Najnowsze artykuły
- ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel16
- ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
- ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać2
- Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Cathy Marie Buchanan
2
7,4/10
Pisze książki: literatura piękna, powieść historyczna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.plhttp://www.cathymariebuchanan.com/
7,4/10średnia ocena książek autora
61 przeczytało książki autora
136 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Malowane dziewczęta Degasa Cathy Marie Buchanan
6,7
Paryż drugiej połowy dziewiętnastego wieku to miasto praczek, prostytutek i baletnic, miasto wojny francusko-pruskiej i komuny paryskiej, to urbanistyczna rewolucja barona Haussmana, wystawy światowe i afera Dreyfusa. To poezja Baudelaire'a, proza Zoli, muzyka Gounoda i Debussy'ego. Stolica Francji sprzed stu pięćdziesięciu lat to przede wszystkim królestwo malarzy - Maneta, Pissarra, Degasa, Moneta, Renoira i innych. Ten ciąg skojarzeń rozgałęzia się na wszystkie strony tworząc olbrzymie drzewo nieśmiertelnych idei, tworów i ludzi.
Są powieści, których autorzy mieli dar ożywiania słowami tego wyjątkowego czasu i jedynego w swoim rodzaju miasta. Zawierają one bezcenne opisy melanżu kontrastów - geniuszu przeplatanego zbrodnią, piękna egzystującego obok ohydy. Takie książki są najbliższe mojemu czytelniczemu sercu, tak jak malarstwo impresjonistów jest najbliższe mojej duszy. "Nagi przyszedłem" Davida Weissa, "Bezmiar sławy" i "Pasja życia" Irvinga Stone'a, "Clair de Lune" Pierre'a La Mure'a - moje prywatne arcydzieła. Obok nich leżą te tytuły, których styl odbiega nieraz od poziomu wyżej wymienionych, lecz pasja, z jaką powstały, dążenie autorów do ukazania stolicy Francji i jej mieszkańców w jak najdrobniejszych szczegółach, pozwalają mi na czytanie ich z niezmiennym zachwytem. Należą do nich między innymi "Claude i Camille" Stephanie Cowell czy "Tancerka Degasa" Kathryn Wagner.
"Malowane dziewczęta Degasa" stanowczo domagają się postawienia na specjalnej półce. Stoją na niej książki, będące podstawowym pokarmem dla moich wyobrażeń o mieście, w którym żyli i tworzyli najwięksi artyści. Styl tej powieści nie pozwoli zaliczyć jej do klasyki, nie ma wyszukanej formy ani nie operuje wybitnym językiem. Jednak ma w sobie to coś, dzięki czemu biegnie się pędem do komputera, by napisać autorce wiadomość z podziękowaniem za wiele godzin szczęśliwego czytania.
Książka Buchanan nie kryje sielankowego obrazu miasta, w którym piękno powstawało na każdym kroku. Skupia naszą uwagę na tym, co owemu pięknu bezustannie towarzyszyło, z czego wyrastały największe arcydzieła XIX-ego wieku. Autorka łapie nas za rękaw i prowadzi w brudne zaułki, do burdeli, knajp, za kulisy opery i do więziennych cel. Nie porywa się na to, by rywalizować z Emilem Zolą. Przyświeca jej jednak cel podobny temu, który stał się przyczyną powstania naturalizmu w literaturze. Jej opisy są o wiele łagodniejsze, a wymowa obrazów, które odmalowuje przed naszymi oczyma nie ma w sobie nawet połowy tej brutalności i brzydoty, które zapełniają, genialne skądinąd, powieści "W matni" czy "Germinal". Dzięki temu "Malowane dziewczęta Degasa" nie powinny wydać się współczesnemu czytelnikowi przesadzone, nie zniechęcą go do lektury. Nie będzie miał powodu, by narzekać na przesadnie wulgarny język czy zbyt realistyczne opisy, bo pisarka odnalazła złoty środek.
Dalszy ciąg recenzji na: http://zielonowglowie.blogspot.com/2015/02/malowane-dziewczeta-degasa.html
Malowane dziewczęta Degasa Cathy Marie Buchanan
6,7
"Z bestialską zuchwałością wysuwa twarz do przodu. Dlaczego jej czoło przysłonięte grzywką, podobnie jak jej buzia, nosi już ślady na wskroś ohydnej natury? Może Degas wie o przyszłości tancerki coś, z czego my nie zdajemy sobie sprawy. Ze szkoły baletowej wybrał młódkę nad wiek zdemoralizowaną i pokazał, jak przywiędła przed czasem."
Każdy miłośnik sztuki doskonale wie, jak bardzo fascynująca potrafi być historia jakiegoś dzieła - czy to literackiego, czy też malarskiego - a poznanie jego kontekstu historyczno-obyczajowo-kulturowego wręcz niezbędne do właściwego zrozumienia i odkrycia autorskiego zamysłu twórcy. Cathy Marie Buchanan zaintrygowała słynna rzeźba Edgara Degasa "Mała czternastoletnia tancerka", a raczej fakt, że artysta wystawił ją wraz z pastelami przedstawiającymi skazanych przestępców, portretami zatytułowanymi "Fizjonomia kryminalistów" na szóstej wystawie niezależnych artystów w 1881 roku. Czy Degas, podobnie jak twórca naturalizmu i wyznawca determinizmu, Emil Zola, podzielał przekonanie, że pewne rysy twarzy wskazują na głęboko zakorzenione skłonności do zbrodniczego życia i próbował wykorzystać to w swojej pracy? Jak takie postrzeganie mogło wpłynąć na życie wrażliwej, dorastającej dziewczyny, jaką była modelka Degasa, Marie van Goethem?
Antoinette, Charlotte i Marie van Goethem to siostry mieszkające w ubogiej dzielnicy Paryża. Ich ojciec nie żyje, matka – praczka – topi smutki w absyncie, utrzymanie domu spada więc na barki dziewcząt. Najstarsza, Antoinette, pracuje jako statystka w teatrze, dwie młodsze trafiają do szkoły baletowej. Ich zarobki ledwo pozwalają na to, by wiązać koniec z końcem; w dodatku Antoinette poznaje pewnego chłopaka, Emila, i aby pomóc mu wydostać się z poważnych tarapatów, zmuszona jest zarabiać na życie w zupełnie inny sposób… Charlotte i Marie ciężko pracują na sukces, który pozwoliłby im zyskać uznanie, sponsorów i wyrwać się z biedy. Ponadto Marie dorabia sobie jako modelka Edgara Degasa – artysta uwieczni ją w cyklu obrazów i unieśmiertelni w rzeźbie, jednak nie w sposób, w jaki dziewczynka chciałaby być zapamiętana…
Cathy Marie Buchanan znakomicie udało się odmalować i uchwycić cienie okresu zwanego entuzjastycznie Belle Epoque. Bohaterkami swej powieści – podobnie jak ówcześni naturaliści – uczyniła dziewczęta z najniższej warstwy społecznej i w sposób boleśnie realistyczny ukazała ich przygnębiającą codzienność. Siostry każdego dnia zmagają się z wiszącą im nad głową groźbą eksmisji, matką – alkoholiczką, nędzą, głodem i pracą ponad siły; zdane tylko na siebie, rozpaczliwie próbują utrzymać się na powierzchni. Przedwcześnie dojrzała Antoinette, zastępująca siostrom matkę, pracuje jako statystka w teatrze, następnie jako praczka, ale harówka nie zapewnia im zaspokojenia nawet podstawowych potrzeb. Rozpieszczona i ambitna Charlotte i nadwrażliwa Marie dostają się do szkoły baletowej i znoszą mordercze treningi wierząc, że odniosą sukces, który zapewni im godziwe życie i spełnienie marzeń. Niestety, nawet środowisko tancerek okazuje się demoralizujące; bardzo szybko okazuje się, że największe szanse na zrobienie kariery mają nie dziewczęta najbardziej utalentowane, ale posiadające swoich sponsorów. W tym czasie Antoinette wikła się w romans, a pośrednio i aferę kryminalną oraz poznaje stary jak świat sposób na szybkie i łatwe zdobycie pieniędzy, Marie zaś – skłócona z siostrą, przerażona odkryciem prawdziwych intencji Degasa ujawnionych w jej rzeźbie – zaprzestaje walki i spada z powrotem do rynsztoka.
Buchanan, tworząc fabułę powieści, oparła się na faktach z wczesnych lat życia sióstr van Goethem, smutne jest to, że ich koleje losu nie były czymś nadzwyczajnym w XIX-wiecznej rzeczywistości. Ciężka praca za marne wynagrodzenie nie gwarantowała godziwego życia, talenty marnowały się w zderzeniu się z twardą codziennością; wyrwanie się z nędzy drogą inną niż prostytucja było dla kobiet z nizin społecznych praktycznie niemożliwe. O dalszych losach dziewcząt niewiele wiadomo – Antoinette trafiła do więzienia za kradzież, Marie została zwolniona z opery; udało się jedynie Charlotte, która zyskała pewną renomę jako tancerka i nauczycielka tańca, tak więc ich dalsza historia opowiedziana w „Malowanych dziewczętach Degasa” jest wyłącznie fikcją literacką, próbą zaprzeczenia idei determinizmu, który w dekadenckich realiach Belle Epoque był nie tylko koncepcją modną, ale – niestety – mającą rację bytu. Boleśnie przekonuje się o tym Marie, ufnie wierząca w lepsze jutro i jaśniejszą przyszłość swoją własną i swojej rodziny – do czasu, gdy spostrzega na wystawie przedstawiającą ją rzeźbę autorstwa Degasa w otoczeniu portretów przestępców, będącą ilustracją tejże idei, i dane jest jej poznać recenzje krytyków zachwyconych naturalizmem dzieła artysty, który zdołał uchwycić zewnętrzną brzydotę będącą odzwierciedleniem równie szpetnego, robaczywego wnętrza modelki wywodzącej się z rynsztoka. Czy uświadomienie sobie tego, w jaki sposób postrzega ją otoczenie i jak w istocie nikłe szanse ma na wyrwanie się do lepszego świata, mogło wpłynąć na losy Marie? Z pewnością pozbawiło ją złudzeń, załamało, ale autorka pokazuje, że niekoniecznie musiało to na zawsze określić jej życie. Czy dokonała tego w sposób wiarygodny – na to pytanie musi czytelnik odpowiedzieć sobie sam.
„Malowane dziewczęta Degasa” to boleśnie realistyczny portret XIX-wiecznego społeczeństwa, gdzie determinizm rzeczywiście miał rację bytu, a pochodzenie i środowisko miało decydujący wpływ na życie jednostki. Buchanan – na przykładzie swoich bohaterek – ukazuje ciężki los ówczesnych kobiet zmuszonych wybierać między harówką i nędzą a niemniej poniżającym stylem życia uwzględniającym spełnianie mrocznych pragnień „cywilizowanego” społeczeństwa. To gorzka, poruszającą autentyczna opowieść o siostrzanej miłości, straconych złudzeniach, przeznaczeniu – i mrocznym obliczu sztuki. Już zawsze, spoglądając na rzeźbę „Małej czternastoletniej tancerki” będziecie widzieć nie jej brzydotę, ale rozbite w pył marzenia i nadzieje dorastającej dziewczynki i okrucieństwo świata, który je zniszczył.