James A. Owen − amerykański pisarz, grafik i wydawca. Mieszka w Silvertown w Arizonie.
W latach 90. Owen znany był głównie jako twórca serii 24 komiksów fantasy Starchild, wydawanych przez założone przez niego w 1992 roku wydawnictwo Taliesin Press. W roku 1995 wydawnictwo Taliesin Press zmieniło nazwę na Coppervale International.
Na początku XXI wieku, w Niemczech, popularność zdobył sobie jego cykl powieści fantasy, wydawany pod nazwą Kai Meyers Mythenwelt; w 2003 pierwsza część cyklu, Die ewige Bibliothek, została nominowana do nagrody Phantastik Preis w kategorii "powieść zagraniczna".
W 2006 Owen opublikował Here, There Be Dragons, pierwszy tom fantastycznego cyklu Kroniki Imaginarium Geographica. Prawa do ekranizacji wykupiła wytwórnia Warner Brothers; film ma trafić na ekrany w 2008. W Polsce książka została wydana pod tytułem Tu żyją smoki (2008).
Tą serię charakteryzuje duża liczba bohaterów, że którymi czytelnik nie koniecznie nadąża, a do tego sporo sekretów, które ujawniają się z czasem.
O ile się nie mylę, w tej książce autor po raz pierwszy zastosował fabułę wielowątkową i trzeba przyznać, że wyszło to historii na dobre. Przygody budzą ciekawosc czytelnika, a nowi bohaterowie dostraczają wrażeń.
Jedyne co mi nie pasuje, to powtarzający się kanon złoczyńcy. Tak jak w poprzednich częściach autor męczył w kółko tego samego winowajcę wszystkiego co złe, po poprzedniej części miałam wrażenie, że w końcu zakończył go maltretować, tak po tej książce mam wrażenie, że jednak nie potrafi on oderwać się w pełni od schematu jak sobie obrał dla złego charakteru.
Jednak mimo wszystko seria dalej pozostawia wiele niewyjaśnionych kwestii, które sprawiają, że z zaciekawienie i nadzieja na wyjaśnienia czytelnik sięga po następną część.
Tajny świat fantasy, który bohaterowie trzymają w tajemnicy, trochę przeznaczenia, podróży w czasie i zagwozdek. Do tego gustownie skrojony mrok w odpowiednich miejscach.
Dobra książka fantasy.
Dlaczego nie lepsza?
Wygląda na to, że i autor i ja pogubliśmy się w podróżach w czasie. Ja przez mnogość imion, zdarza się. Autor przez niekonsekwencję zmian czasu.
Jeśli przeszłość twojego świata się zmieniła, to albo twoja przeszłość też (więc nie pamiętasz poprzedniej wersji - nigdy jej nie było),albo następuje pewne odzielenie (np. podróż w czasie jest możliwa tylko do innego wymiaru, żeby uniknąć paradoksu dziadka).
Autor implementuje obie opcje naraz. Miesza obserwatorów i świadków zmian z ich uczestnikami.
Mimo wszystko nie przeszkadza to szczególnie w lekturze, da się przełknąć.
No i ciekawe podejście do mitologii Chrześcijańskiej, podkreślające, że mit nie oznacza nieprawdziwości.