cytaty z książek autora "Dawid Grosman"
Kiedyś wiele płakałam, ale byłam pełna nadziei. Dzisiaj ciągle się śmieje, a jestem zrozpaczona.
Patrz na mnie. Nie,
nie tym pustym
wzrokiem.
Zatrzymaj się.
Wróć do mnie. Do nas,
wróć. Tak
łatwo się wyrzec
nas, kręgu
światła, tych
czułych ramion
i myśli, że wróciliśmy
do życia
i że czas
mimo wszystko
przykłada małe
kompresy - .
(...)człowiek może wszystko znienawidzić, każdą rzecz na świecie, ale niczego nie znienawidzi mocniej niż drugiego człowieka.
Co rusz przełykał ślinę, poruszał ustami, ale nic nie wychodziło. Jak mówić. Od czego zacząć. Wygląda na to, że słowa, które nosił w sobie, w swojej samotności, stały się w ostatnim czasie tak bardzo intymne, podległe tak osobistej i zawiłej gramatyce, że nie wiadomo, czy w ogóle da się je wydobyć na zewnątrz, na światło dzienne.
Holokaust był tylko obłąkanym laboratorium, które zwiększyło stokrotnie prędkość i intensywność procesów, zachodzących między ludźmi...
(...) najgorsze w Holokauście jest to, że unicestwiono indywidualność. Odrębność ludzi nie miała najmniejszego znaczenia, ich myśli, charakter, biografie, miłości, choroby, tajemnice. Wszystkich sprowadzono do tego samego poziomu, najniższego poziomu egzystencji. Tylko ciało i krew. To mnie doprowadza do obłędu.
Nic tak naprawdę nie sprawia bólu ani nie cieszy. Żyje się, bo się żyje. Bo przypadkiem się nie umarło.
Może to, co Ci kiedyś powiedziałam, że według mnie odkryć przed drugim człowiekiem coś dotyczącego jego samego, o czym nie wiedział – oto wielki prezent miłości.
(...) nie da się zatrzymać mózgu ani powiedzieć mu, żeby myślał tylko to albo tylko tamto.
Czy wy w ogóle zrozumiecie, jaki to stres w wieku trzech lat, gdy twój ojciec zmusza cię do chodzenia codziennie inną trasą do przedszkola, żeby zmylić potencjalnych bandytów?
Nastał czas obrachunku. Mojego małego śmierdzącego obrachunku.
Kiedy wychodzę albo wracam,
kiedy wstaję albo kładę się spać -
ten fakt jest.
Czy jestem sam,
czy siedzę na skwerze,
czy prowadzę lekcję -
on jest,
wypełnia mnie całego
bez reszty,
tak, że czasami nie ma
we mnie miejsca dla mnie.
(...)
Ani po prostu na
oddychanie. Tak,
o to chodzi: jeden
porządny
oddech,
głęboki
oddech,
pełny
i kompletny,
bez skurczu
grozy
w głębi - .
Ojciec Gideona ma przykry sposób wypowiadania rzeczy, które później trzeba godzinami zdrapywać z duszy, jak przyklejone do buta gówienko.
Markus powiedział: Słyszy pan, reb Anszel? Ja mówię, że człowiek może kochać wszystko. Może zapłonąć uczuciem do każdej rzeczy na świecie, ale prawdziwą miłością, tak, prawdziwą miłością, może pokochać tylko człowieka. (...) Fried: Ja odwrócę pańską formułę, Markus, i powiem, że człowiek może wszystko znienawidzić, każdą rzecz na świecie, ale niczego nie znienawidzi mocniej niż drugiego człowieka.
Jeśli nauczył się pan okrucieństwa, będzie panu bardzo trudno się odzwyczaić. Podobnie jak jeśli kiedykolwiek nauczył się pan pływać, nigdy pan tego nie zapomni. tak opowiadali mi ludzie, którzy chodzili nad rzekę. Jeśli chodzi o okrucieństwo, podłość albo zwątpienie - człowiek nie może być okrutny tylko chwilami, niegodziwy w jednej trzeciej czy nieufny w jednej czwartej. Zło nie jest przedmiotem, który można ze sobą nosić, jeśli się zechce, wyjąć z kieszeni i zrobić z niego użytek, jeśli nie - włożyć z powrotem do kieszeni i odczuwać spokój duszy. Daję głowę, że nawet pan z pewnością odkrył, iż okrucieństwo, podejrzliwość i zło dotykają całego życia. Jeśli otworzy pan przed nimi choćby szczelinę, rozpełzną się niczym pleśń po powierzchni całej duszy.
Niniejszym uznaję,
że w tych
słowach jest
prawda, on umarł,
on umarł. Ale
jego śmierć,
jego śmierć
nie
umarła.
Możesz to nazwać snobizmem (…) ale prawda jest taka, że to po prostu moja bieda. Myślisz, że ja nie chcę? Ale tak już jestem skonstruowana, że z nikim nie umiem się naprawdę zaprzyjaźnić. To fakt. Jak gdyby brakowało mi jakiejś części w duszy, która łączyłaby mnie z innymi, jak w klockach lego. W końcu wszystko się rozpada. Wraca do punktu wyjścia. Rodzina, przyjaciele, wszystko.
Jak strasznie wyczerpuje życie w miejscu, gdzie wszystko jest niespodziewane.
Czy kiedyś
znów
cię zobaczę,
jak po prostu jesteś,
a nie w świetle tego,
że jego nie ma?
(…) to tylko słowa. Wiatr i brzęczenie dzwoneczków. Jednym uchem wpadnie, drugim wypadnie.
(…) balansowanie na linie. W każdej chwili można się roztrzaskać na oczach widowni.
Za doświadczenie płaci się życiem. Własnym życiem... To trochę jak człowiek, który sprzedaje własne włosy, aby na koniec kupić sobie grzebień.