukienka tez ładna - dodał.
I odszedł.
Po prostu poszedł.
Gdzieniegdzie na polach pobłyskiwały jeszcze białe płachty niedotopionego śniegu, przytulone do głębokich bruzd i krawędzi zagajników od chłodniejszej, nienasłonecznionej strony. Ozimina próbowała się zielenić, ale bezskutecznie, zalana oceanem ponurej szarości. Zima już umierała, jednak wiosna jeszcze się nie narodziła -tyle symboliki dało się wyczytać z otaczającego Andrzeja krajobrazu.
Potarła rękami uda i obite kolana, żeby przywrócić w nich krążenie, szara wełna rękawiczek zabrudziła się na bordowo. Zrobiła dwa kroki - da się iść. Oblodzone kocie łby, których parzące piętno czuła nadal na policzkach, przywróciły jej jaką taką równowagę.
Kłamstwo lubi towarzystwo, ale z prawdą człowiek boryka się sam.
Jak chcesz coś zrobić, po prostu zrób to, a nie kombinuj. Proste i skuteczne. Jak strzał z kuszy.
- Ty musisz mnie napadać w kurniku?
- A ty musisz dzwonić do mnie z kibla?
- No dobra, remis. Cześć, stary draniu.
- Tylko nie stary.
Wymierzony przez ojca policzek zmienił kaprys w postanowienie. Zawróciła do wsi.
Pewnego sierpniowego wieczoru zona wysłała go do kurnika, żeby pozbierał jaja spod niosek, i podczas zwyczajowo relaksującej czynności został zaatakowany przez inspektora z Krakowa. Minęło pół roku, zona znowu posłała go po jajka i znowu między grzędami natknął się na tego samego inspektora.
Chciała zapytać, do czego mu te nazwiska, bo przecież ludzi raczej już nie ma, ale znowu ugryzła się w język. Milczenie jest złotem. A dla niej, tu i teraz, życiem.
Zło jest jak franca, przechodzi z człowieka na człowieka i zaraża. Trochę potrwa, zanim dotrzesz do ogniska i je zneutralizujesz.
Bój się czegoś z uporem i masz jak w banku, że to przyjdzie.
Przepraszam, czy pan przypadkiem nie chce mnie zabić? Bo jeśli tak, to pozwoli pan że zacznę uciekać.
- (...) Coś się stało?
-Nie, nic. - Całkiem ciekawe było to najpopularniejsze kłamstwo ludzkości. Facet ledwie uszedł z życiem, ma poharatane plecy i omal się najpierw nie spalił, później prawie się nie utopił w gównie, jego partner ma dziurę w nodze, przez którą właśnie zakażenie wchodzi w krwiobieg, a na pytanie z domu, czy coś się stało, odpowiada: Nie, nic. Człowiek to jednak dowcipna istota.
Głupota zdarzeń jest niczym w porównaniu z późniejszą głupotą zaprzeczania im.
Ból jest ułomnością ciała. Chce odebrać duszy przewagę, odciągnąć od woli w stronę fizycznego przymusu, narzucić swoje zwierzęce prawa całej reszcie. Gdy boli, nie można jasno myśleć, czasem w ogóle nie można myśleć. Ból skupia na sobie i odpędza wszystko inne. Chce, żebyś przestał być sobą, zniknął jako „ty” i zmienił się w kłąb wibrujących nerwów. Ból nie potwierdza istnienia, on je odbiera. Jedyny sposób to zignorować go, pozbawić wpływu, przejść nad nim do porządku dziennego, jak się przechodzi przez chmury do słońca. Pokaż mi swoją obronę przed bólem, a powiem ci, kim jesteś.
Bałam się w życiu tak wielu złych rzeczy i mimo strachu tak wiele z nich mi się przydarzyło, że nie muszę się już niczego bać. Wiem. psychopaci tak mają, ale zwisa mi. Kto z nas nie jest psychopatą?.
Mówi się, że uroda jest przekleństwem. Kiedy jesteś najpiękniejsza, nawet boginie potrafią być zazdrosne. A mężczyźni cię porywają.
Rzeczywistość składa się z miliardów możliwości i trudno mieć do niej pretensję o to, że jedna z tych możliwości pada akurat na ciebie. Dlaczego miałbyś nie podlegać prawu, któremu podlegają wszyscy? Loteria. Los. Wyliczanka demona z czerwoną twarzą i wyszczerzonymi zębami, który powoli sunie palcem po przerażonych twarzach, aby na końcu powiedzieć: "Ty".
Pech się przyczepił do niego jak gówno do obcasa i nie chce się odkleić.
Kiedy czarne skrzydło śmierci zdmuchnie kogoś tuż obok ciebie, tracisz poczucie sensu najprostszych działań. Jesteś bez reszty zaprzątnięty elementarną frazą: był i go nie ma. Śmierć nie jest absurdem, tylko generatorem absurdu.
Wiesz, co mnie najbardziej bolało? Że moi podwładni, młodzi chłopcy w nowiutkich mundurach, uczą się tego wszystkiego ode mnie. Przychodzą świeżutcy i naiwni jak dziewczynki do pensjonatu, a ja ich demoralizuję. Pokazuje, że policja to jeden wielki syf i im wcześnie się z tym faktem oswoją, tym prędzej awansują. Nie krzyw się, Andrzej. Jestem stary i wolno mi prawić morały. Człowieka ocenia się po czynach, nie po słowach. Swoje zrobiłem i zdaje się, że kiedyś mi za to nawet dziękowałeś.
Chwile słabości są potrzebne choćby po to, żeby później było się od czego odbić.