cytaty z książek autora "Amitav Ghosh"
Jego wściekłość narastała z atawistyczną gwałtownością, wylewała się ze źródła, którego istnienia się wyparł: złości pana na służącego, dumy kastowej, nieufności mieszczucha wobec wieśniaka, antagonizmu miasta wobec wsi
zdjęcia z dzieciństwa - fotografie, które ujawniają wszystkie pragnienia, jakie później przez całe życie uczymy się maskować
A teraz wyobraź sobie tamtą straszliwą noc, kiedy sztorm uderzył dokładnie w chwili, gdy rozpoczął się przypływ. Wyobraź sobie, jak kulili się w niepokrytych jeszcze dachem chatach i patrzyli na wodę, która ciągle przybierała, wrzynając się w błoto i w piach, usypane razem, by powstrzymać przypływ. Wyobraź sobie, co działo się w ich głowach, gdy patrzyli na żarłoczny przypływ, wygryzający sobie drogę przez nasyp ziemny, tropiący ich, gdziekolwiek byli. Gwarantuję ci, że nie było między nimi nawet jednego człowieka, który nie wolałby stanąć oko w oko z tygrysem niż patrzeć na otchłań paszczy cyklonu
Archipelag ma prawie 300 km, od rzeki Hugli w Bengalu Zachodnim po brzegi Meghny w Bangladeszu (...) Wyspy są odszkodowaniem ze strony rzek, ofiarą, przez którą oddają one ziemi to, co jej zabrały (...) nie istnieją też żadne granice oddzielające ziemię słodka od słonej, rzekę od morza. Przypływy sięgają aż 300 km w głąb lądu i każdego dna tysiąc akrów lasu znika pod wodą (...) kiedy przypływ tworzy ląd już nazajutrz namorzyny zaczynają się tam zadomawiać (...) lasy namorzynowe to wszechświat sam w sobie
Piękno nie istnieje samo z siebie, piękno jest tworzone, tak jak słowa, jak fortece przez mówiących i słuchających, wojowników i obrońców, tkaczy i odzianych w tkaniny.
Ludzie przychodzą na świat wyposażeni w środki umożliwiające odgradzanie się od innych. Mowa jest jedynie zbiorem sztuczek pozwalających na złudną wiarę, że człowiek może widzieć świat oczami drugiej osoby
To smutne, ale w tej części świata znikanie młodzieży i dzieci w miastach jest aż nazbyt powszechne: skala jest tak wielka, że łatwo zgubić ślad
O wdowach:Łatwo było je poznać po białych, gładkich sari i braku ozdób: żadnych bransolet, nawet cynobru w przedziałku. Przy studni obok ghatów często nie było nikogo innego oprócz wdów (...) W krainie przypływów dziewczęta wychowywano w przekonaniu, że kiedy wyjdą za mąż, owdowieją jako dwudziestokilkuletnie, a jeśli im dopisze szczęście po trzydziestce. (...) Kiedy mężczyźni wyruszali na połów, żony zwyczajowo zmieniały strój na żałobny. Odkładały małżeńskie czerwienie i przywdziewały białe sari, zsuwały z ramion bransolety i zmywały cynober z przedziałka. Można było pomyśleć, że próbują przytrzymać nieszczęście na dystans przeżywając je raz po raz. A może był to po prostu sposób przygotowania się na coś, o czym wiedziały, że jest nieuniknione
Prawdziwą tragedią zrutynizowanego życia jest to, że jego marnotrawienie staje się widoczne dopiero wtedy, gdy jest już za późno.