Zrobiło mi się bardzo miło, kiedy pewna osoba jak tylko mnie spotkała, natychmiast zapytała mnie, czy nie chciałabym czegoś przeczytać. No ja bym nie chciała? Oczywiście książkę wzięłam.
„Widok na taras” opowiada historię trzech dziewczyn, później już kobiet, na drodze ich studiów, wakacji, pracy w czasie przemian politycznych w Polsce (lata 1987-2002). Mamy tu wątki miłosne i rodzinne.
Pozycja nie jest szalenie ambitna, dialogi momentami wydawały mi się trochę infantylne, a przebieg wypadków – zbyt prosty. Nie nastawiałam się też na nie wiadomo co, bo zostałam uprzedzona, że lektura tej książki nie będzie wymagała ode mnie zbytniego wysiłku. Nie zmienia to faktu, że czyta się ją przyjemnie i w błyskawicznym tempie, a ponadto można przypomnieć sobie, na co warto zwrócić uwagę w życiu – na relacje z ludźmi, poczucie bezpieczeństwa, a nie na pieniądze i wartości materialne.
Cóż powiedzieć – ot, ciepłe czytadło na dwa wieczory. Albo na jeden długi.
Historia trzech przyjaciółek w latach 1987-2002. Wszystkie zdają na polonistykę. Każda z nich inaczej podchodzi do życia, każda przeżywa inną miłość, ale zawsze są razem. Ciepły klimat powieści, bez zbędnej plątaniny, jak to często się zdarza we współczesnych książkach, zachęca do czytania. Mnie ta lektura wciągnęła bez reszty. Problemy i zawody miłosne bohaterek są realne. Dobrze jest też opisany czas ich nauki na uczelni. Jednym słowem to książka wyjątkowo "życiowa".