rozwińzwiń

Kultura jest ważna. Wiara i uczucie w osaczonym świecie

Okładka książki Kultura jest ważna. Wiara i uczucie w osaczonym świecie Roger Scruton
Okładka książki Kultura jest ważna. Wiara i uczucie w osaczonym świecie
Roger Scruton Wydawnictwo: Zysk i S-ka popularnonaukowa
136 str. 2 godz. 16 min.
Kategoria:
popularnonaukowa
Tytuł oryginału:
Culture Counts: Faith and Feeling in a World Besieged
Wydawnictwo:
Zysk i S-ka
Data wydania:
2010-05-18
Data 1. wyd. pol.:
2010-05-18
Liczba stron:
136
Czas czytania
2 godz. 16 min.
Język:
polski
ISBN:
978-83-7506-474-2
Tłumacz:
Tomasz Bieroń
Tagi:
kultura popularnonaukowe europa konserwatyzm
Średnia ocen

7,2 7,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,2 / 10
47 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
273
55

Na półkach:

Interesujące podejście Scrutona, z którym jednak nie mogę całkowicie się zgodzić. Choć w wielu przypadkach przyznaję mu rację, nie zgadzam się m. in. z tym zagorzałym bronieniem kultury zachodniej - owszem, ma ona zarówno swoje, że tak powiem, "mocne i słabe strony", jednak jej ogólny wydźwięk jest dla mnie raczej negatywny.

Oprócz tego pewien moment, w którym Scruton mówi o przygotowaniu współczesnych odbiorców na powszechne w dzisiejszych czasach niezobowiązujące, krótkotrwałe relacje przez twórczość właśnie amerykańskich muzyków - przygotowanie na tego typu relacje czy może raczej upowszechnienie ich? Skłaniałabym się raczej ku temu drugiemu.

Ponadto wartościujące podejście, wywyższające wszystko, co klasyczne, dawne, a wyśmiewające nowoczesność, modernizm - nawet, jeśli niektóre z nich zaspokajają zmysłów estetycznych autora, nie znaczy to, że należy je wyeliminować i o nich zapomnieć, są bowiem również częścią kultury i podkreślają jej różnorodność i "rozstrzał".

Interesujące podejście Scrutona, z którym jednak nie mogę całkowicie się zgodzić. Choć w wielu przypadkach przyznaję mu rację, nie zgadzam się m. in. z tym zagorzałym bronieniem kultury zachodniej - owszem, ma ona zarówno swoje, że tak powiem, "mocne i słabe strony", jednak jej ogólny wydźwięk jest dla mnie raczej negatywny.

Oprócz tego pewien moment, w którym Scruton mówi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
845
308

Na półkach:

Scruton może irytować. Ma bardzo zachowawczy gust i nie tylko konserwatywne poglądy polityczne, ale i estetyczne. Ma też jednak całkiem lekkie pióro, jest dobrym retorykiem i jego sądy o charakterze ogólnym są często trafne i przemawiające do zdrowego rozsądku. Nie podzielam jednak jego obaw, co do destruktywnego wpływu popkultury, są dość przesadzone i - śmiem twierdzić - wynikają z jej powierzchownej znajomości. Homer przetrwał już naprawdę większe nawałnice niż np. pop, na który autor tak pomstuje. Zatem, Roger, głowa do góry, zawsze znajdą się jakieś katakumby dla miłośników kultury wysokiej. Przecież ona - jak underground - zawsze była dla wybranych.

Scruton może irytować. Ma bardzo zachowawczy gust i nie tylko konserwatywne poglądy polityczne, ale i estetyczne. Ma też jednak całkiem lekkie pióro, jest dobrym retorykiem i jego sądy o charakterze ogólnym są często trafne i przemawiające do zdrowego rozsądku. Nie podzielam jednak jego obaw, co do destruktywnego wpływu popkultury, są dość przesadzone i - śmiem twierdzić -...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3
3

Na półkach:

Ta zupełnie niepozorna książeczka mogłaby z łatwością umknąć naszej uwadze, gubiąc się na tle budzącego podziw dorobku Rogera Scrutona. Cóż to byłaby jednak za strata!
Niewielki, należałoby wręcz powiedzieć, artykuł zdumiewa zarówno ilością, jak i jakością myśli w nim zawartej. Karkołomne zadanie podjęte przez autora, pisania o czymś tak monumentalnym, jak kultura, w tak kieszonkowym formacie prowokuje intelektualnie i angażuje czytelnika do nieustannego powracania do tej książeczki. Scruton podejmuje polemikę z licznymi przesądami naszych czasów, jak rezygnacja z nauczania na pamięć, relatywizacja prawdy, czy pragmatyczne traktowanie wiedzy. Język, którego nam dostarcza, stanowi klucz do lepszego rozumienia i uczestniczenia w kulturze - wiedzy na temat tego, co należy czuć. W sposób czytelny, nie popadając w filozoficzny bełkot (jak to wielu ma dziś w zwyczaju),Scruton objaśnia w jaki sposób popularne twory nowoczesności uniemożliwiają dostrojenie się kolejnych pokoleń do odczytania naszego dorobku kulturowego.
Niewątpliwa wartość filozoficzna rozważań Scrutona nie powinna wprowadzić nas w błąd. "Kultura jest ważna" dla nas wszystkich i dlatego polecam tę pozycję każdemu; szczególnie jednak tym, którzy dali się uwieść pajdocentrycznym pomysłom i modom współczesnej pedagogiki.

Ta zupełnie niepozorna książeczka mogłaby z łatwością umknąć naszej uwadze, gubiąc się na tle budzącego podziw dorobku Rogera Scrutona. Cóż to byłaby jednak za strata!
Niewielki, należałoby wręcz powiedzieć, artykuł zdumiewa zarówno ilością, jak i jakością myśli w nim zawartej. Karkołomne zadanie podjęte przez autora, pisania o czymś tak monumentalnym, jak kultura, w tak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
99
37

Na półkach: , ,

Książka ciekawa jak zresztą każda tego autora. Krótko opisuje czym jest dla niego kultura, jak o nią dbać oraz jak nie dać się współczesnym intelektualistom dać nabrać, że nasza kultura jest nic nie warta. Nie będę tutaj dużej się rozpisywał bo pozycja jest krótka więc nie chcę zdradzać fabuły, ale polecam.

Książka ciekawa jak zresztą każda tego autora. Krótko opisuje czym jest dla niego kultura, jak o nią dbać oraz jak nie dać się współczesnym intelektualistom dać nabrać, że nasza kultura jest nic nie warta. Nie będę tutaj dużej się rozpisywał bo pozycja jest krótka więc nie chcę zdradzać fabuły, ale polecam.

Pokaż mimo to

avatar
460
57

Na półkach: ,

Młodzież jest zepsuta, muzyka popularna zatruta, bydło siedzi przed tv zamiast chodzić do teatru, Foucault wraz z resztą feministek i socjalistów nas podepczą, a jak nie zdążą, to zrobi to islam, a już szczyt wszystkiego, że nauczyciele nie mogą tłuc dzieci po rękach linijką... i takie ględzenie w sporym natężeniu od pierwszej do ostatniej strony.

Autor w różnych miejscach sam sobie przeczy, zwłaszcza we fragmentach mających połączyć zachodnią kulturę wysoką z religijnością oraz kawałki o przyrodzonej moralności elity. Szczytem wszystkiego jest selektywna percepcja zachodniej kultury, w której autor widzi jedynie doskonałość i szacowność. Drażni mnie też ostentacyjna pogarda Autora dla wszystkiego co nie europejskie.

Moje reakcje na te wynurzenia to kolejno oburzenie, rozbawienie i znudzenie.

Zgadzam się co do tego, że wolimy czerpać radość z prostych rozrywek, zamiast kontemplować klasyków, że naszą uwagą niepodzielnie rządzą kolorowe obrazki w smartfonie, a nie klasyczne malarstwo figuratywne. Ale wiecie co? Jak czytam takich nadętych arystokratów, to nawet jestem z tych słabości dumny.

Młodzież jest zepsuta, muzyka popularna zatruta, bydło siedzi przed tv zamiast chodzić do teatru, Foucault wraz z resztą feministek i socjalistów nas podepczą, a jak nie zdążą, to zrobi to islam, a już szczyt wszystkiego, że nauczyciele nie mogą tłuc dzieci po rękach linijką... i takie ględzenie w sporym natężeniu od pierwszej do ostatniej strony.

Autor w różnych ...

więcej Pokaż mimo to

avatar
68
23

Na półkach:

Moją opinię podzielę na dwie części. Pierwsza będzie bardzo ogólna w drugiej zaś omówię kilka szczegółów, które zapadły mi w pamięci.

I. Książka ta – a raczej książeczka (134str.) - napisana jest językiem lekkim i przyjemnym co jest niewątpliwym atutem, bo dziełko to jest zaadresowane także do tych, którzy nie czują się kompetentni w sprawach „humanistów” i humanistyki. O czym jest ta książka? O kulturze w każdym jej aspekcie, Roger Scruton porusza kwestie definicyjne, ontyczne, dydaktyczne, komparatystyczne, metodologiczne, aksjologiczne czy epistemiczne, ale także określa i opisuje zagrożenia oraz wrogów kultury. Oczywiście sir Roger zajmuje się konkretną kulturą – zachodnią, a patrzy na nią z perspektywy anglosaskiego konserwatysty, co nie powinno dziwić nikogo.

Sama książka nie jest oryginalna i nie stara się nią być prof. Scruton wykłada tu swoje zdanie, z którym jak myślę większość konserwatystów by się zgodziła. Więc konserwatyści, którzy będą szukać tu czegoś odkrywczego mogą się zawieść, ale i tak warto przeczytać, aby uporządkować sobie pewne informacje.

II. Bardzo lubię sir Rogera, nawet miałem okazję z nim dyskutować uważam go za mądrego człowieka, ale ehh… z punktu widzenia konserwatysty kontynentalnego i katolika nie mogę zdzierżyć konserwatystów anglosaskich. Gdybym dostał tę książkę bez podanego autora po przeczytaniu wiedziałbym, że to musi być Anglosas. Wydać to bardzo dobrze w stosunku do oświecenia dla konserwatysty kontynentalnego i katolika oświecenie jest herezją, wypaczeniem jednym z „pchnięć sztyletu” niszczących kulturę i cywilizację zachodu. Z kolei ci Anglosasi stawiają oświecenie na piedestale i traktują to, jako zwieńczenie procesu tworzenia się kultury i cywilizacji zachodu - co widać w obsadzeniu USA w roli kontynuatorki tradycji, cywilizacji i kultury zachodu. Oczywiście nie zrozumcie mnie źle i jeden, i drugi konserwatysta wyciągną takie same wnioski metapolityczne, metafizyczne etc. tylko problem polega na tym, że z innych źródeł obaj będą gdzie indziej upatrywać źródeł (tam gdzie jeden będzie widział herezję i wypaczenie drugi zauważy jądro konserwatyzmu). Bardzo mocno na książkę rzutuje anglikanizm autora. Protestanci ( a zwłaszcza ci konserwatywni) mają ten problem, że immanentną cechą konserwatyzmu jest desakralizacja, sekularyzacja wiary i religii (czyli sprowadzaniem wszystkiego do prywatnych praktyk i wierzeń). Oczywiście ten redukcjonizm, jego siła i kierunki będą zależne od rytu protestantyzmu; konserwatywni protestanci podążają dwoma drogami jedni desakralizując i sekularyzując wiarę i religię (nieświadomie lub półświadomie, ale zawsze nieuchronnie) nie mogą dojść, dlaczego tak się dzieje i zakładają takie swoje małe twierdze silnych w wierze – co notabene wielu doprowadza z powrotem na łono kościoła apostolskiego – drudzy z kolei zdają sobie sprawę z tej immanentnej cechy protestantyzmu i budują ład konserwatywny ze zredukowaną religią i wiarą opierając się na kulturze czy innych cegiełkach do tych ostatnich ludzi należy Roger Scruton. Nie dziwi mnie, zatem, że Scruton sufluje tę samą tezę Schillera, że deprecjacja wiary i religii nie odbiera ludziom pewnych fundamentalnej wartości kultury. Ja nie mogę… 200 lat – tyle jest wałkowana ta teza i to z punktu widzenia teistów i ateistów i tak w skrócie: powstaje kulturowe chrześcijaństwo (taki, co MÓWI, że wierzy) bądź kultura jako taka zaczyna przesiąkać pewnymi elementami religii. Ale jak już wspomniałem wnioski pozostają takie same zarówno dla mnie jak i sir Rogera to ma znaczenie dla akademików lub wtajemniczonych polemistów.

Polemizowałbym również z próbą całkowitego przeciwstawienia tej wczesnej fazy kultury popularnej (lata 30, 40, 50, 60) z tą obecną zdaje się, że autor bezkrytycznie podchodzi do tej fazy wczesnej nie zauważając jej błędów i wypaczeń jak coraz większa brutalizacja akcji czy fabuły, seksualizacja kobiet, zaczątki pewnego relatywizmu. Według mnie wczesna popkultura stanowiła podglebie dla tego z czym obcujemy na co dzień. I o ile faktycznie istniałoby pewne pole do oddzielenia kultury popularnej do czasów Woodstocku i tej po tym „festynie” to jednak na pewno nie można tworzyć takiego mocnego kontrastu, jaki tworzy R. Scruton. Przy apologii tej wczesnej popkultury widać też ukąszenie heglowskie – co byłoby typowe dla konserwatystów anglosaskich. Wydawać by się mogło, że profesor Scruton uznał, że czasy banalizacji relacji międzyludzkich i niestałości tychże są czymś naturalnym, a kultura jedynie pomaga ludziom się z tym oswoić, ale nie będę więcej pisał, bo i tak już dużo napisałem, a muszę wspomnieć o innych kwestiach.

Bardzo wiele trafnych obserwacji sir Roger zawarł na kartach tej książki chociażby ta dotycząca kulturotwórczej i socjotwórczej roli śmiechu. Umiejętności zdystansowania się (tu spleciona ze śmiechem) od własnej cywilizacji i kultury miałaby świadczyć o zdrowiu/sile tejże cywilizacji i kultury. Wnikliwy czytelnik mógłby powiązać to również filozofią, która to w zamyśle ma zmuszać do dystansowania się tj. zdrowe cywilizacje i kultury posiadałby dość barwną i żywą myśl filozoficzną. Żałuję, że sir Roger nie postanowił pociągnąć tego wątku dalej… Otóż można byłoby zasadnie skonstatować, że nadmiar tego zdystansowania się (śmiechu) może również świadczyć o chorobie i niemocy cywilizacji, co miałoby realne przełożenie na nasze realia chociażby w postaci liberalnego ironisty, którego nakreślił Rorty.

Na pewno tę książkę powinni przeczytać nauczyciele i rodzice. Czemu? Ano sir Roger Scruton dość przystępnie opisuje jak i czego uczyć dzieci. Co może być cenną wskazówką gdyż światu potrzebne są nowe pokolenia ludzi, w których kultura będzie żywa, a przekonuje się o tym boleśnie każdego dnia również na LCz. gdzie - prawie, że po leninowsku - pytają młodzi po co mamy czytać Sienkiewicza czy Manna bądź dlaczego mamy słuchać Mahlera czy Ravela. Wydaje mi się, że rodzice znajdą tu odpowiedź, którą będą mogli przekazać swej pociesze.

Błyskotliwie autor zaatakował podstawy intelektualnej awangardy współczesnego uniwersytetu, która zaciekle odrzuca wszelki kanon, tradycję kulturalną lub marginalizuje sztukę i w konsekwencji kulturę poprzez casus Duchampa. Jednak to tylko pobieżny atak, ponieważ marksizm kulturowy, gender czy feminizm to dość obszerne zagadnienia i należy ten atak traktować, jako prolegomenę do dzieł, które zajmują się tylko atakiem na intelektualną elitę tego świata.
Cała książka była pisana dość spokojnie, ale w paru miejscach czuć było żar, jak np. tam gdzie Scruton walczy z modernistyczną koncepcją architektury. Co jest dość odświeżające, albowiem książka przeznaczona dla szerszego odbiorcy zostałaby zamordowana profesorką manierą spokoju czy wręcz zimna, wyłaniającego się spod czarnego atramentu. Te emocje pokazuję też, że sir Roger przejmuje się tym, o czym opowiada, co daje większą szansę na przyciągnięcie czytelnika i zainteresowanego omawianym zagadnieniem, a w dobie zapaści zainteresowania humanistyką to olbrzymi atut.

Zastanawia mnie tylko czy ten nikły promyk nadziei z ostatniego rozdziału nie jest jednak tylko iluzją lub efemeryczną iskierką, która zaraz zgaśnie, ale pewnie profesor skwitowałby to czymś w stylu, że kultura zachodu wiele razy ogłaszała swój koniec, a jakoś żyje… no w sumie można i tak.

Moją opinię podzielę na dwie części. Pierwsza będzie bardzo ogólna w drugiej zaś omówię kilka szczegółów, które zapadły mi w pamięci.

I. Książka ta – a raczej książeczka (134str.) - napisana jest językiem lekkim i przyjemnym co jest niewątpliwym atutem, bo dziełko to jest zaadresowane także do tych, którzy nie czują się kompetentni w sprawach „humanistów” i humanistyki. O...

więcej Pokaż mimo to

avatar
23
20

Na półkach: , ,

Konkretna porcja dobrej eseistyki. Nie ze wszystkim się zgadzam, ale teoria współodczuwania i wynikające z niej konsekwencje pierwszorzędne i bardzo praktyczne.

Konkretna porcja dobrej eseistyki. Nie ze wszystkim się zgadzam, ale teoria współodczuwania i wynikające z niej konsekwencje pierwszorzędne i bardzo praktyczne.

Pokaż mimo to

avatar
2091
603

Na półkach: , , ,

Niezwykle ciekawa, przekonująca no i krótka książka. Scruton mówi nam czym jest kultura, jakie pełni funkcje, a następnie pokazuje, że wszystko, co wartościowe, jest na wymarciu, gdyż jest zewsząd atakowane i wypychane z umysłów zwykłych ludzi. Pokazuje, że wrogowie Okcydentu próbują wzbudzić we wszystkich przekonanie, że elity stoją ponad masami w pozie wyobcowania i szyderstwa; że kultura zachodu, to miecz wymierzony w ignorantów. Prawda jest zupełnie inna – kultura zachodnia to miecz anioła stróża (wiedzy),broniącego zwykłego człowieka i jego wartości. Scruton chce nam uświadomić, że trwa bitwa i pragnie wezwać nas wszystkich do walki.

Niezwykle ciekawa, przekonująca no i krótka książka. Scruton mówi nam czym jest kultura, jakie pełni funkcje, a następnie pokazuje, że wszystko, co wartościowe, jest na wymarciu, gdyż jest zewsząd atakowane i wypychane z umysłów zwykłych ludzi. Pokazuje, że wrogowie Okcydentu próbują wzbudzić we wszystkich przekonanie, że elity stoją ponad masami w pozie wyobcowania i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
235
94

Na półkach: ,

Pozycja obowiązkowa dla każdego, kto chociażby aspiruje do miana humanisty czy inteligenta.
Dodam tylko, że brak mi obiektywizmu bo profesora Scruton'a uważam za autorytet totalny... słucham go i czytam na klęczkach.

Pozycja obowiązkowa dla każdego, kto chociażby aspiruje do miana humanisty czy inteligenta.
Dodam tylko, że brak mi obiektywizmu bo profesora Scruton'a uważam za autorytet totalny... słucham go i czytam na klęczkach.

Pokaż mimo to

avatar
478
94

Na półkach:

Wydawnictwo: Zysk i Sk-a

Kategoria: Filozofia

Strony: 134

Moja ocena: 10/10



Prawdę mówiąc zastanawiałam się, czy w ogóle umieszczać rubrykę "moja ocena". Za każdym razem, kiedy czytam książkę, która wywiera na mnie ogromne wrażenie, porusza mnie od wewnątrz, wpisywanie "10/10" wydaje mi się totalnym idiotyzmem. Mam wtedy takie wrażenie, że to moje "10/10" to takie nic, a książka zasługuje na znacznie więcej. Rzeczywiście tak jest, ale zamieściłam tę rubrykę z takiej racji, że nie piszę tej recenzji dla siebie, ale dla innych czytelników, którzy być może właśnie poprzez tę rubrykę zainteresują się tą książką.

Przez kilka dni zbierałam się do napisania tej recenzji. Z trudem przychodzi mi pisanie o książkach, które od wewnątrz mnie głęboko poruszają, porywają. Zazwyczaj czuje zakłopotanie pisząc recenzje takich książek. Jest tak, ponieważ mam poczucie, że to jest taka lektura, której recenzji nie warto czytać, ale warto od razu sięgnąć po książkę, wypożyczyć, a najlepiej to kupić i przeczytać nie raz, ale kilka razy.

Z tą publikacją spędziłam jeden wieczór i jeden poranek. To był bardzo dobrze spędzony czas, choć sama lektura trwała bardzo krótko. Spodobało mi się to, że Roger Scruton poświęca kilka stron swojej książki na sformułowanie czym jest, a właściwie, czym powinien być czas wolny. Autor powołuje się przy tej okazji na Arystotelesa, argumentuje za tym, aby nie czynić czasu wolnego, czasem zmarnotrawionym na bezwartościowe rozrywki. Jest to jedna z wielu kwestii poruszanych w książce. Zwróciłam uwagę właśnie na to zagadnienie, ponieważ problem ten jest według mnie aktualny i najbardziej rzuca się w oczy. Choć, oczywiście, w tej publikacji więcej jest takich zagadnień, które są aktualne i godne szczególnej uwagi.



Problem wartości w kulturze jest bardzo poważny. Wystarczy rozejrzeć się w sieci, po blogach, stronach, gdzie pełno jest rozmaitych projektów ("projekt"-bardzo dzisiaj modne słowo i bardzo denerwujące),aaby zobaczyć, że rozpowszechniany jest pogląd, iż każdy z tych projektów jest równie wartościowy. W zasadzie nie ważne, co robimy, wszystko jest równie wartościowe.



Z tym poglądem, rzecz jasna, Scruton się nie zgadza. Właśnie dlatego warto przeczytać jego książkę. Oderwać się trochę od "trendów", w które usiłuje nas wtłoczyć kultura masowa. Warto poświęcić trochę czasu na refleksję nad tym, czym jest kultura, jak powinniśmy spędzać swój czas wolny, jak przebiega edukacja kulturowa, i czy,aby na pewno wszystko jest równie wartościowe. Nad tymi, oraz innymi problemami warto się zastanowić przy lekturze książki Rogera Scrutona "Kultura jest ważna".

więcej recenzji znajdziesz na: www.czytamirecenzuje.blogspot.com

Wydawnictwo: Zysk i Sk-a

Kategoria: Filozofia

Strony: 134

Moja ocena: 10/10



Prawdę mówiąc zastanawiałam się, czy w ogóle umieszczać rubrykę "moja ocena". Za każdym razem, kiedy czytam książkę, która wywiera na mnie ogromne wrażenie, porusza mnie od wewnątrz, wpisywanie "10/10" wydaje mi się totalnym idiotyzmem. Mam wtedy takie wrażenie, że to moje "10/10" to...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    106
  • Przeczytane
    60
  • Posiadam
    16
  • Filozofia
    6
  • Teraz czytam
    2
  • Konserwatyzm
    2
  • Do kupienia
    2
  • Ulubione
    2
  • Chcę w prezencie
    2
  • Moja filozofia
    1

Cytaty

Więcej
Roger Scruton Kultura jest ważna. Wiara i uczucie w osaczonym świecie Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także

Ciekawostki historyczne