Phantom Susan Kay 8,0
ocenił(a) na 510 lata temu Na samym wstępie mojej recenzji pragnę po raz kolejny podkreślić, że nigdy nie byłam i nie zostanę fanką twórczości „coverowej”, czyli prościej mówiąc literatury fan-fiction. Jest wiele powodów i większość czytelników zapewne je zna i podziela.
Pomna klęski literackiej jaką był przeczytany ostatnio przeze mnie „Upiór Manhattanu” pana Forsytha, podeszłam do lektury kolejnego oficjalnie wydanego fan-fiction z dużą dozą sceptycznej rezerwy. Kierowana ciekawością i szczerym uwielbieniem dla książki Gastona Leroux pt. „Upiór Opery” i licznych, zróżnicowanych ekranizacji oraz adaptacji zabrałam się za czytanie „Upiora” (bo taki jest poprawny polski tytuł) autorstwa pani Susan Kay. O dziwo, książka zaskoczyła mnie... bardzo pozytywnie. Pani Kay, zdaje się, przeprowadziła gruntowne studium głównej postaci i wyciągnęła z mglistego życiorysu Erika (Eryka) przedstawionego przez jego stwórcę, pana Leroux, jak najwięcej się dało i nadała temu wiarygodną, rozbudowaną formę. Życiorys Erika, geniusza okaleczonego straszną twarzą i trupim ciałem, mógłby, na podstawie pierwotnego pomysłu, mieć nieskończoną ilość wersji. Wersja pani Kay jest, powiedzmy, jedną z możliwych, choć może nie do końca „możliwych”, gdyż niektóre elementy zostały subtelnie zmienione (czasem ze szkodą dla historii). Postać tytułowego bohatera, nie została tu jednak ochłodzona, ani przesadnie przesycona emocjami, co jest tak charakterystyczne dla literatury fan-fiction; Erik jest tu niemal dokładnie taki, jakiego poznajemy w powieści pana Leroux. Dzieciństwo i młodość (o ile w przypadku tego człowieka można mówić o dzieciństwie/młodości) zostały przez panią Kay opisane bardzo pieczołowicie i wytrawnie. Widać, że mamy do czynienia z autorem, którego temat pochłonął i, który starannie usiłował odwzorować pierwotne wrażenie, pierwotny odbiór postaci Upiora. Wspaniałe szczegóły historyczne (jak oblężenie Paryża przez Prusaków),tajniki pracy kamieniarza, opisy misternych sztuczek i iluzji są naprawdę wspaniałe i stanowią wielki plus książki! Niektóre elementy, muszę jednak przyznać, nie wyszły pani Kay za dobrze; nie przekonuje mnie Erik jako obiekt pożądania Javierta, czy chanum, a pomysł z narkotykami (początkowo wydał mi się sensowny) z czasem jakby przestał mi pasować... oraz kilka innych mniej znacznych rzeczy, których tu nie wymienię, żeby nie tracić czasu. Dodatkowo kilka elementów nie pasowało logicznie; Erik nienawidzący ludzi, a jednak wiecznie im pomagający (egoista, altruista? Przesada... Erik to raczej egoista do momentu „duchowej przemiany” na końcu książki Leroux),Erik, który przyhołubił sobie kotkę imieniem Aisza... a co z elementem z Leroux? sznurki z Pendżabu były przecież zrobione z kocich żył! Ogólnie pomysł z kotem jak dla mnie odpada – panią Kay tu poniosło! Tak samo twierdzenie, że dla Erika przysięgi były świętością; „Dobrze wiesz, że nie dotrzymuje przysiąg... Przysięgi są po to, żeby przyłapywać głupców” - fragment oryginalnego dzieła Leroux. To jednak drobnostki. Najbardziej chyba uraził mnie opis tego okresu życia Erika, który uprzednio przedstawił pan Leroux, czyli okres jego miłości do śpiewaczki, Christine (Krystyny). Tu pani Kay mnie, delikatnie rzecz ujmując, nie zachwyciła. Ta część historii, poza mniej znaczącymi przekrętami i omyłkami, przedstawiona została dziwnie naiwnie; wybujałe emocje, miłość od pierwszego wyjrzenia, Christine i muzyczny gwałt Upiora?, a zakończenie? Dziecko? Doprawdy? Absolutnie: nie. Skojarzyło mi się z „Upiorem Manhattanu”, lub „Love Never Dies” - telenowela? Do tego pani Kay wyraźnie sugeruje, że Christine kochała Erika (do tego była podobna do jego matki? Pachnie patologią.),co jest oczywistą przesadą. Pani Kay bardzo chciała, żeby tak było, więc ponaginała pierwotną historię do granic, zmieniając pewne istotne elementy. Poza tą końcową częścią, książka przedstawia jednak niezgorszy obrazek: niegłupi, bogaty w wyrafinowane szczegóły (takie jak aspekt psychologiczny, który żyje we względnej symbiozie z tym przedstawionym w oryginale) i ciekawy dla każdego, kto zainteresował się historią Upiora. Polecam jednak, dla tych, którzy tą rzadką pozycję zdobędą i zdecydują się przeczytać; dystans do lektury. Dystans. Pamiętać należy, że to nadal swoiste fan-fiction i nim pozostanie. Jednak bardzo apetycznym. Ciekawa wersja znanej historii potwora, magika, muzyka, architekta, nieszczęśliwego szalonego geniusza, Erika. Mogę polecić.