cytaty z książki "Apokalipsa Z: Początek końca"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Nieważne, jaką siłą dysponujesz, jeśli zostaniesz na polu bitwy sam na wprost morza przeciwników, masz przesrane.
Rozbawił mnie pomysł modlenia się do Boga w sytuacji, gdy już trafiliśmy do piekła.
Niektórzy twierdzą, że adwokat ma w sobie coś ze skurwysyna. Nie zaprzeczam. To przydatne, kiedy trzeba usiąść do negocjacji.
Zginęły zapewne dziesiątki tysięcy osób. Obawiam się, że w kolejnych godzinach zginą kolejne dziesiątki tysięcy. A ja nie zamierzam być wśród nich. Niech się pierdolą.
W tym nowym świecie tylko ten, kto potrafi zadbać o własną dupę, ma szansę zobaczyć kolejny wschód słońca.
No i stało się. Oficjalnie mamy przesrane.
Po bliżej niesprecyzowanym czasie martwy osobnik się podnosi, ale nie jest już tym, kim był; jest jednym z nich. Atakuje każdą żywą istotę, która staje mu na drodze, nikogo nie rozpoznaje, wygląda na to, że w żaden sposób się nie porozumiewa, nie ma żadnego konkretnego celu i nie kieruje się żadnymi kryteriami. Po prostu atakuje. Mówi się nawet o przypadkach kanibalizmu i najwyraźniej jedynym sposobem na jego ,,dobicie" - że pozwolę sobie na ponury żart - jest zniszczenie mózgu.
A ludzie oprócz tego, że są irracjonalni, głupi i nieprzewidywalni, przede wszystkim są ciekawscy.
Gwałtowna śmierć nie jest pięknym widowiskiem, jak w filmach, gdzie bohater pada na ziemię z uśmiechem na ustach i wspomnieniem ukochanej w sercu. Śmierć jest straszna, brudna i bardzo bolesna (...).
Zdarza się, że najbardziej absurdalne wspomnienia dopadają Cię w najmniej spodziewanych sytuacjach.
Ból nie ustąpi, ani teraz, ani w ciągu następnych tygodni, ale wiem też, że się nie pogłębi i że będzie powoli wygasał, niczym żarzący się węgiel.
Istoty ludzkie są z natury stadne i w sytuacjach zagrożenia zwykle łączą się w grupy.
Facet pędził korytarzem w stronę wyjścia do samolotu, w stronę ocalenia. Nagle rozległa się seria z pistoletu maszynowego. Na plecach marynarki mężczyzny jakby rozkwitły czerwone kwiaty; runął na ziemię.W tym momencie wybuchła zbiorowa histeria.(...) Jestem tego pewien. Idący obok mnie żołnierz raptownie się zatrzymał. Spokojnie wyciągnął z kabury pistolet i strzelił leżącemu trupowi w głowę. Zamarłem przerażony. Dlaczego to zrobił?
Przez ostatnie tygodnie łudziłem się, że ich ciała będą z dnia na dzień ulegały stopniowej degradacji i że na swój sposób będą ,,umierały".
Nic takiego nie następuje. Wygląda na to, że upływ czasu w żaden sposób nie ma na nie żadnego wpływu. Co to oznacza? Może będą trwać w takim stanie miesiące, może lata. Może są wieczne(...)Wiem tylko, że są w stadium pośrednim między życiem a śmiercią i że jeśli nie chcę skończyć tak jak one, muszę uciekać, żeby mnie nie złapały.Poczułem gorycz w gardle. Mieliśmy naprawdę przerąbane jako gatunek, jako rasa, jako planeta.
(...) ten, kto żyje, może następnego dnia znów walczyć o swoje życie.
Jego wola przetrwania jest zbyt wielka, żeby zwykłe załamanie nerwowe pozbawiło go chęci życia.
Strach jest szybszy od palącego się lontu.
Im dłużej nad tym rozmyślałem, tym więcej możliwych, fatalnych w skutkach błędów przychodziło mi do głowy, a im większy czułem strach, tym mniej było we mnie wiary.
W rzeczywistości to, co się z nami działo, miało bardzo proste wytłumaczenie. Po tylu miesiącach izolacji i milczenia, po tylu stresach i niebezpiecznych chwilach umieliśmy doceniać aż do bólu wartość ciszy. Odkryliśmy, że są rzeczy, o których nie trzeba mówić głośno, aby wiedzieć, że istnieją. Jedną z nich była obecność innej żywej istoty.
To jest piekło na ziemi, a w piekle byle wypadek może szybko zamienić się w tragedię. Tak jak teraz.
Jesteśmy jak zwierzęta, kulimy się ze strachu przed zagrożeniem, któremu tydzień temu poświęcono zaledwie krótką wzmiankę w gazecie, a które teraz zamieniło się w nie wiadomo co.
Człowiek to niesamowicie skomplikowana istota. Gdyby niecały miesiąc temu ktoś mi powiedział, że będę zdolny zrobić to, co zrobiłem wczoraj po południu, wybuchnąłbym gromkim śmiechem. A jednak mi się udało. Jeszcze żyję.
Od prawie dwudziestu czterech godzin nie rozstaje się z butelką. Jestem pijany. Najgorsze, że tamci wiedzą już, że się tu ukrywam. Ale żyję. A ten, kto żyje, może następnego dnia znów walczyć o swoje życie.
To był okropny tydzień. Czas ruszać w dalszą drogę. Ku kolejnemu celowi. Ku nadziei.
Odkryliśmy, że są rzeczy, o których nie trzeba mówić głośno, aby wiedzieć, że istnieją.
Istoty ludzkie są z natury stadne i w sytuacjach zagrożenia zwykle łączą się w grupy. Tylko garstka nieświadomych nie podporządkowuje się temu schematowi.
Zaświeciłem latarką w kąt pokoju i wtedy je zobaczyłem. Malutkie dziecko. Miało na sobie dżinsowe ogrodniczki. Siedziało bez bucików w foteliku do karmienia niemowląt, mocno przywiązane paskami.
Było jednym z nich.
W świetle latarki zaczęło podrygiwać i uderzać fotelikiem o ścianę wydając dźwięki, które słyszałem wcześniej. Przywiązane z przodu krzesełka grzechotki dzwoniły, kiedy patrzące pustymi, martwymi oczami dziecko wyciągało rączki, próbując mnie chwycić. Obłąkańczy spektakl.
Jeśli czegokolwiek się nauczyłem w tym apokaliptycznym świecie, to tego, żeby planować wyłącznie na krótką chwilę.
Wyzwalające uczucie. Śmialiśmy się pierwszy raz od kilku tygodni, opanowani niepohamowaną wesołością, rozładowując całe emocjonalne napięcie. Ogarnęła nas głupawka, stan, w którym najmniejszy drobiazg, nawet najbardziej banalny, wywołuje następny atak śmiechu. Niesamowite wrażenie. Jeszcze byliśmy ludźmi. Jeszcze żyliśmy. Jeszcze mogliśmy walczyć.
Wszystko szło zbyt dobrze. Na tym właśnie polegał problem. Nabraliśmy pewności siebie. Straciliśmy czujność. Zaczęliśmy zachowywać się jak bohaterowie pieprzonego filmu akcji i przyszło nam za to zapłacić. W sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy, prawdziwe życie jest brudne, nieprzyjemne, ciężkie, a przede wszystkim straszliwie niebezpieczne. Jeśli więc wciąż igrasz z ogniem, musisz się kiedyś sparzyć.