Sadie definiowała swoje doświadczenie w kategoriach przedtem i potem, ale to nie zostawiało miejsca na t e r a z. Jej życie było jedną niewy...
Najnowsze artykuły
- ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński1
- ArtykułyLiliana Więcek: „Każdy z nas potrzebuje w swoim życiu wsparcia drugiego człowieka”BarbaraDorosz1
- ArtykułyOto najlepsze kryminały. Znamy finalistów Nagrody Wielkiego Kalibru 2024Konrad Wrzesiński3
- ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel34
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Natasha Solomons
5
6,6/10
Urodzona: 1980 (data przybliżona)
Natasha Solomons mieszka ze swoim mężem na wsi, w Dorset. Jako pisarka czerpie inspiracje w dużej mierze ze wspomnień rodzinnych. Prawa do wydania jej drugiej książki sprzedane zostały do 11 krajów. Obecnie razem z mężem pracuje nad scenariuszem Listy pana Rosenbluma dla Film Four/Cowboy Films. Próbuje też ukończyć swój doktorat na temat osiemnastowiecznej poezji.http://natashasolomons.com/
6,6/10średnia ocena książek autora
299 przeczytało książki autora
328 chce przeczytać książki autora
3fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Wybraniec, Lista pana Rosenbluma, Syn kłusownika, Wciąż o tobie śnię
6,2 z 6 ocen
10 czytelników 0 opinii
2012
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
(...) Jack szedł sam przez pola.W mieście człowiek nigdy nie bywał sam, mógł być samotny czy ignorowany, ale wszędzie unosił się rozgwar inn...
(...) Jack szedł sam przez pola.W mieście człowiek nigdy nie bywał sam, mógł być samotny czy ignorowany, ale wszędzie unosił się rozgwar innych ludzi, nawet w domu słyszało się ich na zewnątrz w samochodach albo paplających na ulicy. Tutaj towarzyszyły mu tylko jaskółki.
1 osoba to lubi-Kiedy się postarzeliśmy? -Nie jestem pewnie- rzucił Edgar rzeczowo.- Proszę, skosztuj tego śledzia.
1 osoba to lubi
Najnowsze opinie o książkach autora
Lista pana Rosenbluma Natasha Solomons
6,7
Przerażająco smutna książka w większej części swojej objętości, a moje przerażenie nie wynika ze scen rozdzierających serce i duszę, ale z bardzo irytującego zachowania głównego bohatera Jacka Rosenbluma. Ja rozumiem, że w ucieczce przed prześladowaniami nacjonalizmu hitlerowskiego w Niemczech, można chcieć się wtopić w nowe, angielskie otoczenie niczym "ławka w parku, użyteczna, jeśli się o niej myślało, ale nieodcinająca się od tła", o czym marzył Jack. Zasymilować się ze społeczeństwem przyjmując jego normy, zasady, reguły i co tam jeszcze Anglicy nie wymyślili przyjmując cudzoziemców pod swoje opiekuńcze skrzydła. Ba! Dając im nawet gotowy spis takich punktów pokazujących jak zostać prawdziwym Anglikiem. Ale jak Jack mógł, w swojej bojaźni o przyszłość swojej rodziny, przyjąć tę informację w ulotce dosłownie i bezkrytycznie?! Chciał zostać dżentelmenem angielskiej klasy średniej skrupulatnie spełniając, wypełniając, dostosowując się, modyfikując i uzupełniając otrzymany wykaz pożądanych zachowań o nowe punkty, całkowicie wyrzekając się dotychczasowej tożsamości. Będąc przy tym pełen optymizmu, radości, pozytywnego nastawienia, uporu, konsekwencji i niezłomności ducha w dążeniu do ich pełnej realizacji, do osiągnięcia postawionego sobie celu. Radością zarażał wokół siebie wszystkie napotkane osoby, ale nie mnie.
Byłam po stronie jego żony.
Patrzyłam z żalem na tego miotającego się człowieka, skamlącego o odrobinę akceptacji i uznania w oczach innych jak ona, ze smutkiem i świadomością, że stał się ofiarą społecznego uzależnienia. Nieprzyjmujący do wiadomości, że nie można odciąć się od żydowskiej tradycji rodziny, a zmiana nazwiska na brzmiące bardziej z angielska, niczego nie zmieni. Że obsesja jaka ogarnęła Jacka niszczy dobrze prosperujące źródło utrzymania i co najważniejsze, więź małżeńską. Że imponowanie i dorównywanie innym zabija w nim własną duszę i ogranicza jej wolność. I wreszcie całkowite przyjęcie obcych obyczajów, każe zrezygnować z własnych. Wyrwać siebie z korzeniami sięgającymi do religii, licznej rodziny zamordowanej w Niemczech i przeszłości. Sadie o tym wiedziała i trwając przy mężu dzieliła czas na przedtem i potem, zapiekając swój smutek w ciastach, przechodzący na częstowanych nimi szczodrze gości. Czułam się tak, jakbym zjadła nie jeden kawałek, a całą blaszkę upieczonego smutku.
A kiedy już się najadłam go do przerażenia, kiedy żal wypełnił mi serce po brzegi, autorka w końcówce opowieści uraczyła mnie taką ilością przesłodkiego miodu, szczęśliwego zakończenia, cudownie rozwiązujących się problemów, korzystnych zwrotów akcji, deszczu pouczających wniosków i morałów, że nie dziwiłam się informacji wyczytanej z notki na tylnej okładce: autorka razem z mężem pracuje nad scenariuszem Listy pana Rosenbluma. Tak, to będzie typowo hollywoodzki film z popularnych schematem fabuły: gorzko-smutny początek i środek z mdlącą od nadmiaru szczęścia końcówką, po której widz doznaje katharsis po traumatycznych przeżyciach. Kto wie, może nawet niektórym poleją się łzy.
Pytanie tylko ile tych łez będzie nad sobą samym? Ile takich uzależnionych Jacków będzie siedziało na widowni i to przesłanie zrozumie? Ilu jest takich w naszym społeczeństwie? Może lepiej z takiej listy zasad zrobić całkiem przyzwoitą zakładkę do książki?
Mam ich dosyć sporo, ładne są i użyteczne, zwłaszcza te z konwenansami.
http://naostrzuksiazki.pl/
Powieść w altówce Natasha Solomons
7,0
Urzekająca powieść obyczajowa rozgrywająca się głównie podczas drugiej wojny światowej w posiadłości w Dorset. Tam właśnie los rzuca młodą Elise (pochodzenia żydowskiego),która jest uchodźczynią z Wiednia (gdzie zaczynają się prześladowania). Rodzice i siostra z mężem pozostają jeszcze w Austrii w oczekiwaniu na wizy. Elise, pochodząca z artystycznej zamożnej rodziny, rozpoczyna pracę służącej w posiadłości.
Ten opis brzmi jak zapowiedź holocaustowej literatury wojennej albo romansowej powieści. Nie jest ani jednym ani drugim.
Książka wciągnęła mnie niemal od pierwszych stron, gdy poznajemy życie bohaterki w Wiedniu, jej rodzinę, relacje między nimi. Po przeniesieniu akcji do Wielkiej Brytanii nie mogłam się prawie od niej oderwać. Mimo, że narracja jest powolna, brak oszałamiającej "akcji", to zainteresowała mnie historia młodej dziewczyny, samej wśród obcych, opisy wybrzeża, posiadłości, zwykłych ludzi i ich zajęć, a z czasem wpływ gdzieś tam toczącej się wojny na ich życie. Skojarzyła mi się nieco z powieścią Adrienne Thomas "Catherine zostaje żołnierzem", pewnie przez narrację w pierwszej osobie przez młodą kobietę, czasy wojny (tam pierwsza, tutaj druga wojna światowa),wątek muzyki i miłości, który pojawia się w obu książkach.
"Powieść w altówce" trafiła w mój gust tematyką, malowniczymi opisami "świata utraconego na zawsze", bohaterami z ich skomplikowanymi (ale nie patologicznymi) uczuciami i rozterkami. Podobało mi się również poprowadzenie akcji i jej finał.
Książka nastraja do refleksji i za to już należy się jej ogromny plus.