cytaty z książki "Po zmierzchu"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Przebacza się nie dla dobra osoby, która nas skrzywdziła, ale dla samego siebie.
Czerń jest kolorem pamięci.
Czerń to nasz kolor.
Jedyny, którego użyją, by opowiedzieć naszą historię.
Bo marzyciele zawsze budzą się z koszmarów i zostawiają w tyle nękające ich potwory.
Im cięższe staje się serce, tym silniejszy musi być człowiek, by je udźwignąć.
-Mógłbyś się ruszyć, słoneczko? - rzucił do Liama. - Wyglądasz jakby cię coś przeżuło i wypluło.
- Spójrz na siebie. Wyglądasz jakby cię coś przeżuło i wydaliło drugim końcem.
- Czyżbyś opuścił zastępy realistów?
- Pieprzyć realistów. Wstępuję w szeregi ryzykantów.
Czerń to brak koloru.
To cichy, pusty dziecięcy pokój. Najmroczniejsza godzina nocy,
która więzi cię na pryczy, przygniata do niej kolejnym koszmarem.
To mundur opinający szerokie ramiona wściekłego młodego mężczyzny. Czerń to błoto. Pozbawione powieki oko, które obserwuje
twój każdy ruch. Ciche brzęczenie ogrodzenia sięgającego tak
wysoko, że rozdziera niebo.
To droga. Zapomniany nocny nieboskłon poznaczony blednącymi gwiazdami.
To lufa kolejnego pistoletu przystawiona do twojego serca.
Barwa włosów Pulpeta, siniaków Liama, oczu Zu.
Czerń to zapowiedź jutra naznaczonego kłamstwem i nienawiścią.
Zdrada.
Widzę ją w tarczy rozbitego kompasu, czuję w paraliżującym uścisku rozpaczy.
Uciekam, ale podąża za mną jak cień. Goni mnie, pożera, zatruwa. To przycisk, który nigdy nie powinien zostać wciśnięty,
drzwi, które nie powinny były się otworzyć, zaschnięta krew, której nie dało się usunąć. To zgliszcza budynków. Samochód ukryty
w lesie. To dym.
Ogień.
Iskra.
Czerń jest kolorem pamięci.
To nasz kolor.
Jedyny, którego użyją, by opowiedzieć naszą historię.
Strach nie ma sensu. Powstrzymuje cię, kiedy powinnaś najmocniej przeć do przodu. I istnieje tylko w twojej głowie. Możesz się nienawidzić za to, że się boisz, ale w ten sposób w dalszym ciągu pozwalasz strachowi kontrolować swoje życie. Nie jesteś już tym zmęczona? To nigdy nie przestanie ciągnąć cię w dół.
Nie czas, by zmieniać samą siebie i dopasowywać się do świata. (…) To świat powinnaś zmieniać. Walczyć o rzeczywistość, która cię zaakceptuje i w której będziesz mogła istnieć taka, jaka jesteś. W której nikt nie otworzy ci głowy skalpelem, by cię zniszczyć.
Lepiej zaryzykować i komuś pomóc, niż żałować, że się tego nie zrobiło.
Każdy czasem potrzebuje kopniaka od życia. Żeby nie stracić czujności.
Boje się, że jeżeli nie utrzymam tych wszystkich uczuć w sobie, to się rozsypię.
Dopuszczanie do siebie ludzi, kruszenie muru wokół serca było ryzykowne.
Wszystkie okropności, łączyły się teraz w całość. Te obrazy miały nigdy nie zgasnąć, nawet po zmierzchu zła.
Kiedy przywieziono nas do Thurmond, padał deszcz.
Kiedy z niego wychodziłam, też padało.
Z doświadczenia wiem, że dla ukochanych osób jesteśmy gotowi zrobić rzeczy, o które nigdy byśmy się nie podejrzewali.
- Jak na taką miernotę w sporcie masz całkiem niezły refleks.
- To chyba znaczy "dziękuję", w języku po którym nie mówię - warknął Liam.
Mrok wzmaga niepokój i zmienia jego kształt, tak by nas więził i paraliżował.
Nie mogę ciągle się rozsypywać i czekać, aż otaczający mnie ludzie poskładają mnie z powrotem w całość. Chcę móc o wszystkich zadbać.
- Nie jesteś potworem.
- Czy to nie potwory zioną ogniem?
Widać jak na dłoni,że jesteś jedynaczką. Relacje rodzeństwa nie mają za wiele wspólnego z logiką.
Pewnie kiedyś w końcu nie uda mi się pozbierać, ale nie to jest dla mnie najstraszniejsze. Najbardziej się boję ,że któregoś dnia po prostu eksploduję... Samoistnie się zapalę.
Niektórzy przychodzili na świat, by nigdy nie podnieść oczu na ludzi obok. Byli skupieni jedynie na własnych zachciankach i potrzebach. Nikt inny nie miał dla nich znaczenia. Odcinali się od współczucia, litości i poczucia winy. Niektórzy przychodzili na świat jako potwory. Teraz to rozumiałam.
- A jeśli nam się nie uda i wszystko obróci się przeciwko nam, to chcę przynajmniej, żebyś wiedziała, że cię kocham i nic nigdy tego nie zmieni.
- Ja też cię kocham. - Zarumieniłam się w odpowiedzi na jego uśmiech, zaskoczona, że wypowiedzenie tych słów jest tak przyjemne. Kocham cię. Kocham cię. Kocham cię.
- Nareszcie. Sławny urok Stewarta cię powalił, co?
-(...) Z całego serca pragnę wolności, a mam wrażenie, że im bardziej się wysilam, by jej dosięgnąć, tym dalej mi umyka.
- Czasem jej nie doceniam... Zapominam o niej, bo działam automatycznie, a za każdym razem, kiedy los skopie mi tyłek, udaje mi się podnieść. Ale robi się coraz trudniej, prawda?
- Jesteś zła, bo ci nie powiedziałem czy dlatego, że mam rację?
[...]
- Bo byłeś milimetr od lufy karabinu Zacha, który omal cię nie rozwalił! Bo m o g ł e ś z g i n ą ć, a ja nie byłabym w stanie temu zapobiec! Bo n i e p o m y ś l a ł e ś i wszystko, nad czym tyle pracowaliśmy, mogło się rozsypać w drobny mak...
[...] Pocałował mnie.
Dokładnie wiedziałam, kiedy zauważył, kogo brakuje. Znieruchomiał i przybrał beznamiętny, kontrolowany wyraz twarzy. Wyglądał jak ktoś, kto za chwilę spokojnie i metodycznie popełni morderstwo.