cytaty z książki "Bliscy"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Albo też WSPOMINAŁA: "Zrobiłam wszystko, co w mojej mocy, żeby moja córka była szczęśliwa, a ona wcale nie była przez to szczęśliwsza".
Przypominając sobie na odległość jej mimikę i postawę, zawsze widziałam ją taką, jaka była kiedyś, nigdy taką, jaka się stała.
Bojąc się, że nie będzie kochana za to, kim jest, miała nadzieję być kochaną za to, co może dać.
To były gesty, które wykonywała od zawsze, słowa, które pochodziły z całego jej życia.
Już nie usłyszę jej głosu. To ona, jej słowa, ręce, gęsty, sposób, w jaki się śmiała i poruszała, łączyły kobietę, którą jestem, z dzieckiem, którym byłam. Straciłam ostatni łącznik ze światem, z którego się wywodzę".
Były takie momenty, kiedy w siedzącej naprzeciwko córce miała wroga klasowego.
Kiedy nie przekładała rzeczy, siedziała na krześle w salonie ze skrzyżowanymi ramionami, patrząc przed siebie. Już nic nie mogło uczynić ją szczęśliwą.
W swoim pokoju u rodziców zawiesiłam zdanie Claudela starannie przepisane na dużym arkuszu papieru o brzegach przypalonych zapalniczką, jak cyrograf: "tak wierzę, że nie przyszedłem na świat na próżno i że było we mnie coś, bez czego świat nie mógłby się obejść".
Bojąc się że nie będzie kochana za to, kim jest, miała nadzieję być kochaną za to, co może dać .
Dopiero dzisiaj zadaję sobie proste przecież pytanie, które nigdy nie przyszło mi do głowy: dlaczego nie spytałam ich o ciebie w żadnym momencie, nawet jako dorosła osoba i matka? Dlaczego nie powiedziałam im, że wiem? Pytania zadawane z opóźnieniem, czy to indywidualne, czy zbiorowe, zawsze ujawniają tylko i wyłącznie niemożność postawienia ich wcześniej. W latach pięćdziesiątych zgodnie z domyślną zasadą nie wolno było pytać rodziców - i ogólnie rzecz biorąc, dorosłych - o to, co chcieli przed nami ukryć, a co i tak wiedzieliśmy. W tamtą letnią niedzielę jako dziesięciolatka otrzymałam opowieść i jednocześnie regułę milczenia. Skoro nie chcieli, żebym o tobie wiedziała, to znaczyło, że nie powinnam pytać. I spełnić ich pragnie nie, abym trwała w niewiedzy na twój temat. Wydaje ml się, że złamanie tej reguły - choć nawet nie próbowałam sobie tego wyobrazić - równałoby się powiedzeniu w ich obecności czegoś bardzo nieprzyzwoitego, jeśli nie gorzej, i doprowadziło do swoistego kataklizmu oraz nadzwyczajnej kary, która kojarzy mi się ze zdaniem skierowanym przez ojca Kafki do syna. Ten drugi przytacza je w "Liście do ojca". Gdy przeczytałam to zdanie po raz pierwszy, jako dwudziestodwulatka, na łóżku w akademiku, natychmiast je sobie zapisałam: "Rozszarpię cię jak rybę".
Obsesja: "Co ludzie o nas pomyślą?" (sąsiedzi, klienci, wszyscy).
Zasada: nieustannie rozbrajać krytyczne spojrzenia innych - grzecznością, brakiem opinii, skrupulatnym wyłapywaniem nastrojów, które mogą cię dotknąć. Nie przyglądał się jarzynom w ogrodzie, którego właściciel był zajęty kopaniem, chyba że zachęcono go do tego gestem, uśmiechem czy przyjaznym słowem. Żadnych odwiedzin bez zaproszenia, nawet u chorego w szpitalu. Żadnych pytań zdradzających ciekawość lub ochotę na coś, które dawałoby rozmówcy przewagę nad nami. Zakazane zdanie: "Ile to kosztowało?".
Dla mojej matki bunt miał tylko jedno znaczenie: nie zgadzać się na biedę, i tylko jedną formę: pracować, zarabiać i stać się nie gorszym od innych. Stąd ten gorzki wyrzut, którego nie rozumiałam, podobnie jak ona nie rozumiała mojej postawy: "Gdybyśmy cię wysłali do fabryki, jak miałaś dwanaście lat, nie byłabyś taka. Nie doceniasz swojego szczęścia". I jeszcze ta pełna złości uwaga pod moim adresem: "Chodzi toto do szkoły z internatem, a nie jest warte więcej od innych".