cytaty z książek autora "Douglas Hulick"
Narzędzie jest groźne tylko w takim stopniu, w jakim groźny jest człowiek, który z niego korzysta.
Dobrze (...) teraz, skoro już wszyscy jesteśmy przyjaciółmi, mogę umrzeć jako szczęśliwy człowiek.
Dawno temu zrozumiałem, że świadomość, dlaczego ktoś chce cię usztywnić, nie jest prawie nic warta. Najważniejszy, by wiedzieć, że ktoś chce to zrobić.
Przede wszystkim jednak posłuchałem go, bo stał za mną murem i wierzył we mnie nawet wtedy, gdy wszyscy inni przestawali.
Bo łato jest trzymać się tylko tego, co znaczyły w chwili, gdy je wypowiadałaś, ale prawdziwa przysięga wymaga czegoś więcej. Takie zobowiązanie powinno się zmienić wraz z tobą, a przede wszystkim dopasowywać do wszystkich wyzwań, przed jakimi przyjdzie ci stanąć. Problem nie polega na tym, czy dotrzymasz słowa, ale na tym, czy pozostaniesz wierna intencjom, które się za nim kryją.
- Poprzysiągłem sobie, że nigdy tu nie wrócę.
- Przysięgi są po to, by je łamać.
A kimże wszyscy jesteśmy, jeśli nie w połowie czynem, a nie w połowie słowem, które krąży wśród ludzi?
- To nie będą dobre wiadomości, co?
- Jeszcze mnie pytasz? W twojej sypialni nad podłogą unosi się martwy zabójca.
Słuszna uwaga.
Kiedy zaczynasz coś tworzyć - ciągnął - masz w głowie obraz tej rzeczy, już ukończonej. Tworzysz ten obraz i mocno się go trzymasz, bo jest drogowskazem. Kiedy jednak rzeczywistość nabiera kształtu, kiedy wcielasz pomysł w życie, zdajesz sobie sprawę, że ostateczny rezultat nie będzie taki, jak sobie wymarzyłeś. Dostrzegasz błędy i wady, pomyłki i porażki - i choćbyś nie wiem jak się starał, nie unikniesz ich, a twoje dzieło nie będzie lśnić wymarzonym blaskiem. Dociera do ciebie, że idealna rzecz nie powstanie, bo nie może powstać. Nie w takiej postaci, w jakiej istniała na początku w twojej wyobraźni.
Ludzie n a p r a w d ę uważają, że jesteś honorowy, Drothe.
(...), lepiej, by drzwi wyglądały na trwałe z zewnątrz, a gniły od środka, bo wówczas nikt nie wpadnie na pomysł, żeby je wyłamać?
Miłość zsunęła się z krawędzi noża, obnażając ostrze nienawiści.
Jak rozpuszcza się plotkę na ulicy? Wystarczy opowiedzieć kilku kluczowym osobom przygotowaną bajeczkę, zapewnić im motywację do jej powtarzania i usunąć się w cień. Jeśli zrobisz to umiejętnie, plotka zyska własne życie.
Chodziło o to, by usunąć się z linii ataku, zostawiając tam swój miecz, dzięki czemu przy wypadzie przeciwnik sam nadziewał się na sztych. Degan przeprowadzał ten manewr jak artysta, ja jak dziecko rysujące patykiem po ziemi.
Kiedy ostatnio widziałem tę broń, Degan porzucił ją na pastwę ognia w ogarniętym pożogą budynku - a wraz z nią naszą przyjaźń, by razem spłonęły na stosie moich błędów.
Powiedziałam jej starszemu bratu, że jak jeszcze raz ją popchnie, to utnę mu fiuta i każę zjeść z hummusem. - Puściła do mnie oko. - No i mała chyba się we mnie zadurzyła.
Dwa Lewary przeciwko mnie? Uczciwsze były nawet ustawiane walki kogutów.
Świat, który wcześniej drżał pod moimi stopami, zaczął się rozpadać. Czułem, jak tuż za horyzontem piętrzy się fala nadciągających zmian. Gdy w końcu uderzy, zmiecie wszystko i wszystkich na swojej drodze. Tylko głupcy zostaną, próbując stawiać tamę.
- Nie ma drugiego wyjścia - zauważyłem. -Niedobrze, jeśli nas znajdą. Nie będzie dokąd uciekać.
-Uciekać? Przecież mówiłeś, że ukrywasz się zarówno przed imperium, jak i Kamratami - odparł Jelem. - Jeśli cię znajdą, nie pomoże ci pięć par drzwi, dziesięc okien ani siedem kominów. Nie będzie dokąd uciekać.
Krótko mówiąc, wyłóż mi to jak chłop krowie na miedzy.
Siedziałem(...) popijając herbatę. To był mój trzeci kubek i napar zdążył się ostudzić, ściemnieć i nabrać goryczy, która zabiła smak miodu. Świetnie pasował do mojego samopoczucia.
Mogłeś się wycofać w dowolnym momencie, ale tego nie zrobiłeś. Bo jesteś jednym z Kamratów. Bo jesteś honorowy. Bo ci zależy, dzięki czemu widzisz pełniejszy obraz. Właśnie dlatego.
Jeśli imperium upadnie, upadniemy razem z nim. Nie ma ciemności bez światła i nie ma Kamratów bez imperium.
Ujmę to tak: ludzie, którzy korzystają z przenośnego błyskotu, umierają. Ludzie, którzy próbują romansować z błyskotem imperialnym, stają się żywą przestrogą dla innych - i czasami są nią przez wiele lat, dekad albo i dłużej.
Chcę, żebyś kryła mi plecy - powiedziałem, nie odwracając się. - Chcę takiej samej ochrony, jaką zapewniasz swoim ludziom, ale bez zobowiązań. Chcę mieć pewność, że stoi za mną organizacja, ale nie chcę być jej dłużnikiem. Chcę, by ludzie wiedzieli, że zadzierając ze mną, zadzierają z tobą, ale przemawiać będę zawsze we własnym imieniu.
- Ile czasu zajmie ci ściągnięcie jej na podłogę? - zapytałem, kładąc się na łóżku.
- Trudno powiedzieć - odparł Jelem. - Ale trochę to potrwa.
- Jeśli mnie pamięć nie myli, mówiłeś, że da się jakoś rozplątać ten błyskot.
- A każdy zamek da się otworzyć, ale nie stoję ci w ciemnościach za plecami i nie potrząsam twoim łokciem.