cytaty z książki "Miasto utrapienia"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Nie mieć żadnych ubocznych zamiarów wobec kobiety to jest wielka nieuprzejmość
Nienawidzę świata i ludzi i z tego powodu mam zamiar napisać druzgocącą krytykę życia. Wiem: nikt dla mnie nie uczyni miejsca. Zostawiam wszystko. Uczę się porzucać. Studiuję okrucieństwo. Stygnę. Jestem zdruzgotany, jestem wypalony, wiele, bardzo wiele jest we mnie zniszczonego. Ratuję, co się jeszcze nie spaliło. Piszę i ćwiczę pamięć. Tych, co znam, zmuszam do wiecznego ruchu w mojej głowie. Nie liczę, że ktokolwiek da mi ukojenie. Jest inaczej.
Tysiąc, a może milion razy i na tysiąc, a może milion sposobów próbował być.
Ja lubię poranki. Ty oczywiście - nie. Ty uwielbiasz zasypiać, ja uwielbiam się budzić. Ty jesteś człowiekiem zasypiania i ucieczki w sen. Ja jestem człowiekiem odganiania snu i powrotu do rzeczywistości. Nawet w najgłębszym śnie nie mogę się doczekać, kiedy się obudzę.
Przesadna troska o wygląd z czasem nieubłaganie wiedzie do kurewskiego visage'u
Przez całe dzieciństwo, a może i później, byłem absolutnie pewien, że Polska jest odwieczną piłkarską potęgą oraz że papież zawsze jest Polakiem.
W ciągu kwadransa wyrzygałam żubrówkę. W ciągu następnej godziny wyrzygałam jego całego od stóp do głów, wyrzygałam jego spojrzenia, jego dotyk, jego słowa, jego zapach, wyrzygałam całą jego obecność w moim życiu, wszystko, łącznie z jego dżinsową koszulą i czarnymi lee.
Ja wiem. Ja wiem, dlaczego ona ciebie zdradzała. Ty wtedy, jak ona tam jeździła, nie byłeś dla niej miły. A on był miły. I tyle. Nic więcej.
- Niech mi ksiądz wierzy: wierzyłbym - wyraz śmiertelnej powagi zdobił oblicze pana radcy - wierzyłbym, gdyby nie to, że wiara jest jednym wielkim upokorzeniem, jedną wielką żebraniną.
- Jakim upokorzeniem? Jaką żebraniną? O czym pan, łaskawy panie radco, za przeproszeniem, rzęzi?
- A cóż innego robi ludzkość od wieków, jak nie żebrze o znak? O datek łaski? Cóż innego robi ludzkość poza wznoszeniem daremnych próśb do Pana Naszego Najświętszego Chyba Bardzo Powściągliwego Amen? Panie Boże, daj znak - skamlą od wieków wierni, daj znak, każ przemówić posągowi, zapal światło na obłoku, napisz coś ognistym palcem na tablicy nieba, daj znak, przemów, stuknij w szybę, przesuń przedmiot. Daj znak, błagają od wieków jednostki i narody, niezliczone rzesze modlą się o ten znak w kościołach, poeci piszą błagalne strofy, Panie, daj znak, słychać od wieków - a ten ani dudu.
Ludzi północy trawi odwieczna tęsknota za Atenami i Rzymem.
Każdy ma w sobie jakiegoś gnoma, karła, diabelski pomiot, czarcie nasienie albo tylko krwiożercze niemowlę, co cały czas czeka, żeby na wierzch wyleźć i wrzasnąć po swojemu.
Na początku trzeciego tysiąclecia w Warszawie mieszkał pewien młody człowiek, który nie radził sobie ze światem. Przesada - radziłem sobie.
Niekiedy przychodzi mi do głowy, że domownicy siedzący za pokrytym niebieską ceratą stołem w naszej ogromnej jak grecki teatr kuchni faktycznie są jak chór towarzyszący wszystkim moim tragediom i komediom. Moje historie opierają się na ich historiach, zawsze będę słyszał ich głosy i nigdy nie przestanę ich przywoływać.
Niekiedy przychodzi mi do głowy, że domownicy siedzący za pokrytym niebieską ceratą stołem w naszej ogromnej jak grecki teatr kuchni faktycznie są jak chór towarzyszący wszystkim moim tragediom i komediom. Moje historie opierają się na ich historiach, zawsze będę słyszał ich głosy i nigdy nie przestane ich przywoływać.
Przytknąłem magnetyczny pasek [karty bankomatowej] do ucha niczym muszlę morską i w jego gęstych labiryntach słyszałem szelest twojej sukni, stukot twoich obcasów, brzęk filiżanki, słyszałem wnętrze dwupokojowego mieszkania, słyszałem zasuszone bukiety wiszące na ścianach, powieść współczesną leżącą na dywanie, wczorajsze gazety, pustą popielniczkę, twoją dżinsową spódnicę wiszącą na krześle.
O tyle w końcu istnieję, o ile słucham, ale w tym przypadku ani inaczej, ani dokładniej powiedzieć się nie da: nie miałem zdrowia do słuchania
Urodziłem się w roku 1976 - dwa lata po największym w dziejach tryumfie polskiego futbolu i dwa lata przed wyborem polskiego papieża. Przez całe dzieciństwo, a może i później, byłem absolutnie pewien, że Polska jest odwieczną piłkarską potęgą oraz że papież zawsze jest Polakiem.
Wolę śmiech. Wzruszający, oczyszczający i dający wolność - śmiech.
Są ludzie, co mówią wieloma językami obcymi i w żadnym z tych języków nie mają nic do powiedzenia. I tak samo są ludzie, co potrafią czytać w myślach, ale ani w ząb żadnej z tych myśli nie pojmą.
Pociąg się zapełniał. Ludzie wsiadali i wysiadali. Wszyscy ode mnie szczęśliwsi. I wszyscy od niego zdrowsi.
Z taką zajadłością likwidowałam wszystkie moje domniemane ohydy, że przy okazji bezwiednie wkroczyłam na najwyższe poziomy pielęgnacyjne, garderobiane, kosmetyczne. Tak pieczołowicie kasowałam wyimaginowane kratery i smrody na mojej skórze, że moja skóra nie mogła być gładsza i lepiej pachnąca. Tak poprawiałam styl, że nie szło się lepiej ode mnie ubrać. Okazuje się, że szukanie dziury w całym może prowadzić do doskonałości.