cytaty z książki "Czuły barbarzyńca"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
(...) jego życie to wezwanie, by w jego ślady poszli ci, którzy sądzą, że życie warte jest jeszcze tego, aby je przeżyć w pełni.
Można więc powiedzieć, że przeciętni ludzie działali na niego inspirująco, ich ograniczony egoizm pobudzał go jak ostroga, był kimś innym, aby ubierając się tak samo jak oni i jak oni chodząc do pracy, gardzić całym tym allzumenschliches, aby za pomocą rozsuwanej drabiny swojej wyobraźni wznieść się ponad resztę i stanąć na ostatnim szczeblu, wśród pięknych burzowych chmur...
Vladimira wprawiała w zachwyt betoniarka i jej zawartość, kocioł ze stygnącą smołą, młot pneumatyczny, butla acetylenowa, której przewody i palnik pomrukują cichutko, emanując niebieski płomień, lut blacharski, lutownica, biały szron pokrywający ladę zamrażarki, malarz pokojowy i ślady farby na gazetach, zaschnięte plamy spermy na spodenkach gimnastycznych, zakrwawione prześcieradło...
Agonia i ekstazy były dla Vladimira jedną i tą samą parą drzwi, przez które wchodzi się i wychodzi, ponieważ dla Vladimira wejść znaczyło umrzeć, a odejść- żyć.
Vladimir dał się namówić przyjaciołom, żeby pójść z nimi szukać natchnienia w plenerze, w świecie zjawisk.
...nie każdy może zostać artystą, ale zato każdy ,komu przyjdzie ochota, może dorysować sobie to, co zobaczy wśród plam.
Pisanie było częścią jego psychoterapii, ponieważ kiedy pisał wentylowal za pomocą dłoni rozgrzany kocioł swojego mózgu... Ale im dłużej Vladimir pisał, tym szybciej opuszczały go te jego dolegliwość i kompleksy.
Rzeczywistość wyprzedza mnie... jeszcze dziś wieczór spróbuję ją dogonić...
Vladimir nienawidził pieniędzy. Jak dostawał zaliczkę, to zaraz ją przepuszczał, a potem przez resztę miesiąca musiał pożyczać dzień w dzień tu dziesięć, tam dwadzieścia koron, wypisywał starannie na szafce nazwiska wierzycieli, którym sumiennie zwracał zaciągnięte długi, gdy brał wypłatę: zawsze stał i każdemu oddawał, co mu był winien. Potem stawał z resztą pieniędzy w dłoni i ze śmiechem mawiał: A z tym co? Mam to wrzucić do pieca? Czy przepuścić? Przepuszczał tę resztę i był szczęśliwy, kiedy pożyczył w nocy sześćdziesiąt halerzy na tramwaj albo na papierosy, a potem wracał do domu na piechotę.
Kiedy dostał kilka tysięcy za ilustracje do książki, wpadł w przerażenie... Dwa tysiące dał matce, dwa teściowej, parę setek natychmiast wydał, a kiedy matka, pewna, że Vladimir ma pieniądze, wyjechała, żeby przekonał się, jak mu się będzie bez niej mieszkać, Vladimir z furią maniaka przepuścił resztę pieniędzy i odetchnął z ulgą dopiero wtedy, gdy znowu mógł pożyczyć sześćdziesiąt halerzy na tramwaj.
Ale też nie o "dzieło" chodziło w tych "zdarzeniach", lecz o pobudzenie wrażliwości i wyzwolenie kreatywności ich uczestników.
Ja także wgryzałem się w nowe obszary pisania i rozumienia, można powiedzieć, że przezwyciężałem automatyzm psychiczny za pomocą realizmu, powrotu do przeżyć i faktów.
Przenieść surową materię prosto do sfery transcendencji.
Tak więc Vladimir potrafił niespodziewanie hipnotyzować ludzi, tak jak tygrys hipnotyzuje króliki.
Zawsze potrafił zachować dystans wobec wydarzeń, w które jednocześnie angażował się bez reszty.
Wprowadzili tam radzieckie metody, według których najlepsza na lekkie zaburzenia jest kuracja przez pracę.
Zdawało mi się, że jestem specem w tych sprawach, bo kieruję się wskazówkami starożytnych gnostykow, którzy twierdzili, iż warunkiem rozwoju życia duchowego jest wyuzdanie seksualne.
Tak więc całe życie Vladimira przypominało pracę ludzkiego serca, które myśli. Przywiązywał wagę tylko do tych przeżyć, które mógł spożytkować. A zatem nie do wszystkich, lecz jedynie do tych, które poruszały jednocześnie jego intuicję i intelekt.. Za kryterium służyło mu zawsze drżenie i dzwonienie w całym ciele, system sygnałów, który towarzyszył mu od dzieciństwa, to, co było na początku istnienia, plazmy, płynące nasienie, które wszystkimi pępowinami powraca aż do gładkiego, pozbawionego pępka brzucha pramatki Ewy.
Względne wyzwolenie doprowadziło go do absolutnego zniewolenia, które nie potrzebuje, ani wytłumaczenia, ani uzasadnienia, w którym człowiekowi jest tym, którym jest.
Tak przekroczył granicę, wkroczył tam, wzniósł się ku temu, co nas przerasta.
Wskoczcie bez lęku, głową naprzód, do bezpowrotnej teraźniejszości, bo tylko tak, w mgnieniu oka, znajdziecie się w samym sercu wieczności.
Życie Vladimira to wezwanie, by w jego ślady poszli ci, którzy sądzą, że życie warte jest jeszcze tego, aby je przeżyć w pełni.
nikt na świecie nikomu nie wybaczy, że chce żyć w pokoju kosztem pijaństwa, a zatem całego świata...
Doktorze, kto przestaje ze zwierzętami, tym samym przestaje z Bogiem, bo za jednym zamachem łączy ze sobą, jednoczy to, co najniższe z najwyższym i w ten sposób zamyka krąg,...
Jest Pani różowym prosiątkiem w kolorze więdnącej piwonii".
...nikt na tym świecie nikomu nie wybaczy, że chce żyć w pokoju kosztem pijaństwa, a zatem całego świata...
Przez chwilę było cicho, po chodniku tam i z powrotem kroczyły czyjeś nogi, szybko, to znów powoli, zgodnie z tym, jak każdy z ludzi niósł obok sutereny Vladimira swój los...
A kiedy rozległ się kilkakrotnie wśród nocy jego triumfalny śmiech, ostatnie zmarszczki zniknęły z jego twarzy, wyczerpała się maniakalna energia i zakończył się dzień roboczy, żeby trwać nadal na innych poziomach, w strefach delirycznych marzeń i zwielokrotnionych snów.
Kiedy ocierał się o szaleństwo, akceptował zasady gry w tym świecie, żeby odetchnąć, nabrać świeżych sił. Przykrecał knot swojej nazbyt rozżarzonej lampy, żeby nie pękł mu szklany cylinder, chodził na zakupy, do kina, a w ostatnim czasie nawet na ryby.
Bywał kimś zupełnie innym, tak więc choć spoglądał na społeczeństwo konsumpcyjne ze sztucznego satelity, lubił czasem wcielić się w rolę uczestnika, tak jak dzieci lubią chodzić do panaptikum, do gabinetów luster, do Planetarium albo do Parku Juliusza Fuczika. Można więc powiedzieć, że przecietni ludzie działali na niego inspirująco, ich ograniczony egoizm pobudzał go jak ostryga, był kimś innym, czy ubierając się tak samo jak oni i jak oni chodząc do pracy, gardzić całym tym allzunenschliches, aby za pomocą rozsuwanej drabiny swojej wyobraźni wnieść się ponad resztę i stanąć na ostatnim szczeblu, wśród pięknych burzliwych chmur...
Kiedy jeszcze nie chodziła do pracy, Vladimir kąpał ją sam, w balii. Żeby zaś dziewczyna miała coś z życia, lubił paradować przed nią nagi, z imponującym wzwodem.