cytaty z książek autora "Grażyna Mączkowska"
...Przeszłość ciągle powraca, a ja ciągle przed nią uciekam... Potrafię z nią żyć, chociaż jest jak kula u nogi. Spowalnia, ciąży, boli, mąci spokój...
Proszę państwa, sztuka jest bardzo potrzebna człowiekowi. Artyści są potrzebni każdemu miastu. Oni je upiększają i rozsławiają. To dla miasta ogromna promocja. Niedawno byłem bardzo zaangażowany w promocję tomiku fraszek
naszego mieszkańca, a także pięknie wydanego albumu
z florą i fauną okolicy. Kochani, malujcie nasze miasto, piszcie o nim książki i wiersze, bo to jest najlepsza promocja! Ogólnopolska, a nawet sięgająca dalej.
Mnie też dopadają smutki, porażki i choroby. Nieraz pokłócimy się z Pawłem. Nie skupiam się na tym, co złe, bo to stan przejściowy. Zło da się naprawić, a dobro sobie jest. Jestem taka zachłanna na pogodę ducha, na szczęście, na śmiech. Zachłanna na dobry dom. Na miłość. Na ciepłe słowa i gesty. A może to nie wina zachłanności? Mam po prostu piękną dorosłość.
Ja byłam mała, słaba, chorowita, zależna tylko i wyłącznie od nich. Zafundowali mi dzieciństwo pełne strachu, siniaków, poniżenia... Nie możesz sobie wyobrazić jak wtedy chciałam być kochana, tulona, uspokajana. Byłam zupełnie sama, mimo że wśród najbliższych.
Mam tatuaże na podświadomości. Minione życie osiada na niej tatuażami. Na zawsze. Lokuje się tam z dobrymi i złymi. Z całą swoją różnorodnością. Złe tatuaże… A gdyby tak nie karmić ich…? Gdyby tak pielęgnować tylko dobre?
Przeszłość to ukończony fakultet! Zajmuje ważne miejsce w naszych umysłach i sercach. Gdyby ją stamtąd usunąć, pozostałyby wielkie dziury. Nie można przecież żyć z dziurami w mózgu i sercu.
Teraz idę za jego trumną z od dawna uleczonym sercem. Tatuaży też nie czuję. Zachłanna podświadomość magazynuje wszystko, co przeżyliśmy, zarówno dobro, jak i zło. Ale już nie karmię jej złością i pretensjami. Pozytywne myślenie dezaktywowało negatywne działanie złych tatuaży. Są sobie ze mną i w niczym nie wadzą. Idę spokojna, bez nienawiści.
Każda rzecz, sytuacja, czas, dla każdego ma inne znaczenie, myślę sobie. Dla mnie rodzeństwo to coś oczywistego, dla niego może być niewyobrażalnym szczęściem, wygranym losem na loterii. Cieszy się nami.
Zrozumieć kogoś, kto czyni zło. Co nim kierowało? Jaki był powód zejścia na złą drogę? Każde zło ma swoje źródło. Coś ludzi popycha na niewłaściwą drogę.
Oni mają swój świat, a ty swój, najważniejszy. Znasz
go, lubisz. Wciąż w nim jesteś, i tylko w nim. Nie masz
innego świata, Kaja! Inne tylko widzisz z boku. Nie
jesteś w żadnym innym świecie. Tobie może się wydawać, że jesteś, ale to ułuda! Możesz na chwilę w czyimś
uczestniczyć, zagościć, a w swoim jesteś wciąż i będziesz
do końca!
Nie mogę w takim piękniejącym otoczeniu żyć przeszłością i się smucić, że mi się przydarzyła! Nie mogę wśród moich piękności żyć taka brzydka w środku! To już powieść napisana i przeczytana ze zrozumieniem. Oswoiłam tamto zło. Przeanalizowałam. Teraz piszę swoją powieść dalej. Jestem jej autorką i główną postacią. Pięknej i ciepłej powieści, z pięknymi i ciepłymi osobami. Nagle poczułam tę zmianę. Czuję się lekko, jakbym przekroczyła jakąś granicę. Ludzie doznają olśnienia. Wielu uważa, że poczuli spływające na nich łaski. Pewnie teraz mam podobnie. Przekroczyć stare granice i nawyki myślowe to coś transcendentnego. Taki stan istnieje! Jestem w nim!
Długo nie mogła zasnąć. Zastanawiała się, dlaczego ludzie przestają kochać. Dlaczego coś tak pięknego jak miłość zmieniają w nienawiść? Przecież ta zamiana nie dzieje się sama! Ludzie to robią! Czy chodzenie ze sobą, zabieganie o siebie, troska, fascynacja, tęsknota, pożądanie, zawsze zmierzają ku oziębłości, obojętności, a potem nienawiści? Dlaczego ludzie są tacy niestali w uczuciach? Przecież związek z miłości to perspektywa bezpieczeństwa na zawsze. To pewność, czystość, to twardy grunt pod stopami. Dlaczego sami sobie tak komplikują życie? Zdradzają się. Rozwodzą. Krzywdzą. Jak miłość może się znudzić? Coś tak magicznego! Widocznie tak, skoro rezygnują z niej. Widocznie komplikowanie jest atrakcyjniejsze niż stabilizacja. Zasypiając stwierdziła, że nie rozumie ludzi. Ona będzie dbać o swój związek. Ich miłość zawsze będzie wielka i niezniszczalna.
Choćbyś miała najbardziej skrupulatnie przygotowane plany, choćbyś uparcie i po kolei realizowała je, to nie wszystko ci się uda, gdy życie dzielisz z kimś (...) Realne plany są jednoosobowe, i tylko takie. A nawet i te nie zawsze się spełnią, bo życie każdego to mnóstwo przeróżnych ludzi. Przeważnie chcących czegoś innego niż my.
Ten cierpi, kto kocha bardziej. Kto kocha mniej? Kto kocha bardziej? Cierpi… Cierpi? Czasem tamte matki słowa odzywały się w niej. Ich to nie dotyczyło. Oboje kochali tak samo mocno. Była tego pewna. Na sto procent! Ich miłość będzie dojrzewać, ewoluować. Będą poznawać jej inne oblicza, nowe, nieznane. I będą nią zafascynowani, jak smakowitym, starym winem.
Nikogo by nie porzuciła, nawet dla miłości. Dziwny jest ten świat, dziwne ludzi uczucia. Zrozumiałe tylko dla tych, co je przeżywają.
Miłość przeminie, pozostanie przyzwyczajenie, a to już zupełnie inna ballada. Przyzwyczajenie nie każdemu wystarcza.
Więc kogo mi żal? Matki, która potrafiła rzucać we mnie krzesłem? Która zamiast dać mi wiarę w to, że mogę żyć inaczej niż ona, że wszystko zależy ode mnie, wpoiła mi przekonanie o moim braku wartości? Dzięki której boję się świata i obcych ludzi? Która nawet dziś, kiedy mamy takie piękne miejsce na ziemi wciąż mnie krytykuje?
Patrząc na te wszystkie zdjęcia, zastanawia się, czy warto tak skrupulatnie utrwalać chronologię swojego życia? Czy nie lepiej obrazy mieć tylko w pamięci? Niech się starzeją, niech blakną, niech czas zadecyduje, które wtrąci w otchłań niepamięci. A tak… smutno i żal. Chwilami nawet bardzo mocno. Po co coraz starsze swoje oczy raczyć widokiem ich młodych twarzy, promiennych uśmiechów, błyszczących od marzeń i wiary oczu? Twarzy pięknych, nienaznaczonych ciężkimi przeżyciami, za to rozświetlonych mnóstwem szalonych planów.