cytaty z książek autora "Dezső Kosztolányi"
Ludzie pijani szybują na skrzydłach jak ptaki. To tylko trzeźwi sądzą, że pijacy się zataczają, w rzeczywistości unoszą się oni na niewidzialnych skrzydłach i wszędzie docierają szybciej, niż tego oczekują.
Gdy jesteśmy zdenerwowani, nagle wszystko staje się istotne, nawet to, czego kiedy indziej w ogóle byśmy nie zauważyli.
Nie wolno się czerwienić. Niczego nie wolno się wstydzić. Nasz los to gwiazdy i śmiecie.
Ta bohema to osobliwe figury. Próżnują, a mówią że pracują, są nieszczęśliwi, a twierdzą, że są szczęśliwi. Mają więcej trosk niż inni, lecz wytrzymują je, znoszą lepiej niż inni, jakby cierpienie było nieodzownym dla nich pokarmem.
Leżała na łóżku, na tym jałowym zimnym panieńskim łożu, na którym nigdy nic się nie stało, na którym tylko spała, czasem chorowała, które pod jej ciężarem uginało się aż do ziemi jak katafalk pod brzemieniem trupa.
Ten, który wymiotował dwa razy, bawił się lepiej od tego, któremu zdarzyło się to tylko raz. Wczoraj niektórzy wymiotowali po trzy razy, a więc „zabawa była szampańska”.
Końcem kija dźgał ziemie i spluwał. Do zmierzchu zawsze napluł całkiem sporą kałużę. Kto pluje, ten myśli.
Od tych idiotycznych nudów, maniackiego gadulstwa, które zwą na ogół poezją liryczną, od tych nudnych i rozwodnionych bzdur, które na ogół nazywają nauką, od tej uszczęśliwiającej człowieka zbędnej gadaniny, od tego cocktailu teorii, który zwą na ogół polityką, pewnej nocy w moim studenckim pokoiku dostałem ataku histerii, zacząłem zezować i krzyczeć, przez dwie godziny bez przerwy darłem się na całe gardło.
W każdym ruchu kobiety przejawiał się umiar i smak. (…) Wszystko, co robiła, a właściwie, czego nie robiła, było dobre, było piękne, było miłe, i tak było dobrze, tak było milo, jak ona to robiła, a właściwie jak nie robiła.
Na Wielkiej Nizinie Węgierskiej nie ma ani rzeki, ani gór, ulice i ludzie są jednakowi, a mijające dni i lata przynoszą tak mało zmian. Popołudnia były tu duszne i zakurzone, wieczory długie i ciemne.
Rodzina była dla niego schronieniem przed tym wszystkim, czego się obawiał. Chroniła go jak duszny, ciemny, lepki i zaśmiecony gołębnik.
Jeszcze przed chwilą wpadł w rozpacz, że jest taki sam na świecie, teraz natomiast chwyciła go jeszcze większa rozpacz, że jednak nie jest sam na świecie, że prócz niego żyje aż tak wielu ludzi. To było chyba jeszcze straszniejsze.
Jeśli śniło mi się, że byłem w Egipcie, mogę napisać dziennik podroży.
Jego sen był wypełnianiem obowiązków patriotycznych i ogólnoludzkich. Podczas gdy on spał obiektywnie, bezstronnie, neutralnie i bez uprzedzeń, spał tak samo dla prawicy i lewicy, tak samo dla kobiet, jak i mężczyzn, tak samo dla chrześcijan i żydów, słowem, dla wszystkich bez różnicy wieku, płci i wyznania. (…) Jego sen, jak rozpostarte skrzydła anioła łopotał ponad oceanami ludzkiej głupoty i pychy, ponad jałowymi dążeniami i marnymi ambicjami, ponad konwulsjami zazdrości i podłości, ponad wszelką ohydą i pustką tego, co nazywają życiem publicznym, nauką i literaturą.
Oddziały psychiatryczne na całym świecie są jednakowe, podobnie jak parlamenty.
Przykłady dowodzą, że ludzkość zawsze doprowadzali do nieszczęścia, rozlewu krwi i nędzy ci, którzy entuzjazmowali się sprawami publicznymi, którzy traktowali poważnie swoje posłannictwo, którzy gorąco, uczciwie czuwali, a dobroczyńcami jej byli ludzie zajmujący się tylko własnymi sprawami, zaniedbujący obowiązki, obojętni i śpiący.
Ten, kto nie jest już młody, mięknie i potrafi wszystko wybaczyć. Nawet młodość.
Wszystko się poruszało. Skrzypiały domy, trzeszczały strychy, belki wzdychały i chciały wypuścić pączki, bo przecież i one były drzewami.
On pierwszy wytłumaczył, że dorośli są pożółkłymi, cuchnącymi tytoniowym dymem, nadętymi tyranami i nie zasługują na żaden szacunek, są bowiem paskudniejsi niż my i szybciej poumierają.
On przemycił do moich uczuć kpinę, do rozpaczy bunt, on mi poradził, abym stawał po stronie tych, na których większość pluje.
Raz zarzucił mi, że zapomniałem o własnej młodości. W tym względzie miał nieco racji. Taki jest jednak porządek życia. Z każdym się tak dzieje.
Przypomnij mi o tym, o czym zapomniałem i pomóż zapomnieć to, co pamiętam.
Do tej pory nieporządki na ziemi brały początek stąd, że niektórzy pragnęli zaprowadzić porządek.
Słabość jest tylko jedną z ukrytych form brutalności, a brutalność jedną z ukrytych form słabości.
(Artykuł "Sprzedawczyka"): Za każdą literę w tej gazecie zapłacono. Gazeta uzależniona jest od każdego rządu, nigdy nie wyraża własnych opinii, robi to tylko wtedy, kiedy wymagają tego jej ciemne interesy. Dlatego też ostrzegamy naszych czytelników, którymi głęboko gardzimy i których ignorujemy, każdego z osobna i wszystkich razem, aby nie traktowali poważnie naszych artykułów, by nas ignorowali oraz gardzili nami tak, jak na to zasługujemy, jeżeli taka pogarda jest w ogóle w ludzkiej mocy.
Skoro naprawdę dobrzy i tak być nie umiemy, to bądźmy chociaż uprzejmi.
Zawsze lękał się, że może okazać się ordynarny, niedelikatny i nietaktowny w stosunku do człowieka, który jest taki sam jak on – słaby, pragnący szczęścia i skazany na nędzny koniec. Obawiał się, że może go znieważyć, że może go dotknąć jakąś uwagą lub myślą i często – przynajmniej tak mu się wydawało – wołałby raczej umrzeć, niż sprawić wrażenie, że ów ktoś jest niepotrzebny na tym świecie.
To jest miasto samopoznania. Jeżeli ktoś zdaje sobie sprawę z tego, że ma zły gust, że lubi oklepane frazesy – to co taniutkie, puste, aroganckie – ten kupi (…) U was od tego, co ludzie mówią, zawsze należy ująć, i to dużo, a u nich trzeba tylko trochę dodać. Ani wasze towary nie są tak wspaniale, jak twierdzicie, ani wasi ludzie. Tutejsze towary i tutejsi ludzie zaś nie są znów tacy do niczego, jak sami twierdzą.
Roześmiał się. Śmiech ten uraził Akacjusza. Czy to możliwe, żeby ktoś tak otwarcie mówił o tym, co czuje, tak przechwalał się swoim bólem? A może wcale go to nie boli? Przecież się śmieje.