rozwiń zwiń
Taiteilija

Profil użytkownika: Taiteilija

Nie podano miasta Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 6 lata temu
188
Przeczytanych
książek
258
Książek
w biblioteczce
9
Opinii
52
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Kobieta
Dodane| 3 cytaty
"I don't quite know how to live in real time or real life. Maybe I'm like an owl in a golden cage; frames are stunning but the cage still stays closed." ~ T.H.

Opinie


Na półkach: , ,

Czy opinia moja jest spoilerem? Powiem szczerze - sama nie wiem! Dalsze czytanie uzależnione więc jest od waszej woli. ;)

Nieczęsto zdarza mi się obcować z książkami, które pozostawiają w duszy trwały ślad i mimo usilnych prób usunięcia go z duszy i pamięci ślad ten pozostaje, wpędzając mnie w głębszą zadumę. Oczywiście takich pozycji było kilka (-naście, - dziesiąt) i już po dobrym tygodniu od przewrócenia ostatniej kartki „Idioty” Fiodora Dostojewskiego wiem, że i ta taką właśnie stanowić będzie na mojej liście pozycję - absolutnie wyjątkową.
Książkę dostałam od kogoś, kto jej nie potrzebował, a może gotów był ją nawet wyrzucić, tak więc bardzo się cieszę, że jednak postanowił ją ofiarować mnie.
Początkowo losy prostego, kochanego księcia Lwa Nikołajewicza Myszkina, który wrócił po latach leczenia padaczki i innego jeszcze skrzywienia mentalnego z zagranicy, szły mi, przyznaję, opornie. Tym bardziej, że nie mogłam nawet spodziewać się do czego dąży fabuła, jaki jest cel intryg (stare wydanie, które posiadam nie zawiera opisu, ja zaś uznałam za ciekawy eksperyment nie szukać go i czytać na chybił trafił, kierując się tylko dobrym wspomnieniem o „Zbrodni i karze”). Początkowo zdawało mi się, że tam wszystko jest bez sensu, ale niebawem okazało się, że ten chaos rzeczywistości, w której nic nie jest na właściwym miejscu, gdzie każdy stara się zachowywać „jak należy”, a mimo to każdy krok bohaterów zmierza wprost w przeciwnym kierunku jest czymś nie tylko zamierzonym, ale i dobrze przemyślanym.
Bardzo szybko przywiązałam się do głównego, a zarazem (choć niesłusznie tak nazywanego) tytułowego bohatera powieści, który ujął mnie chrystusową wręcz postawą, a jednak nie było w jego dobroci niczego irytującego, żadnej lizusowskiej, przesłodzonej nuty. Tylko szczerość, dziecięca ufność i skłonność do poświęceń za cierpiących. Właśnie owa skłonność pcha bohatera zarówno w pajęczynę knowań ludzi nieszczerych, karierowiczów, błaznów i jeszcze gorszych typów, jak i w objęcia pewnej damy, którą Myszkin od razu uznaje za, nazwijmy to, pokrewną duszę i postanawia ją ocalić od cierpienia, które zdaje się ją trapić.
Ową damą jest obłąkana, moralnie skrzywiona przez swojego opiekuna, piękna Nastasja Filipowna. Początkowo nie pojmowałam motywów postępowania księcia względem niej, ale potem stało się dość jasnym, że Myszkin ujrzał w niej odbicie jakby własnej choroby, z której zdołał wyjść i czując litość do ludzi swojego pokroju – nierozumianych, chorych, może nawet cierpiących – natychmiast postanowił zrobić wszystko, by ją z takiego stanu wydobyć. Okazało się jednak, że szaleństwo Nastasji było znacznie dalej posunięte, niż mógł przypuszczać...
Dama zaczęła niszczyć jego – zakochanego w niej miłością szczerą, ale związaną raczej ze zrozumieniem i współczuciem niż z romantyzmem (nie znaczy to bynajmniej, że jego uczucia były słabe) oraz Rogożyna zakochanego w niej w sposób bardzo namiętny wręcz paradoksalnie dochodzący do nienawiści. Do tego wszystkiego doszła jeszcze rozpieszczona panienka z dobrego domu, której jedynym problemem było to, że była znudzona i źle jej było w uniformie konwenansów – Agłaja Iwanowna Jepanczyn, która zadurzyła się w księciu (czy też nie? Jej kaprysy trudno doprawdy pojąć!), a i Nastasja postanowiła ich połączyć (sama czuła się zbyt „nieczysta” dla kogoś takiego jak Myszkin). Myszkin zaś kochał obie panie na swój sposób – Nastazję cierpieniem, Agłaję bardziej może romantycznie (zdaje mi się).
Pozwolę sobie wyrazić opinię na temat Agłaji niepochlebną – bawiła się nieszczęsnym księciem, uprzyjemniając sobie nudę, ciągle z niego drwiła, wystawiała na próby swoich kaprysów świadoma jego prostoty i swojej niesamowitej atrakcyjności (wydaje mi się, że Agłaja też była nieco niezdrowa umysłowo i to przyciągnęło księcia).
To Nastasja, którą początkowo gardziłam, bardziej, moim zdaniem, zasługiwała na uwagę, a przede wszystkim uczucia, ciepło. Wychowana bez rodziców (ich dom spłonął, ojciec popełnił samobójstwo) przez opiekuna Tockiego (który trzymał ją pod kluczem i, można się domyślić, że molestował), obłąkana i choć tak nikczemna w swoim szaleństwie zasługiwała na lepszy los, ale zbyt była chora, zbyt niestała, żeby choć próbować do niego dążyć – wprost przeciwnie – wciąż udowadniała, na przekór samej sobie, że jest bezwstydna i nic niewarta.
Jednak, czyż Myszkin mógł wybrać egoizm, zamiast altruizmu? Miłość dla przyjemności, zamiast miłości w imię wyższych idei? Cóż... przeczytajcie, a się dowiecie! ;)
A „biednego rycerza” żal, bo ledwie odzyskał zdrowie, a już padł ofiarą Nastasji, Rogożyna i Agłai oraz niezliczonej rzeszy dziwaków, których intencji nie potrafił przejrzeć lub też wiecznie ich postępowanie usprawiedliwiał i chyba to czyniło go idiotą w oczach innych ludzi – to, że był od nich tak różny, tak szczery i prostolinijny, że aż przez to śmieszny.
Intrygi, wspaniałe sylwetki psychologiczne bohaterów oraz ich duża różnorodność, a mimo to nie bylejakość dalszoplanowych postaci, a także oryginalność i chaotyczność, przeplatających się wypadków, skandali, dziwactw i rozmów niby o niczym – to wszystko, a najbardziej chyba współczucie dla Myszkina i smutna świadomość, która mnie nie opuszczała, że to wszystko nie skończy się dla niego dobrze, trzymała mnie przy „Idiocie” i sprawiła, że książka bezsprzecznie zasłużyła sobie na miano jednej z moich ulubionych. Polecam serdecznie!

Czy opinia moja jest spoilerem? Powiem szczerze - sama nie wiem! Dalsze czytanie uzależnione więc jest od waszej woli. ;)

Nieczęsto zdarza mi się obcować z książkami, które pozostawiają w duszy trwały ślad i mimo usilnych prób usunięcia go z duszy i pamięci ślad ten pozostaje, wpędzając mnie w głębszą zadumę. Oczywiście takich pozycji było kilka (-naście, - dziesiąt) i już...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przygoda z "Ogniem i mieczem" rozpoczęła się dla mnie bardzo przypadkowo; ot, nudny, szarawy dzień, stary znany serial na podstawie książki, wykopany spod stosu płyt DVD, nieoglądany od lat... i cień refleksji: może warto by skonfrontować wizję ze słowem pisanym?
Książkę pożyczyłam niedługo potem i rozpoczęłam lekturę, która, nie wiedzieć kiedy... ogarnęła wszystkie moje myśli! Wciągnęła mnie całą w wir dalekiej przeszłości...

Chmielnicki stanął na czele powstania, które, zdawać by się mogło, odbywało się tuż za moim oknem; pan Longinus kręcił głową, mrucząc pod wąsem: "Słuchać hadko!" w odpowiedzi na przycinki pana Zagłoby, a obaj siedzieli przecież w moich, prywatnych fotelach; Bohun w szalonym gniewie mordował synów kniahini na moich oczach, zaledwie metr ode mnie; Skrzetuski obserwował pierwsze klęski wojsk polskich, uwięziony w obozie wroga (a może, siedząc na mojej kanapie?); z kolei, gdzieś za linią horyzontu kozaccy mołojcy truchleli na dźwięk imienia strasznego Jaremy - ich jęki niemal docierały do mych uszu, przerywane niekiedy strzępami pieśni o kozackiej sławie...

Nigdy nie ciągnęło mnie do sienkiewiczowskich powieści, a lektury szkolne czytałam z reguły raczej niechętnie, czasem nawet wcale, buntując się w ten sposób przeciw dławiącemu przymusowi. Dopiero teraz, zaledwie w kilka miesięcy po ukończeniu szkoły średniej, zrozumiałam jak bliską będzie mi ta niegdyś znienawidzona Trylogia, której bohaterowie nagle ożyli, wyszli ze słów, by stanąć obok i opowiedzieć mi historię, której wcześniej nie chciałam słuchać.
"Ogniem i mieczem" przeczytałam jednym tchem i choć czasem bitwy dłużyły mi się nieco, nie potrafiłam niczego ominąć, ani przerwać lektury. Dosłownie w niej ugrzęzłam!

Szczególną sympatią, spośród postaci, obdarzyłam Bohuna, ale nie, jak wielu, za urok osobisty, czy urodę, tylko za wyjątkową złożoność jego natury. Sienkiewicz zbudował niezwykłego bohatera, którego los ukarał za wszelkie okrucieństwa, czy nieczułości najgorzej, bo obdarzając go ślepą miłością do kobiety, która nie potrafiła go nawet polubić, a co dopiero mówić o kochaniu! Ciężko jest opisać niezwykłość młodego kozaka własnymi słowami, oddając ją w pełni komuś, kto książki nie czytał. Najlepiej Bohuna ubrał w słowa sam autor:

„Między szlachtą umiał być dwornym kawalerem, między Kozaki najdzikszym Kozakiem, między rycerzami rycerzem, między łupieżcami łupieżcą. Niektórzy mieli go za szalonego, bo też i była to dusza nieokiełzana i rozszalała. Dlaczego na świecie żył i czego chciał, dokąd dążył, komu służył — sam nie wiedział. Służył stepom, wichrom, wojnie, miłości i własnej fantazji.”

Tragizm, gwałtowność, tajemniczość i boleści mieszały się w Bohunie tak dalece, że żal przejmował duszę na myśl, iż Sienkiewicz tak brutalnie poświęcił go w imię wielkiego dzieła, rezygnując tym samym z dalszego udziału watażki w kolejnych częściach Trylogii.

Wśród pozostałych bohaterów polubiłam bardzo poczciwego Longinusa Podbipiętę herbu Zerwikaptur z Myszykiszek (ależ ja kocham wymieniać jego pełny tytuł!), właśnie za ową poczciwość niewinność i wierność ideałom. W książce opisana została pewna scena z jego udziałem, która szczególnie mnie dotknęła (żeby nie psuć czytania tym, którzy nie czytali nie powiem o którą konkretnie scenę chodzi, ale ufam, że inni wiedzą, co mam na myśli) i sprawiła, że żal serce mi ścisnął, a ziarenko nienawiści i goryczy dla autora zakiełkowało mi niespodziewanie w duszy.

Wspaniałym bohaterem był też i pan Zagłoba z jego mocą forteli, ciętym dowcipem i rubasznością, która dodała lekturze smaczku, a mojej twarzy - szerokiego uśmiechu. :)

Nie wiem ile prawdy historycznej jest w "Ogniem i mieczem", bo i nie jestem najlepsza z historii (którą to lukę w wiedzy należy jak najszybciej uzupełnić), a powieść była przecież pisana w pewnym sensie ku słynnemu "pokrzepieniu serc", tym ciężej jest mi się rozeznać, co jest, a co nie jest podkoloryzowane.
Jak wypada film/serial na tel książki? Wcale nie tak blado, jak się powszechnie uważa, moim zdaniem - film sporo spłyca, omija i wprowadza w treść zbędny chaos, ale ma specyficzny klimat, dobrą muzykę, kostiumy i grę aktorską na niezgorszym poziomie. Dla wielu ekranizacja ta nie umywa się do klasyków typu "Potopu", ale, jak na standardy polskiego kina współczesnego, jest to całkiem sympatyczne uzupełnienie lektury.

"Ogniem i mieczem" zawsze będzie pełniło szczególną rolę na mojej liście przeczytanych pozycji literackich, a wśród innych części Trylogii (za które niebawem się zabiorę) ta będzie mi na pewno najbliższą, bo dzięki niej wróciło mi do serca trochę patriotyzmu i krzynkę dumy z polskości, a w szczególności, z klasycznej polskiej literatury, która tak wspaniale potrafi koić zmęczone współczesnością serce.

Przygoda z "Ogniem i mieczem" rozpoczęła się dla mnie bardzo przypadkowo; ot, nudny, szarawy dzień, stary znany serial na podstawie książki, wykopany spod stosu płyt DVD, nieoglądany od lat... i cień refleksji: może warto by skonfrontować wizję ze słowem pisanym?
Książkę pożyczyłam niedługo potem i rozpoczęłam lekturę, która, nie wiedzieć kiedy... ogarnęła wszystkie moje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Zima Muminków" autorstwa Tova Jansson to, moim zdaniem, najpiękniejsza z muminkowych książek. Stanowi niezwykłe wprowadzenie w świat tajemniczej magii zimy, w krainę niedocenianą, cichą i malowniczą, pełną dziwadeł i straszydeł. Poznajemy, między innymi, z bliska lodowatą Bukę - osamotnionego potwora, daremnie łaknącego odrobiny ciepła, poznajemy dziwną Too-tiki, która zamieszkuje kabinę kąpielową wraz z niewidzialnymi myszkami oraz Panią mrozu, która galopuje na lodowym koniu, a jej spojrzenie zamraża każdego nieszczęśnika. Ilekroć czytam te bajki pogrążam się w magicznym świecie i znowu mam te same cztery (i pół!) roku, wierzę w Świętego Mikołaja, a śnieg i w ogóle zima są niekończącą się jazdą na sankach. Żywię głęboki sentyment dla tej drobnej książeczki i co jakiś czas do niej wracam. Warto też wspomnieć, że fińska grupa Nightwish napisała piosenkę, stanowiącą hołd dla tego właśnie zbioru muminkowych opowiadań, utwór nazywa się Taikatalvi (oryginalny fiński tytuł książki)i, także świetnie oddaje atmosferę "Zimy Muminków", którą wszystkim serdecznie polecam!

"Zima Muminków" autorstwa Tova Jansson to, moim zdaniem, najpiękniejsza z muminkowych książek. Stanowi niezwykłe wprowadzenie w świat tajemniczej magii zimy, w krainę niedocenianą, cichą i malowniczą, pełną dziwadeł i straszydeł. Poznajemy, między innymi, z bliska lodowatą Bukę - osamotnionego potwora, daremnie łaknącego odrobiny ciepła, poznajemy dziwną Too-tiki, która...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Taiteilija

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [16]

Fiodor Dostojewski
Ocena książek:
7,7 / 10
73 książki
6 cykli
Pisze książki z:
3255 fanów
J.R.R. Tolkien
Ocena książek:
7,9 / 10
104 książki
7 cykli
8663 fanów
Adam Asnyk
Ocena książek:
7,1 / 10
92 książki
0 cykli
Pisze książki z:
82 fanów

Ulubione

Bolesław Prus Lalka Zobacz więcej
J.K. Rowling Harry Potter i Insygnia Śmierci Zobacz więcej
Edgar Allan Poe Poezje Zobacz więcej
Stephen King Roland Zobacz więcej
Fiodor Dostojewski Idiota Zobacz więcej
Bolesław Prus Lalka Zobacz więcej
Edgar Allan Poe - Zobacz więcej
Bolesław Prus Lalka Zobacz więcej
Bolesław Prus Lalka Zobacz więcej
Henryk Sienkiewicz Ogniem i mieczem. Tom 1 Zobacz więcej
Tove Jansson Zima Muminków Zobacz więcej
Stephen King Pieśń Susannah Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
188
książek
Średnio w roku
przeczytane
16
książek
Opinie były
pomocne
52
razy
W sumie
wystawione
186
ocen ze średnią 7,3

Spędzone
na czytaniu
1 189
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
18
minut
W sumie
dodane
3
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]