cytaty z książek autora "Reki Kawahara"
Dotarło do mnie, że naprawdę żyjesz. Że i ja i wszyscy inni, nie jesteśmy tu tylko po to, by któregoś dnia umrzeć. Walczymy żeby żyć dalej.
Ostatniej nocy powiedziałeś mi, że każdy człowiek jest komuś potrzebny. I to, że ktoś taki jak ja znalazł się tutaj, też na pewno ma jakieś znaczenie.
- Honor jest ważniejszy od jakichkolwiek praw i reguł. Są takie rzeczy, których robić nie należy, nawet jeśli prawo ich nie zabrania. I odwrotnie, istnieją takie rzeczy, które trzeba robić, mimo że prawo na nie nie zezwala.
Ale choć jeden raz chciałabym zajrzeć do wirtualnego świata, którego nikt nie zaprojektował. Gdyby taki naprawdę powstał, to w pewnym sensie byłby chyba bardziej realny niż nasz świat.
Czarny miecz, przytroczony do pleców skórzanym pasem, nie wiedzieć kiedy dopasował się do mojego ciała tak, że prawie nie czułem jego ciężaru. Zupełnie jakby znajdował się w tym miejscu przez cały czas, już od wielu, wielu lat.
[...] Ale w końcu... zrozumiałem. Miłość to nie coś... czego się domagasz, to coś... co dajesz... Alice... mnie tego nauczyła...
- Nadejdzie kiedyś taki czas, że i ty poznasz gorzki smak rezygnacji. Nie wtedy, gdy mimo wszelkich starań cel wciąż będzie poza zasięgiem... Lecz wtedy, gdy będziesz musiał zaakceptować myśl, że prawdopodobnie nigdy go nie dosięgniesz.
Księżniczko... Nie potrafiłem dać ci wszystkiego, czego w głębi serca pragnęłaś. Nie umiałem obdarzyć cię prawdziwą ojcowską miłością. Widzisz, ja sam kompletnie nie pamiętam swoich rodziców. Ale jedną rzecz wiem na pewno. Rodzice są w stanie oddać życie, by chronić swoje dzieci...
- Jesteś w błędzie, biedna kobieto - ciągnął Eugeo powoli, jakby przeżuwał każde kolejne słowo. - Miłość to nie władza. Nie można żądać jej w ramach rewanżu ani zyskać dzięki transakcji. Jest jak podlewanie kwiatu... Polega na dawaniu i tylko na dawaniu. Tak właśnie działa.
Lecz jeśli dobrze się zastanowić, człowiek od tysięcy lat robił dokładnie to samo. Czasami odbierał życie innym ludziom, bo na pierwszym miejscu stawiał swoje osobiste korzyści, a czasami niszczył całe państwa, by zapewnić bezpieczeństwo własnemu narodowi. [...]. Czy nastąpią kiedyś takie czasy, gdy człowiek, podobnie jak wirus, sam zniszczy świat, na którym żyje? A może przegra walkę o przetrwanie z innym inteligentnym gatunkiem i zostanie wytępiony?
[...] - Tak, ja też z początku tak podejrzewałam. Spytałam o to Kirito, kiedy był już po pojedynku.
- I co powiedział?
- Że to niemożliwe. Gracza imieniem "Zekken" nie mogło być w SAO. A to dlatego, że...
- Że...?
- Pozwól, że zacytuję: "Wtedy to właśnie on, nie ja, dostałby umiejętność Dwa Miecze".
- Serca tego młodzieńca tutaj nie ma... - Pokręcił głową. - Ale nie jest martwy. Posłuchaj, księżniczko, przed chwilą ten kawaler nie próbował ochronić siebie, lecz ciebie. Dlatego kiedyś wróci. Tak właśnie uważam. Pewnie wtedy, gdy naprawdę będziesz go potrzebowała.
Ach, Kirito - szepnęła w myślach Asuna. - Nawet nie potrafię sobie wyobrazić, jak bardzo cierpiałeś, jak bardzo rozpaczałeś. Ale wiem jedno. Twój drogi przyjaciel wciąż żyje w twoim sercu, tak jak we mnie żyje Yuki. Wspomnienia o nim na pewno dadzą ci siłę, by jeszcze raz złapać za miecz i stanąć do walki.
A wiesz, Shinkawa? Nawet ja dawno, bardzo dawno temu potrafiłam zwyczajnie śmiać się i płakać. Nie z własnej woli stałam się taka, jaka jestem teraz.
Dlaczego? Przecież widok umierającego przeciwnika powinien dać mi satysfakcję, nieważne, czy będzie nim cień, czy żywy człowiek, czy nawet kamienny posąg. Przecież jestem istotą, która nie zna niczego poza zabijaniem...
- Eugeo, od tej pory aż do zgaszenia świateł zamierzam starym zwyczajem uczyć się wszystkiego na ostatnią chwilę. Jeżeli masz w sercu odrobinę litości, przynieś mi ze stołówki kolację, dobrze?
- Moje życie należy do ciebie - wyszeptałem. - Dla ciebie zrobię wszystko. Będę przy tobie do samego końca.
- Dzieci mają całe mnóstwo różnych fantazji. Nie pamiętam już, ile miałem lat, kiedy zacząłem marzyć o dryfującym po niebie żelaznym zamku. Ta wizja nie opuszczała mnie przez całe życie. Im byłem starszy, tym wspanialsza, tym bardziej realna się stawała. Odbić się od powierzchni ziemi i dotrzeć do niego - przez długie lata to było moje jedyne pragnienie. Wiesz co, Kirito? Ja dalej w to wierzę. Że gdzieś w innym świecie ten zamek istnieje naprawdę.
Ogarnęło ją głębokie przekonanie, że ich serca nie rozdzielą się nigdy - nieważne, po jakich światach i przez ile lat przyjdzie im podróżować.
- Zrozumiesz, kiedy wykiełkuje. Decyzję, co zrobić dalej, zostawiam tobie. Możesz je zniszczyć i na zawsze o nim zapomnieć... Ale jeśli poza nienawiścią drzemią w tobie jeszcze inne uczucia wobec tamtego świata...
- Na znak uznania dla twoich cyrkowych sztuczek... to znaczy bohaterskiej walki... racz przyjąć ten podarek.
Tylko na skraju śmierci czułem, że naprawdę żyję. Rzucić się w wir krwawej walki, wypalić się do samego końca, a potem paść - wierzyłem, że tylko w ten sposób mogę zadośćuczynić wszystkim tym, którzy niegdyś zginęli na moich oczach.
Pewnie minie jeszcze wiele czasu, nim zdołam zaakceptować całą swoją przeszłość. Lecz mimo wszystko świat, w którym żyję, nie jest taki zły.
Życie nie jest łatwe, a droga przede mną stroma i kręta.
Ale będę umiała iść dalej. Jestem tego pewna.
Bo dłoń, która ściska moją własną, i łzy, płynące po moich policzkach, są takie ciepłe.
I promise... I promise I'll protect you, too. I'll be here for you forever. Just don't leave me...
It's okay. It's going to be okay. If we fight together...
[...] Już wszystko ze mną dobrze. Na pewno jeszcze nie raz będę się wahać, martwić i upadać na duchu... Ale pójdę naprzód. By spełnić twoje i moje marzenie.
[...] Te słowa na pewno nie odnosiły się tylko do obecnej sytuacji. Taki wniosek Zekken musiała wysnuć dużo wcześniej. Tocząc pojedynki z dziesiątkami śmiałków, nie tylko krzyżowała z nimi miecz, ale i dotykała ich serc.
- Ale wiesz co? Myślę, że w graniu nie ma nic złego. Skoro udawanie silnej sprawia, że częściej się uśmiecham, to nie mam czym się przejmować. Bo zobacz, nie zostało mi już wiele czasu... Szkoda mi marnować go na zachowywanie dystansu i bawienie się w podchody. Dlatego wolę od samego początku rzucić się na drugą osobę z rozłożonymi ramionami. Jeśli ten ktoś przez to się do mnie zniechęci, to też nie szkodzi. Nic nie zmienia faktu, że i tak zdążyłam już dotrzeć niemal do jego serca.
- Asuno. Są takie rzeczy, których nie przekażesz inaczej, jak w bezpośredniej konfrontacji. Na przykład tego, jak bardzo ci na czymś zależy.